Rozdział 5: Ból związany z przeszłością

2K 109 60
                                    

Dlaczego oni są tacy tajemniczy?! Ja tu staram się zrozumieć te wszystkie zmiany i inne gówna, a za to moi drodzy przyjaciele jeszcze bardziej wszystko komplikują. Cóż, dzięki ci życie. Czekamy w salonie w domu Lydii na Scotta i Stilesa. Coraz bardziej się denerwuję. Po upływie dziesięciu minut pojawili się. Wilkołak patrzył na mnie z czułością, co hola hola, nie powinien robić. Ma dziewczynę, tak? No właśnie.

Usiedli na przeciwko mnie. Cała trójka zbierała się, aby powiedzieć mi coś ważnego. Jak można się domyślić, zaczął Stiles.

- Wiesz, kiedy wyjechałaś dosyć dużo się działo...

Tak opowiedzieli mi o całym semestrze pełnego wrażeń dla nich.

- Czyli po pokonaniu darach, uwolniliśmy jakieś nadprzyrodzone siły i inne podobne, Stiles zamienił się w Złego Stilesa, Nogitsune, tak? - przytaknęli mi. - Malia jest zaginioną dziewczynką z wypadku z przed kilku lat, Kira dowiedziała się dopiero tutaj o swoich zdolnościach, a ty zmieniłeś chłopczyka w swoją betę, dobrze zrozumiałam?

- Bardzo dobrze - przyznał McCall.

- Okey, teraz powiedzcie mi, gdzie są pozostali.

- Clare, Nogitsune opanowało strażników Oni i...

Ta wypowiedź go męczy. Jednak muszę wiedzieć.

- ...Walczyliśmy z nimi i...I Allison zabiła jednego, ale potem kolejny przebił ją mieczem - jego oczy były pełne łez. - Umarła w moich ramionach. Nie mogłem nic zrobić...

Poczułam ogromną kulę w gardle. Nigdy więcej nie zobaczę tej uśmiechniętej brunetki...

- Co, co z bliźniakami? - tak naprawdę nie chciałam znać odpowiedzi na te pytanie.

- A-Aiden również - Lydia nie dokończyła, ponieważ także zalała się łzami.

Nie musiała więcej mówić.

Nie...nie...Nie nie nie nie!

Martin nie mogła znieść panującej atmosfery, więc wyszła do kuchni.

- Ethan wyjechał - dodał Stiles.

- Dobrze postąpił - oznajmiłam. Na ręce, które drżały, kapały mi łzy.

- Pójdę sprawdzić, co z Lydią - rzekł syn szeryfa i zostawił mnie z McCallem.

Siedzieliśmy w ciszy. Słyszałam cichy płacz rudowłosej. Patrzyłam na twarz Scotta, niekryjącego już żadnych emocji. Ból. Żal. Rozpacz.
Usiadłam koło niego. Od razu się przytulił.

- Przepraszam, że wyciągnęłam to z was - powiedziałam.

- Clarie...musiałaś to wiedzieć...

Tracę wszystkich. Rodzice, brat, Talia i Laura. Teraz Aiden i Allison.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się w ich stronę. Nie wierzyłam w to, kogo tam zobaczyłam. Stał i patrzył prosto na mnie. Jego niebieskie tęczówki przebijały moją skórę.

- Isaac.

- Clare.

- Wybaczcie za spóźnienie, ale nadal są korki - wyjaśnił Lahey. - Wracam od Dereka - znowu spojrzał na mnie. - Przesyła buziaki i takie tam.

Zmarszczyłam brwi. Dziwnie się zachowuje. Zmienił się. Ściął włosy, a oczy przypominają szafiry, nie niebo, jak wcześniej. Jego chamska natura pozostała, lecz wyczuwam złość, która go wypełnia.

Zbliżył się do Argent, kiedy mnie nie było. Teraz cierpi.

~~~~~~~

Wilkołaki opuściły dom banshee. Lydia pozwoliła mi zostać u siebie.
Josh zatrzymał się w małym zajeździe. Powiedział, że sobie poradzi i zobaczymy się jutro w szkole.

Patrzyłam na rudowłosą, która przygotowywała miejsce dla mnie do spania.

- Wszystko dobrze? - spytałam.

- Tak - uśmiechnęła się do mnie. - Nie wiesz jaką minę miał Scott, gdy zwróciłaś uwagę na Isaaca.

Roześmiałam się na jej słowa. Wróciła panna Martin.

- Czy Scott przypadkiem nie chodzi z tym lisem?

- Z Kirą? Tak, ale każdy dobrze wie, że to ciebie kocha.

503 słów

No, no...kto tęsknił za Isaaciem?

Ile fanów Isaac x Clare?

A ile Scott x Clare?

Piszcie! ❤

2: She's returned //Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz