Rozdział 9

521 46 9
                                    

Nie potrafiłem skupić się na żadnej z kolekcji. Mój wzrok, mimo że wzbraniałem się od tego, cały czas wędrował na Louisa, którego nie powinno tutaj być! Nie powinno go tutaj być, a ja powinienem być w pełni skupiony na pokazie, na który tak bardzo się cieszyłem. Ale nie, zbyt bardzo za nim tęskniłem i myślałem tylko o tym co u niego słychać? jak się ma? jak z mamą? Powinienem być na niego zły i obrażony, ale nie byłem. Kochałem go najmocniej na świecie i nic nie mogło tego zmienić. Byłem pewien, że to właśnie on jest tą osobą, o której nigdy nie zapomnę. Zajął wyjątkowe miejsce w moim sercu, bez możliwości wydostania się z niego. Nawet gdyby miało mnie to zabijać, nie pozbędę się go stamtąd.

Z zamyślenia wyrwały mnie głośne oklaski. Przegapiłem cały pokaz. Nie żałowałem jednak żadnej chwili, podczas której rozmyślałem o Louisie... Tak naprawdę, myślałem o nim cały czas. Czasem miałem wrażenie, że nie mam poza nim życia. Choć to prawda. Nie miałem, bo to on był moim życie.

-Jak ci się podobała kolekcja? Myślę, że męskie garnitury były w twoim stylu, prawda? - zaczepił mnie Nick, od razu zadając mi masę pytań.

- Umm – udałem, że mam chrypkę i odkaszlnąłem. – Tak, wydaje mi się, że masz rację.

- Ten ostatni był najlepszy. Piękny, różowy, a do tego te czarne kwiatki - zachwycał się dalej.

- Mi też się właśnie ten najbardziej podobał – odpowiedziałem, nie mając zielonego pojęcia o czym on do mnie mówi i mając nadzieję, że na tym nasza rozmowa o kolekcji się skończy.

- Harry, takiego nawet nie było! - krzyknął, trochę nieco za głośno, podśmiechując się pod nosem.

- Yyyymm – czułem, że robię się cały czerwony.

- Siedziałem obok ciebie i dobrze wiedziałem, że twój wzrok może ze trzy razy skupił się na pokazie, chociaż to wyglądało bardziej jakbyś się zapatrzył, więc i tak pewnie nie pamiętasz żadnego stroju.

- W zasadzie to... - próbowałem jakoś wybrnąć z tej sytuacji, ale Nick mi przerwał.

- Jednak nie, zapamiętałeś jeden, zapamiętałeś idealnie każdy najmniejszy szczegół stroju Louisa – pokręcił z politowaniem głową, jednak nie było to chamskie, bardziej współczujące.

Pochyliłem tylko głowę w dół, nie wiedząc co odpowiedzieć. Miałem jednak nadzieję, że moje spoglądanie. kogo ja oszukuje, gapienie się na Louisa, nie było aż takie oczywiste. I jedyną osobą, która to zobaczyła jest Grimsh, a pozostali zbyt zajęci byli pokazem.

- Harry, ta miłość cię niszczy. Zrób coś z tym. - Nick pogłaskał mnie delikatnie po ramieniu. – Jak coś, to wiesz gdzie jestem. - Po tych słowach zniknął między ludźmi i stolikami.

Całą imprezę starałem się unikać Louisa i nawet mi się to udawało. Chodziłem i rozmawiałem z wieloma ludźmi, do których miałem pewność, że Louis nigdy nie podejdzie. Nie jego towarzystwo, po prostu. Kątem oka zauważyłem jednak, że rozmawia z Edem. Bałem się, że Ed, jak to on, wypali coś na mój temat. Albo nie daj Boże, powie mu co o nim mówiłem, gdy mu się zwierzałem. Ufałem rudzielcowi, ale dużo już wypił, więc coś mogło mu się przypadkiem wymsknąć.

Zauważyłem, że Louis się z nim żegna i odchodzi, więc szybko podszedłem do baru, przy którym siedział Nick. Od razu zacząłem udawać, że prowadzimy interesującą rozmowę, przy której świetnie spędzamy czas. Ni był troszkę zdezorientowany, ale szybko załapał o co mi chodzi, więc również zaczął jakiś zabawny temat.

Lou był zawsze o niego zazdrosny, dlatego między innymi objąłem go w pasie i się do niego przytuliłem. Również nie byłem do końca trzeźwy. Nie miałem mocnej głowy, a wypiłem sporą ilość alkoholu. Dyskretnie rozejrzałem się po sali, a gdy już nie widziałem go nigdzie odsunąłem się od Nicka, całując go lekko w skroń.

Your place is by my side // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz