Rozdział 4: Nie wiedza może doprowadzić nas do obłędu

1.9K 111 18
                                    

- Świetnie, burza - prychnęłam, wyglądając przez okno samochodu.

Przyjazd do Beacon Hills miał być czymś "wow!", a skończyło się na staniu w kilkukilometrowym korku.

Próbowałam zachować spokój, lecz było to trudne. Pięć dni jazdy, jedynie dwa noclegi na jakichś stacjach. Na pewno miałam odciski na dupie.

- Zaraz wypierdolę stąd.

- Wytrzymaj jeszcze trochę - Josh zaśmiał się. - Zaraz zacznie padać...

No i idiota wykrakał. Woda spływała w szybkim tępie po szybie. Rozejrzałam się. Pełno samochodów i w nich zdenerwowani ludzie, jak ja.

- Gdzie my tak dokładnie jedziemy? - zapytał chłopak.

- Do liceum.

- Liceum?

- Tak, tam będą oni.

- Skąd wiesz? - padło kolejne pytanie.

Wyciągnęłam w jego stronę dłoń, w której trzymałam telefon. Wyświetliłam grupę, gdzie licealiści z klas maturalnych rozmawiali o wieczorze w bibliotece.

- Ciekawe - przyznał. - U mnie jedynie były wieczorki literackie.

- Nie wiem na czym to polega i jakoś mnie to nie interesuje - przyznałam, ponownie patrząc przez okno.

- Mówisz o moim czy twoim?

Nie odpowiedziałam mu. Skupiłam się na tym, aby wymyślić sposób dostania się do szkoły.

- Co ty na to, żeby się przebiec? - zaproponowałam. - Zrzucimy trochę sadła po tych fast foodach.

Kojotołak tylko wzruszył ramionami, co uznałam za zgodę. Opuściłam ten cholerny pojazd, nie przejmując się jego losem, i poczekałam, aż Josh powtórzy mój czyn. Potem zaczęłam biec przed siebie, a on za mną. Drogę na szczęście pamiętałam. Ani razu nie zawahałam się przy zakrętach. Chciałam jak najszybciej tam być.

Chciałam ich zobaczyć.

Bieg nie okazał się długi. Mogłam wreszcie stanąć przed tym budynkiem.

- Przemokłam do...

Nie skończyłam, ponieważ usłyszałam dziwne odgłosy i szybkie bicie serc. Nieludzkie bicie serc.

- Japierdole, Josh rusz dupę!

Krzyknęłam i biegiem ruszyłam tam, skąd dochodziły dźwięki.

To co zobaczyłam, było przerażające, jak i szokujące. Pod mostem leżały dwie postacie, szybko oddychały, a dwie inne stały na środku. Wielki wilkołak miał wbite pazury w innego. W Scotta.

Zabrakło mi powietrza.

Po chwili przybył Stiles i dwie osoby nieznane mi.

Patrzyłam jak ten potwór wysyłał energię z McCalla. Chłopak z każdą sekundą wyglądał na słabszego. Chciałam zareagować, pomóc, lecz moje stopy były przyklejone do ziemi.
Nagle oczy Scotta zaświeciły na czerwono. Prawdziwa Alfa złapała za ramię przeciwnika i wykręciła je, łamiąc mu kość. Popchnął go, dzięki czemu uwolnił się. Wróg trzymał się za bolącą kończynę.

- Masz do wyboru - przemówił wilkołak - zostajesz i łamię ci inne kości, albo uciekasz i nigdy już nie wracasz.

- Wybrałbym to drugie - skomentował Stilinsky.

Większy wilkołak podniósł się i odszedł stamtąd. Wszyscy zwrócili uwagę na jakiegoś chłopaka.

- Niepamiętasz mnie... Zmieniłem się od czwartej klasy...

2: She's returned //Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz