Po powrocie do hotelowego pokoju, pierwszym co przykuło moją uwagę, był brak spodni dresowych Louisa, które wisiały na oparciu krzesła, gdy wychodziłem rano z pokoju. Zawsze świeżo po kąpieli przychodził do mnie w nocy. Mokre jeszcze kosmyki włosów wchodziły mu do oczu, a on co jakiś czas je poprawiał, by po którymś razie zdać sobie sprawę, że to nic nie daje. Ja za to strasznie lubiłem odgarniać jego grzywkę, ponieważ pod dotykiem moich palców zawsze śmiesznie się uśmiechał, co było jedną z najsłodszych rzeczy u niego. Gdy już ściągnął swoje spodnie, wchodził pod kołdrę i całował mnie czule w czoło, nie zważając na to czy już śpię, czy jeszcze nie. Zazwyczaj spałem, ponieważ Lou słyną z tego, że bardzo późno i długo brał kąpiel i przez to również późno do mnie przychodził. Nie lubiłem w nim tego. Skracało nam to czas wspólnego spania.
Jednej nocy, przyszedł do mnie jednak zaskakująco wcześniej niż zwykle. Wchodząc do łóżka nie ściągnął swoich dresów,a dodatkowo podszedł do mojej walizki i wyciągnął z niej pierwszą lepszą koszulkę.Już wtedy wiedziałem, że coś nie gra. Mimo to, nie odezwałem się wiedząc, że jeżeli Louis sam nie zacznie tematu, to nie należy pytać, bo i tak nic nie powie. Dlatego cierpliwie czekałem. Gdy wchodził na łóżko, położyłem się tak by leżeć do niego przodem, chcąc jeszcze przez moment porozmawiać i leniwie całować. Ten jednak kompletnie olał to. Wtulił się plecami w mój tors, a gdy znalazł odpowiednią pozycję i przestał się wiercić, objąłem go mocno ramionami i schowałem twarz w zagłębie jego szyi, zaciągając się tym pięknym zapachem, który tak dobrze był mi znany. Zazwyczaj to ja jestem małą łyżeczką, bo tak lubię najbardziej, jednak gdy Louis nie jest w nastroju albo jest czymś zmartwiony, chce abym to ja przytulał jego.
- Loueh? - Zapytałem w końcu, bo minęło już dobre kilka minut odkąd przyszedł, a on w dalszym ciągu nie zamienił ze mną ani słowa.
- Wszystko jest w porządku, kochanie. Idź spać – wyprzedził moje pytanie i po tych słowach złapał moje dłonie, które zacisnął wokół swojej talii. W takich chwilach jak ta, od razu wiedziałem co jest grane. Zawsze robił to samo, kiedy chodziło o tą jedną sprawę. Louis jest silnym mężczyzną i udowadnia to na każdym kroku. Te wszystkie ustawki i kłamstwa to sprawiły. Jednak miał takie momenty w życiu, gdy wydawało mu się, że jest do niczego. Wmawiał sobie, że jest słabym wokalistą i fani są z nim ze względu na cały zespół. Co było całkowitą nieprawdą. Louis jest szczerze kochany przez fanów, którzy uważają, że jest cudownym człowiekiem pod każdym względem. Czy to wokalnym czy przez jego charakter i osobowość. Wszyscy dobrze wiedzą, że bez niego One Direction nie brzmiałoby tak dobrze.
Czuł się niedowartościowany, a ja jestem tu obok niego, aby mógł usłyszeć, że jest piękny i wspaniały. Druga połówka powinna być taką osobą w naszym życiu, która sprawia, że w chwili niepewności czy słabości przywróci wiarę w samego siebie. I powie po prostu kocham cię.
Rozluźniłem uścisk, od razu czując chłód, spowodowany brakiem tego małego, idealnie ciepłego ciała przy sobie. Chciałem ułożyć Louisa przodem do siebie, aby móc wtulić go w swoje ciało. Ostatecznie jednak chłopak wylądował na plecach, co i tak oczywiście spotkało się z falą sprzeciwu z jego strony. Gdy za pierwszym razem go obróciłem, pstryknął mnie w nos i powrócił do poprzedniej pozycji. Za drugim razem jednak nie zdążył, ponieważ usiadłem mu okrakiem na biodrach. Louis nie byłby sobą, gdyby nie próbował mnie zrzucić, ale miałem przewagę. Wiercił się i wierzgał nogami, jak jakieś dziecko, któremu mama w sklepie nie chce kupić lizaka. Owszem, Louis jest małym dzieckiem, które kocha słodycze, płatki czekoladowe i bajki Disney'a. Przesunąłem jego ciało nieco w dół, tak abym mógł przenieść jego ręce nad jego głowę. Widziałem i czułem, że mimo sprzeciwu, nie przeszkadza mu to, a nawet mógłbym powiedzieć, że podoba mu się to co robię, więc tym bardziej nie miałem powodu, aby przestawać.
W pokoju paliło się delikatne światło, którego na dobrą sprawę nie potrzebowałem w ogóle. Doskonale znałem jego ciało. Nawet lepiej niż swoje własne. Podciągnąłem mu koszulkę do góry, nie zamierzając jej jednak ściągać. Dzisiaj Lou potrzebował, żeby się nim zaopiekować. Opuszkami palców dotknąłem kolejno skóry jego torsu, dalej ramion, przejeżdżając nimi przez całą długość jego ręki, aż do dłoni.
- Kocham cię – szepnąłem, patrząc prosto w te piękne, niebieskie oczy, zaraz całując go w nos. – Kocham cię najbardziej na świecie, wiesz? – powtórzyłem, tym razem składając delikatny pocałunek na jego ustach.
- Też cię kocham – odparł, a na jego twarz pojawił się uśmiech. Czy wspominałem jak bardzo uwielbiam tą rzecz u niego?
- Nie zamykaj oczu, proszę – mruknąłem, rozkoszując się zdezorientowaniem, jakie wymalowało się na jego ślicznej buźce. Chciał zatracić się w przyjemnym uczuciu jakie mu dawałem, ja jednak chciałem abyśmy cały czas utrzymywali kontakt wzrokowy. Chciałem, żeby wiedział, że jestem tu dla niego. Chciałem patrzeć w ten przepiękny błękit oczu. Bez wahania spełnił moją prośbę.
W skupieniu dotykałem każdego tatuażu na jego ciele, obrysowując je delikatnie palcem. Robiłem to bardzo powoli, wręcz drażniąco. Całowałem je, ciągle powtarzając, że jest piękny, wspaniały i cały mój. Zajęło mi to sporo czasu, ponieważ Louis ma niesamowicie dużo tatuaży, dlatego co jakiś czas wracałem do jego ust, aby nawilżyć trochę swoje własne. Szczególną uwagę skupiałem na tych pasujących do moich. Kompas, sztylet, łuk dostały własną serie pocałunków. Wiedział jak bardzo je kocham. Sam kilka razy ścisnął moje ramie w miejscu, gdzie wytatuowany był statek.
- Uwielbiam cię – wyszeptał, ręką błądząc od mojego karku, wzdłuż kręgosłupa, docierając do dołu pleców.
Gdy skończyłem scałowywać jego ramię, usłyszałem ciche pomruki, wydobywające się z tych idealnie wykrojonych ust i dotyk, gdy wtapiał swoje palce w moje włosy, pociągając je lekko.
Zauważyłem jego szeroki uśmiech, pocałowałem go znowu bardzo delikatnie, jednak już po chwili zostałem zdominowany przez tego małego skrzata. Sprawił, że pocałunek nie był już delikatny i subtelny, tylko żarliwy. Czułem, że w ten niemy sposób przesyła mi podziękowania. Trwało to tylko chwilę. Nie długą, ale też nie krótką. Idealną. Zszedłem z jego bioder i położyłem się obok, przez co leżeliśmy teraz twarzami obróconymi do siebie.
- Co teraz powiesz? - spytałem, cicho się przy tym śmiejąc, ponieważ na twarzy Louisa był tak ogromny uśmiech, że nie dało się inaczej.
- Idziemy spać. – wyszeptał, nachylając się nad moich uchem.
Tym razem nasze role się odwróciły. Teraz to ja leżałem plecami do Louisa, po tym jak ten mnie przekręcił, gdy chciałem coś powiedzieć. Objął mnie mocno jedną ręką, kładąc drugą wolną dłoń na moim sercu.
- Dobranoc, Harold – zamruczał, zanurzając twarz w zagłębie mojej szyi i składając pocałunek w tym miejscu.
- Dobranoc, Lou– odpowiedziałem, wtulając się w niego bardziej, o ile było to jeszcze możliwe.
Zawsze gdy nie było Go przy mnie, przypominałem sobie jakąś uroczą sytuację z naszego wspólnego życia. I tym razem pozostało mi jedynie przywoływanie starych wspomnień, ponieważ Louis nie było przy mnie. Spał we własnym pokoju. Przynajmniej tak wtedy myślałem.
Π Π Π
Dzień dobry! To już drugi rozdział Your place is by my side, mam nadzieję, że nie przynudzam.
CZYTASZ
Your place is by my side // Larry
Fanfiction- Niedługo północ, a ja chce dostać noworocznego buziaka Lou. - wyszeptał mu do ucha, całując je delikatnie. - Jak ja mam cię puścić po tych pięknych słowach jakie usłyszałem? Nie potrafię i nie chce. Harry tylko pokręcił czule głową i wzmocnił uści...