Rozdział 13

541 41 4
                                    

Kierowca Louisa odwiózł mnie pod hotel, abym mógł się spakować i zabrać swoje rzeczy. Zatrzymał się za hotelem, tak jak poprzednim razem, więc bez problemu mogłem wysiąść z samochodu, nie martwiąc się, że jakiś paparazzi wyskoczki mi przed twarz. Lou został w środku, żeby nie robić niepotrzebnego nikomu zamieszania. Pakowanie nie zajęło mi dużo czasu, ponieważ nie zabrałem dużo ubrań. W końcu przyjechałem tutaj tylko na jedną noc.

W recepcji również wszystko poszło sprawnie i po niecałych trzydziestu minutach, wracałem do Louisa, ciągnąc za sobą fioletową walizkę.

~*~

Spędziliśmy kilka ostatnich dni w domu Louisa, który znajdował się w spokojnej dzielnicy na obrzeżach Los Angeles. Wielki, murowany płot, uniemożliwiał przedostanie się jakiejkolwiek kamery, zresztą, paparazzi nie mogli wkraczać na teren osobistej posesji, więc tutaj nie musieliśmy się o nic martwić.

- Mam ochotę na spaghetti – powiedział Louis, gdy siedzieliśmy na kanapie. On oglądał jakiś program w telewizji, opierając swoją głowę na moich udach, a ja przeglądałem internet.

- Spaghetti? W sumie możemy jakieś zamówić – odpowiedziałem, przeczesując jego włosy palcami, co bardzo lubił.

- Wolałbym, żebyś ty je zrobił. Twoje kocham najbaaaaaaardziej – powiedział, celowo przeciągając samogłoskę.

- Z miłą chęcią, kochanie, bym zrobił. Mam dość tego zamawianego jedzenia, mimo że jest dobre, ale w lodówce jedyne co jest, to światełko i chyba jakiś jogurt.

- Ehh...

- I to nie tak, że nie mówiłem ci już wczoraj żeby zrobić zakupy, ale ty wolałeś wykorzystać wieczór w inny sposób – zaśmiałem się i podrapałem go lekko po głowie.

Na samą myśl o tym co się wczoraj działo, kąciki moich ust uniosły się do góry. Nie wiem jak to się stało, ale dzisiaj rano, znalazłem moją koszulkę wiszącą na lampie.  Louis musiał mieć niezły rzut.

- Nie mów, że ci się nie podobało – podniósł głowę z moich nóg i pstryknął mnie lekko w nos.

- Nic takiego nie powiedziałem – zaśmiałem się, po czym zabrałem dłoń, kiedy odsuwał ją od mojej twarzy i pocałowałem go szybko w usta. - Co ty na to, żebyś poszedł teraz biegiem do sklepu, tylko po potrzebne składniki na spaghetti, a jutro zrobimy jakieś większe przez internet?

- Nie chce mi się – mruknął niezadowolony.

- Nie ma składników, nie ma spaghetti – skwitowałem, zabierając mu pilot z ręki, chcąc przełączyć na inny kanał.

- Dobra, dobra. Już się ubieram i idę – westchnął. Pocałował mnie w usta i poszedł ubierać swoje buty. - Kocham cię! - krzyknął i jedyne co później usłyszałem, to dźwięk zamykanych drzwi.

- Ja też cię kocham – wymamrotałem do siebie, bo go już nie było.

Jeszcze przez chwilę pooglądałem telewizję, tak naprawdę, skacząc jedynie po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jedyne co znalazłem to program Elen, ale po paru minutach się skończył i dalej nie miałem co robić. Przełączyłem na pierwszy lepszy kanał muzyczny, gdzie akurat leciały piosenki zatytułowane: „Tego się kiedyś słuchało". Nie spodziewałem się niczego fajnego, ale postanowiłem zostawić.

Louis poszedł po zakupy, więc też postanowiłem coś zrobić. Kuchnia była posprzątana do połowy. Wczoraj zabrałem się za nią, ale nie dane było mi dokończyć. Wziąłem ściereczkę, aby wytrzeć ostatnie półki i rzeczy, które na nich stały. Przetarłem jeszcze szybko blaty i wyciągnąłem potrzebne mi garnki do przygotowywania dania, na które mój skarb miał dzisiaj ochotę.

Your place is by my side // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz