Rozdział 18: Uczucia nie są niczym złym

853 40 14
                                    

— Clars...

Siedzieliśmy z Theo w moim pokoju. Odkąd Deucalion wiedział, nie miałam oporów, aby go nie przyprowadzać. Przywódca nie był przeciwny. Trochę nie podobało się to Aidenowi i Ethanowi, lecz pogodzili się z moim szczęściem. Kali podchodziła obojętnie do naszej relacji. Czuła, że i tak to się w końcu skończy.

Chłopak całował mnie po szyi, miałam głowę odchyloną do tyłu. Wiedziałam, że darzy mnie dużym uczuciem, ale czy...

— Kocham cię.

...miłością, nie byłam pewna.

Spojrzałam w jego oczy. Był całkiem poważny. Chwyciłam go za koszulkę i złączyłam nasze usta, przez co zawarczał. Powtarzał mi, iż nie ma rodziny, nie wypytywałam. Wtedy miał mnie. Byłam dla niego.

On był dla mnie.

Jechałam ze Stilesem i Scottem do szpitala. Ojciec tego pierwszego zadzwonił, aby przybyć jak najszybciej. Nie byłam w humorze. Całą noc śnił mi się Reaken, a raczej wspomnienia z nim. Zastanawiałam się, co by było, gdybym nie zostawiła go samego. Jakbym nie odeszła z Deucalionem. Już wtedy wiedziałam, że jest chimerą. Chimerą wilkołaka i kojotołaka. Theo nigdy nie próbował mnie skrzywdzić, ale zrobił to moim przyjaciołom. Przez niego Lydia leżała w psychiatryku. Przez niego Liam i Scott się nie odzywają. Z jego winy Stiles nie powiedział nikomu o Donovanie...

Kiedy dotarliśmy pod budynek, czułam coś okropnego, nie do opisania. Wchodząc minął nas jeden pracownik, wiózł martwe ciało. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie była masa ciał.

— Co się dzieje? — młody Stilinsky denerwował się.

— Myślałem, że ty mi powiesz — westchnął jego ojciec. — Dzisiaj rano nas zawiadomiono. Ciała w tunelach.

Tunele, powoli było jasne.

— Ustalono, że zostały one tam przeniesione.

— Chore — warknęłam.

Potworni doktorzy pozwalali sobie na zdecydowanie za dużo. Chętnie rozerwę ich na strzępy. Przynajmniej nie mam koszmarów związanych z moją rodziną. Za to bym ich znalazła i samymi rękami zabiła.

— Gdzie moja mama?

— W kostnicy — odparł ojciec Stilesa Scottowi. — Padają ciała wszystkich...

— Nie dobrze mi się robi na myśl o tej Bestii — jęknęłam, opierając się o ramie McCalla. — Musimy jechać do szkoły, za trzydzieści minut zaczyna się biologia.

W murowało całą trójkę. Co poradzę, chce zdać w tym roku. Mam jakąś szanse na yyy... normalne życie. Oczywiście, potwory, nadprzyrodzone stworzenia będą towarzyszyć mi do końca życia.

Znowu byliśmy w drodze. Chłopcy wyczuli, iż nie jestem rada do rozmów, tym bardziej do żartów. Co raz czułam, że człowiek chciał spytać mnie o coś, ale chyba jednak bał się mojej reakcji. Przed szkołą zastała nas niespodzianka. Kręciło się pełno policjantów.

— Kocham psy — prychnęłam, gdy weszłam do środka, kierując się do swojej szafki.

Scott i Stiles rozmawiali z jednym z policji, aby dowiedzieć się, o co chodzi. Miałam wielką nadzieję, że Reaken dzisiaj nie zjawi się w szkole. Oh błędne me myślenie. Stał pod salą od biologii. Wyglądał jakby czekał.

Na mnie.

— Cześć, skarbie.

— Cześć, chuju.

2: She's returned //Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz