Rozdział 17

4.4K 143 2
                                    

Upewnij się, że czytałeś poprzedni rodział. Jeśli nie to przeczytaj żebyś widział o co chodzi . Miłego czytania :*

~♥~

- Martyna co się dzieje? - pyta się mój brat coraz bardziej zdenerwowany. Nie umiem na nic odpowiedzieć, nie wiem co się dzieje wokół mnie. Cała się trzęse na wspomnienia z tamtego okresu. Przed oczami przeleciało mi wszystko co się wtedy działo.

Wiec natychmiast wyleciałam z łóżka i wybiegłam z pokoju. Wybiegłam do salonu połączonego z kuchnią. Słyszałam za sobą szybkie kroki lokatorów tego domu. Z trzęsącymi rękami próbowałam sięgnąć jakiegoś kubka. Którego wzięłam do ręki i nalałam do niego wody, która szybko wypiłam.

- Martyna spójrz na mnie! - krzyczy mój brat, trząsając mną żebym zareagowała, ale to nic nie dało i nadaj patrzyłam się tępo w ścianę. - kurwa chłopaki pomóżcie mi!

- ale co mamy zrobić? - pyta się jeden z nich.

- nie wiem. Szukajcie jakiś leków uspokajających, a ja ją wezmę do jej pokoju.

Słysząc to zaczęłam się szarpać. Nie kontrolowałam tego co mówię, ale wiem, że było to cały czas TYLKO NIE TAM.

Położyłam się na kanapie próbując się uspokoić. Po dziesięciu minutach udało mi się uspokoić. Jak wyjechałam do Sydney miałam na początku takie ataki paniki, ale po jakimś czasie one zniknęły. Dzięki lekom udawało mi nad tym panować, ale od dłuższego czasu ich nie biorę.

Zaczęłam powoli wstawać z kanapy i kierować się na balkon. Czułam na sobie palące spojrzenia wszystkich osób z pomieszczenia. Słyszałam, że ktoś za mną idzie, ale miałam to w dupie i szłam dalej.

- siostra możesz powiedzieć co to było przed chwila? - zapytał już łagodnie siadając koło mnie na ziemi.

- nic się nie stało. A ciebie to nawet nie powinno interesować. - warknęłam.

- jak nie powinno? Jesteś moją siostra i się o ciebie martwię. Wiec mam prawo wiedzieć co się dzieje.

- taa. Ciebie nie interesowało co się ze mną dzieje, jak się nade mną znęcałeś ze swoimi kolegami. Ha ba. Nawet z nimi mieszkasz i przedstawiasz mi ich jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Wiec nie mów mi, że się o mnie martwisz bo okłamujesz mnie jak i siebie. - mówiłam wstając, nie zaszczycając go ani małym spojrzeniem. - a i jeszcze jedno mogę iść gdzieś indziej spać? Nie chce wchodzić nawet do tego pokoju. Wiec pokaż mi proszę który pokój jest wolny. A jutro przyniosę sobie wszystkie rzeczy jakie sobie przywiozłam.

- okey jutro pogadamy. Bo i tak jest już późno. Ale nie rozumiem po co chcesz inny pokój, jak to jest twój jeszcze z przed twojego wyjazdu. Zaraz zaprowadze cie do gościnnego, a jutro wyjaśnisz mi o co chodzi. Ale wiedz, że i tak będę się o ciebie martwić bo jesteś moją mała siostrzyczką. Strasznie żałuję tego co zrobiłem. Udowodnie ci to kiedyś, że żałuję tego z całego serca. - mówił coraz bardziej zciszając głos i patrząc na mnie z bólem, żalem i miłością w oczach.

Wstał i wyszedł z balkonu i ruszył w stronę schodów. Poszłam za nim, a po chwil zatrzymaliśmy się przy drzwiach po lewej. Otworzy je i wpuścił do środka. Nawet nie miałam już siły żeby przyglądać się jak wygląda pokój, ale nie za bardzo mnie to nawet interesuje.

- jak coś by się działo to wołaj. - powiedziała wychodząc z pokoju w którym zostałam sama.

Zmęczona po moim napadzie paniki ruszyłam w kierunku łóżka na które się żuciłam. Oj jutrzejszy dzień będzie bardzo długi. Ugh. Mam nadzieje, że Victor już tu nie mieszka, ale się i tak na nim zemszcze.

Po chwili  odpłynęłam do krainy morderców jednorożców...

~♥~

(Love) Normal Sister VS Bad SisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz