Likantropia

3.8K 202 66
                                    

Przez cały ten czas tańczyliśmy, śmialiśmy się, a nawet wypiliśmy. Po jakimś czasie film mi się uciął...

***
Obudziłam się i otworzyłam oczy, lecz po chwili tego pożałowałam ponieważ dał o sobie znać tak dobrze znany nam kac morderca.

Błyskawicznie schowałam głowę pod koc, którym byłam okryta. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, było mi tak wygodnie...ale chwila... Łóżka w tej szkole nie należały do najwygodniejszych. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na rzecz która była wygodna.

Jak się okazało to nie była rzecz tylko osoba, a mianowicie Cedric.

Ale chwila jakim cudem on leży w moim łóżku!?

Po chwili zaczęłam sobie przypominać wszystkie wydarzenia minionego dnia.

Nie jestem w swoim łóżku tylko jego. A zamiast spać z moim misiem spałam z Cedriciem. No po prostu pięknie. Gorzej już być nie może.
Nie chwila, może.

Malfoy.

Kiedy przypominam sobie wczorajsze wydarzenie chce mi się płakać.
My.
Sami.
W szatni.
Kłótnia.
Ucieczka.

Dlaczego mnie to spotyka?

Od tego momentu zmieni się wszystko. Będzie tak jak dawniej, a nawet gorzej.

Wstałam i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na śpiącego Cedrica i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Po chwili wstałam i skierowałam się do ich łazienki. Cedric dzielił pokój z dwoma chłopakami, których nie było.

Może to i lepiej? Po co komu wiedzieć że noc spędziłam u Cedrica?

Spojrzałam na swoje nogi i zauważyłam bardzo istotny szczegół.
Byłam bez spodni.

Muszę się dowiedzieć co ja takiego robiłam.

Nie to że nie ufam mu, tylko po prostu wolę wiedzieć co ja takiego wyprawiałam.

Zaczęłam rozglądać się po pokoju.
Jest to mały pokoik, w kolorach żółci z dodatkami czarnego i brązowego.
Pod oknem znajdują się dwa łóżka, a pod ścianą jedno. Obok drzwi stoi szafa, a po jej lewej stronie trzy wielkie szafki.

Skromnie, ale wygodnie.

Nie wspominam o 'małym' bałaganie.
Gdzie nie gdzie znajdują się puste jak i pełne butelki ognistej.

A podobno puchoni są tacy spokojni...

Rozglądając się tak po pokoju zauważyłam moje spodnie. Chwyciłam je i skierowałam w stronę łazienki o mało nie wywracając się o ten cały syf.

Weszłam do łazienki i wyciągnęłam spodnie na tyłek. Po czym podeszłam do umywalki i przemyłam twarz.
Spojrzałam w lustro i nie chciało mi się nic mówić ani myśleć na temat mojego wyglądu.

Wyszłam łazienki, a chwilę po z pokoju chłopców.

Rozejrzałam się po Pokoju Wspólnym i jedyne o czym pomyślałam to; 

Miłego sprzątania.


Wyszłam z Dormitorium Puchonów i skierowalam się w stronę swojego lokum.


***

-Czy ktoś poda mi efekt Wywaru Tojadowego? rzekł profesor Snape.

Nieśmiało podniosłam ręke ku górze. W końcu punkty się przydadzą, prawda?

-Wolf? - spojrzał na mnie swym chłodnym spojrzeniem profesor i kiwnął ręką żebym wstała.

Niepewnie podniosłam się z miejsca i bawiąc się rękawem mojego sweterka, żeby się troszkę uspokoić zaczęłam nieśmiało mówić.

-Łagodzi objawy likantropii, dzięki niemu osoba zachowuje świadomość i ludzki umysł podczas transformacji...

-A co to jest likantropia Wolf?

-Wolf powinna wiedzieć. Auuu!- zaczął wyć Draco, a po chwili Ślizgoni wpadli w śmiech.

-Cisza! Jeśli nie uciszycie tego rechotu to odejmę wam 20 punktów. - warknął Severus, a uczniowie się uspokoili.

Widać że profesor nie jest dzisiaj w dobrym humorze.

-Dowiemy się w końcu co to takiego? - przeniósł wzrok na mnie.

-Likantropia to przemiana czarodzieja w wilkołaka, która ma miejsce w czasie pełni księżyca. Bardzo rzadko ta przypadłość dotyka mugoli.

-Siadaj, 5 punktów dla Ravenclaw.

Zajełam swoje miejsce, a po chwili wzrokiem powróciłam do książki, na której znajdował się dzisiejszy temat.

Podczas czytania zauważyłam na ławce kartke, a po chwili zaczęłam czytać jej treść:

Jak tam twoja likantropia Wolf? 

Niżej znajdował się rysunek, który miał zapewne przedstawiać wilkołaka wyjącego do księżyca.

Zaczęłam rozglądać się dyskretnie po klasie, aby dowiedzieć się czyja to sprawka. Po chwili mój wzrok zatrzymał się na blondynie i jego paczce. Patrząc na mnie zaczął bezdźwięcznie udawać wycie, a po chwili zaczęła powtarzać po nim jego grupka, prócz Diabła. Ten spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a po chwili spuścił wzrok na swoje ręce.

Odwróciłam się w stronę tablicy i próbowałam skupić na lekcji. Mimowolnie na książkę zaczęły spadać krople łez.

Kiedy lekcja się zakończyła ja szybko się spakowałam, chwyciłam kartkę i wyrzucając ją do kosza jako pierwsza opuściłam klasę.

Po krótkiej chwili usłyszałam ten znany, drwiący głos.

-Ej gdzie lecisz wilczku!?

Usłyszałam jak Malfoy idzie za mną więc przyspieszyłam i ruszyłam w stronę łazienek. Biegnąc w ich kierunku poczułam szarpnięcie za ramię, a po chwili zostałam przyparta do ściany.

-Jak tam ci leci twoje marne życie Wolf? - rzekł drwiącym głosem blondyn.

-Zostaw mnie..-wyszeptałam

-Nie? Za uderzenie mnie powinnaś znaleźć się w jeziorze.-warknął

-Proszę...Zostaw mnie..

-Nie dam ci spokoju Wolf, będę twoim największym koszmarem..-wyszeptał mi wprost do ucha, przejeżdżając swoimi wargami po mojej szyi.

Cała się spięłam i próbowałam odepchnąć go, ale ten w ostatnim momencie złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł je nad moją głową.

-Mnie się nie odtrąca skarbie..- ponownie wyszeptał i przejechał swoim palcem po mojej szyi, zahaczając go o kołnierzyk.

Uścisk na nadgarstkach się poluzował a ja korzystając z okazji wyrwałam je i odpychając go od siebie ze wszystkich sił pobiegłam w stronę swojego dormitorium.

-To jeszcze nie koniec Wolf! - wykrzyknął.


***

Przemilczmy moje zachowanie w sprawie wstawiania rozdziałów. Mam nadzieję że ten wam się spodobał;)


Witaj niezdaro || D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz