Rozdział 7: Życie nadprzyrodzone coraz częściej zaskakuje

1.8K 90 29
                                    

Weszłam do domu, ale nie zastałam nikogo, o czym mówiły zgaszone światła wszędzie. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do rudowłosej. Od razu odebrała.

- Lydia, do cholery, gdzie jesteś? - zadałam jej pytanie.

- W centrum...

- O tej godzinie? Po co?

- To nie tak, chyba coś znalazłam...

- Rozumiem, w które miejsce przyjechać?

- Pod mostem.

Po tym zdaniu się rozłączyłam. Złapałam klucze od domu i kurtkę. Otworzyłam drzwi, a za nimi ukazał mi się Isaac.

- Czego chcesz? - warknęłam. - Wychodzę.

- Właśnie widzę - prychnął. - Do mnie też dzwoniła. Podwiozę cię.

- No ok.

Wsiedliśmy do jego samochodu bez słowa i ruszyliśmy tam, gdzie kazała Martin. Dojechaliśmy szybko, o tej godzinie rzadko kto jeździ tymi drogami. Na miejscu była już policja i pogotowie. W tym samym czasie, co my, pojawili się Scott i Stiles.

- Clare! - usłyszałam wołanie przyjaciółki. Stała razem z Malią i Kirą.

- Jezu, co tu się stało?

Mówiąc to spojrzałam na rozwalone auto i plamy krwi na asfalcie.

- Możliwe, że więzień zwiał - wytłumaczyła.

- Pierdolisz - skomentował Lahey. - To musiał być ktoś od nas.

Od nas? Ach tak, nas wilkołaków.

Nagle do naszej grupki podszedł McCall.

- Rozmawiałem z szeryfem - oznajmił, patrząc na mnie. - Twierdzi, że Donovan jest czymś i mam to sprawdzić. Clarie, nie wyczułaś niczego?

Clarie? Od kiedy cały czas się tak do mnie zwraca?

- Jeszcze nie miałam okazji - powiedziałam i ponownie zaczęłam się rozglądać. Wzięłam głęboki wdech. Przetrzymałam chwilę powietrze, po czym powoli je wypuściłam. To było zbyt dziwne. - Czuję coś, ale jest ono bardzo nie wyraźne. Tak jakby zanika...

- To wiele nam nie mówi - włączyła się Yukimira.

- Mi mówi wiele - nie zgodziła się Malia.

- Również, wystarczy delikatny zapach, aby kogoś lub coś wywęszyć - wytłumaczyłam, a wróciły wspomnienia, gdy z chłopakami ścigałam Boyda i Corę.

- Świetnie, więc chodź! - Scott złapał mnie pod ramię. Idziemy przeszukać okolicę. Isaac też się rusz!

Byłam pewna, iż właśnie blondyn przewraca oczami, lecz posłusznie poszedł za nami.

Nigdy nie byłam w tej okolicy. Było tam dosyć ciemno, a wilgoć pokrywała mury czy ściany.

- Macie coś? - spytał alfa.

- Krew? - odparł beta.

Pokiwałam na znak zgody i pobiegliśmy w stronę źródła zapachu. Doprowadziło to nas do do zaułka. Niespodziewanie na Scotta ktoś się rzucił, ale wilkołak od razu go powalił. Był to jakiś koleś, chyba niezbyt starszy od nas. Miał rękach kajdanki. Powtarzał w kółko jedno imię, patrząc na nas z przerażeniem.

- Tracy Tracy Tracy Tracy Tarcy...

Kto to do kurwy ta laska?

- Skontaktuję się z Parrishem - poinformował nas brunet.

2: She's returned //Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz