Rozdział 22

553 40 14
                                    

Dowiedziałem się od Lottie, która była moim tajnym źródłem informacji, że Louis postanowił wrócić na Sylwestra do swojego domu w Los Angeles. Wcześniej odbyliśmy rozmowę, w której kazał mi iść świętować Nowy Rok z przyjaciółmi, ponieważ on nie może. Sam jednak zmieniał temat, gdy zapytałem co będzie robił w ten dzień. Jeżeli myślał, że go posłucham, to jest idiotą. Nie miałem zamiaru pójść na jakąś imprezę, pić alkohol i tańczyć, gdy wiedziałem, że mój mężczyzna siedzi sam, prawdopodobnie (na sto procent) z whisky w jednej ręce, a z papierosem w drugiej. A co z noworocznym całusem? Zdecydowanie wolałem leżeć obok niego i oglądać jakiś durnowaty film, który będzie leciał akurat w telewizji albo nic nie robić, tylko być po prostu blisko niego.  Po odprawie na lotnisku, gdy siedziałem na swoim miejscu, dostałem wiadomość o Louisa, w której życzył mi miłej zabawy. Pokiwałam tylko głową i schowałem telefon głęboko do kieszeni płaszcza. Lot minął mi naprawdę bardzo szybko, spałem cały ten czas by zminimalizować chociaż trochę let jag. Na szczęście zostałem przeprowadzony przez lotnisko tylnym wyjściem tak, żeby nie spotkać żadnego fana, który akurat by się tam pojawił. Nie było również paparazzi, za co nie mogłem być bardziej wdzięczny. Wsiadłem do czarnego range rovera, który już tam na mnie czekał i pojechałem prosto do apartamentu Louisa, który znajdował się na obrzeżach, jednak miał idealny widok z balkonu na słynny napis HOLLYWOOD.  

Stałem z przewieszoną torbą na ramieniu przed drzwiami. Nie wiem dlaczego, ale zawahałem się przed naciśnięciem dzwonka. Moja ręka, mimo niepewności, sama skierowała się na przycisk, a po chwili usłyszeć można było dźwięk rozchodzący się po mieszkaniu. Byłem zaniepokojony faktem, że dość długo stałem pod jego domem. W każdej chwili mógł pojawić się jakiś facet z aparatem i zrobić mi zdjęcie. Gdy chciałem zadzwonić ponownie, drzwi  się otworzyły.  I nagle wyjaśnił się fakt, dlaczego musiałem tyle czekać. Przede mną stał Louis, który wyglądał jakbym wyciągnął go z łóżka. Zbliżała się godzina dwudziesta, więc to naprawdę bardzo prawdopodobne.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał szorstko, z niemiłym wyrazem twarzy.

- A może cześć Harry, jak ci minęła podróż?

- Właź, a nie stój tak w drzwiach. - Złapał mnie za rękaw i zaciągnął do środka. - Nie pomyślałeś, że ktoś mógł zrobić ci zdjęcie jak tak stoisz pod moim domem? Już widzę w internecie na każdej stronie plotkarskiej nagłówki „Harry Styles widziany w Sylwestrową Noc pod domem Louisa Tomlinsona. Czyżby plotki dotyczące ich romansu okazały się prawdą?" Nie mogłeś zadzwonić wcześniej? - Jego twarz nadal wyglądała na niesamowicie wkurzoną.

- Ale wtedy nie byłoby niespodzianki... - odpowiedziałem cicho, a gdy chciałem złapać go za dłoń, odsunął się. - Lou...

- Ile ty masz lat, dziewięć?

Nie czekał na moją odpowiedź tylko sięgnął po moją torbę, która upadła na podłogę i poszedł w głąb mieszkania. Czułem się beznadziejnie. Chciałem zrobić mu niespodziankę, przyjeżdżając do niego, a ten traktuje mnie tak jakbym mu coś zrobił. Nie widzieliśmy się raptem dziewięć dni, a ja naprawdę się za nim stęskniłem. Zresztą, chciałem spędzić z nim ostatnie dni, zanim rozstaniemy się na dłużej, ponieważ zaczynałem spotkania w wytwórni i w studiu, w którym miałem zacząć pracę nad solowym materiałem. Louis nie był na początku zadowolony, nie powiedział mi tego, ale ja to widziałem. Później jednak w jego oczach był blask szczęścia i dumy, gdy słuchał jak mu o tym opowiadałem.  

Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.  

- Idziesz?

Znalazłem go w salonie siedzącego na kanapie z nogami rozłożonymi na stoliku. Było mi jeszcze bardziej przykro, gdy widziałem, że nie zauważył, że zachował się chamsko w stosunku do mnie.

Your place is by my side // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz