Rozdział 8: Zacieślanie znajomości

1.8K 87 16
                                    

- Lydia!

Widok cierpiącej z bólu przyjaciółki sprawił, że poczułam strach. Strach przed stratą kolejnej bliskiej mi osoby. Kira siedziała przy niej i próbowała zatamować krwawienie. Złapałam za rękaw mojej bluzki i to urwałam. Przyłożyłam tkaninę to jej rany, po czym złapałam rudą za rękę, aby zabrać od niej cierpienie. Theo widząc, jak staram się pomóc Martin, zdjął pasek i owinął nim w pasie ją.

Pozostali zbiegli na dół do piwnicy, którą wskazał szeryf. Pewnie tam była Malia i Tracy.

Po jakimś czasie wrócili. Deaton i Scott nieśli kanimę. Wyszli tylnym wyjściem, żeby nikt więcej nie widział przemienionej dziewczyny, a do nas podbiegł Stiles. Jego wyraz twarzy pokazywał, jak bardzo martwił się o banshee. Usłyszeliśmy dźwięk syreny. Karetka przyjechała.

~~~~~~~~~

Lydia trafiła na salę operacyjną od razu po przybyciu do szpitala. Byłam pewna, że wszystko będzie dobrze.

- Clare - zwrócił się do mnie Josh. - Jesteś zmęczona. Wróć do domu i odpocznij.

Miał rację. Moje dłonie nadal były całe we krwi.

- Zawieziesz mnie?

On jedynie skinął głową na zgodę. Objął mnie ramieniem, po czym zaprowadził do samochodu.

W domu wzięłam jakieś czyste spodnie dresowe oraz koszulkę i poszłam się umyć. Strumienie wody były orzeźwiające, po chwili czułam się zdecydowanie lepiej. Kiedy już nałożyłam bluzkę, zauważyłam do kogo należy. Dał mi ją rok temu. Nie pamiętam, aby była e moich rzeczach.

- Zrobiłem herbatę! - zawołał Josh z kuchni.

Usiadłam na przeciwko niego. Przysunął do mnie mój kubek. Napiłam się trochę, nie zwracając uwagi na to, że mogłam się poparzyć. Dosłownie, gówno mnie to obchodziło.

Josh też się nie odzywał. Wiedział, iż potrzebuję spokoju. Nie znamy się tak naprawdę długo, ale szczerze go polubiłam. Ja i on dużo przeszliśmy razem. No jeszcze dochodzi fakt, że moja babka opiekowała się nim. Przypomniałam sobie o ostatniej sytuacji w jego pokoju.

- Josh...

- Wiem, o co chodzi - zaskoczył mnie. - Jeśli chodzi o pocałunek to...nie mam pojęcia, co mi odbiło. Nie powinienem tego robić i...

- Też nie wiem, co się ze mną stało.

- Nie chcę taką wtopą zepsuć naszej relacji, bo... jesteśmy dalej przyjaciółmi, tak?

- Tak tak, nic się nie zmieniło - upewniłam go. - Może zapomnijmy o tym?

- Ok.

- Ok.

Usłyszałam zamykanie drzwi.

- Clare?!

Wyszłam do salonu, a tam zastałam Isaaca. Jego klatka szybko się unosiła. Biegł tutaj? Z zatroskaną miną patrzył na mnie uważnie.

Mój Isaac wrócił?

- Wszystko dobrze? - przysunął się bliżej mnie. - Nie było cię w szpitalu, dlatego się zastanawiałem czy coś się stało.

Tak. To ten Isaac Lahey, który był dla mnie ważny.

Nie odezwałam się, po prostu zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego. Chyba był zaskoczony moim ruchem, gdyż na początku spiął wszystkie mięśnie, a dopiero po jakieś chwili odwzajemnił uścisk.

- Boję się, że mogę znowu kogoś stracić - powiedziałam cicho. - Nie pomagają mi w tym rozwieszone tu zdjęcia Lydii.

- Zostanę tu z tobą - oznajmił blondyn. Podniósł wzrok na opartego o framugę drzwi Josha. - Możesz iść też odpocząć.

- Dzięki, pojadę jeszcze na chwilę do szpitala - kojotołak nałożył swoją jeansową kurtkę, posyłając mi delikatny uśmiech. - Jeśli czegoś się dowiem, zadzwonię.

I wyszedł. Zostałam sama z betą, do której dalej się tuliłam. W końcu usiedliśmy na kanapie. Nie odzywaliśmy się. Nie były potrzebne słowa. Położyłam głowę na jego kolanach, a on gładził mnie uspokajająco po ramieniu.

- Cieszę się - rzekł w końcu chłopak.

- Z czego niby, - dociekałam - że leżę ci na kolanach? Wiem, niezły zaszczyt.

Zaśmiał się, po czym któryś raz z kolei spojrzał mi prosto w oczy.

- Z tego, że wreszcie otwierasz się przed ludźmi.

~~~~~~~~~~

(Josh)

Pojechałem prosto do szpitala. Na korytarzach panował okropny chaos. Lekarze oraz pielęgniarki krzyczeli do siebie. Pojechałem na drugie piętro, gdzie była sala Martin. Przed wejściem zastałem McCalla, tego młodego betę - Liama i Malię, którą również była kojotołakiem. Wyglądała dobrze, jakby nie była w ogóle zmęczona, choć to ona powaliła Tracy. Podszedłem do nich, jedynie Scott obdarował mnie na powitanie uśmiechem.

- Co z Lydią? - zapytałem.

- Jest już po operacji, ale jeszcze się nie obudziła - wyjaśniła Prawdziwa Alfa. - Jak z Clare?

Chłopak patrzył na mnie i oczekiwał odpowiedzi, jakby było to coś niewiarygodnie drogiego. Namestake nigdy mi nie opowiadała o swoich przyjaciołach, lecz jestem pewny, że ten koleś i blondas znaczyli... znaczą dla niej coś więcej.

- Jest w domu pani Martin... z Laheyem - odparłem, obserwując jego reakcję.

Chyba nie był zadowolony. Spuścił wzrok i nic więcej nie powiedział. Zależało mu na niej. Cholernie to widać. Tylko czy on przypadkiem nie chodzi z tą laską, co jest lisem? Jak dobrze pamiętam, kitsune?

Przestałem nad tym rozmyślać i zwróciłem uwagę na Tate. Zauważyłem, iż naprawdę ładna z niej dziewczyna. Stiles to szczęściarz. Cholera, nie mogę tak myśleć.

- Może kogoś podwieźć? - zaproponowałem, aby odgonić myśli od szatynki.

- W sumie ja skorzystam - akurat ona musiała się odezwać.

W co ty się pakujesz Josh, ugh...

- To chodź.

Pożegnaliśmy się z pozostałą dwójką i ruszyliśmy do samochodu. Malia podała mi dokładny adres, włączyłem GPSa, ponieważ jeszcze nie do końca ogarniam się w tym miasteczku.

- Jak poznałeś Clare? - zaczęła rozmowę.

- Mieszkałem u jej babci, dopóki nie przyjechała do niej, aby dowiedzieć się czegoś o pewnym stadzie - przerwałem przypominając sobie wybicie całego stada. Nie mówiłem Clare, ale miewam koszmary o tym wszystkim. Nie dają mi spokoju. - Ona zabrała mnie ze sobą do Vegas, a potem tutaj.

Dziewczyna skinęła głową jedynie na moje słowa.

- Ty znałaś ją wcześniej?

- Nie, czasem Scott o niej wspominał, zwłaszcza na początku naszej przyjaźni - wyjaśniła, otwierając okno w aucie. - Wydaje mi się znajoma, ale nie umiem wytłumaczyć dlaczego, co jest bardzo wkurwiające.

Zabawnie wyglądała, jak się denerwowała.

- Mieszkała tu, kiedy była mała, może z tamtych czasów?

- Na pewno nie.

Odwróciła głowę, aby przyglądać się drzewom i więcej się nie odezwała. Czy powiedziałem coś nie tak?

929 słów

Kolejny rozdział! Mam wenę więc proszę się cieszyć 😂❤

Jak wam się podoba opowieść ze strony Josha? Piszcie, bo możliwe że jeszcze się to pojawi!

2: She's returned //Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz