Martyna
Gdy tylko film się skończył. No dobra, dwa filmy. Bo oglądałam jeszcze jeden. "Gwiazd naszych wina". Wiem trochę takie dziwne jak na mnie. Ale nie ryczałam na tym, nie wzrusza mnie takie coś. Ja już nie płacze. Wszystkie łzy już wylały się ze mnie, gdy jeszcze tu mieszkałam.
Po wyłączeniu laptopa, weszłam do garderoby, a z niej wzięłam ubrania na wyścigi. Tym razem padło na czarny crop top, spódnice w kratkę do połowy ud, oraz jeansową kurtkę. Odsłania ten strój praktycznie wszystkie moje tatuaże no ale co tam.
Wybrałam to, bo i tak nie wychodzę z samochodu, a później jedziemy świętować moją wygraną, wiec jestem już wtedy ubrana odpowiednio na imprezę. Kasę za wygraną odbierają zawsze chłopaki. Tym razem ich nie będzie, ale tutaj też mamy oddział, wiec to oni odbiorą. A pewnie macie takie: A skąd ta pewność, że wygra? Już mówię. Jestem najlepsza, tak tak tak. Jestem pewna siebie i co? Nic. W moim zawodzie, jeśli to można nazwać zawodem. Jest potrzebne, żeby przeżyć. Wracając.
Z ubraniami w ręku, weszłam do łazienki. Gdzie wzięłam szybki prysznic, a po nim zaczęłam ubierać się w przygotowane rzeczy. Dodatkowo zrobiłam mocny makijaż składający się z czkremu bb, czarnych cieni, tuszu do rzęs, pudru matującego, oraz krwisto czerwonej szminki do ust.
Mojej twarzy nie będzie widać więc nie boje się, że ktoś mnie rozpozna, ponieważ w samochodzie mam przyciemniane szyby.
Gotowa wyszłam z łazienki i ruszyłam do pokoju. Nie chce trafić na tych fiutów z którymi aktualnie mieszkam. Myślą, że jestem nadal tą samą grzeczna dziewczynka, ale się mylą.
Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon z którego wybrałam numer Luck'a. Po kilku sygnałach, chłopak wreszcie odebrał. Dłużej się nie dało? No pytam się... a jakby mi się coś działo? Dobra co ja gadam. Nieważne. Wracając.
- halo? - mówi Luck.
- kopyta ci walą. To ja Martyna. Aż tak ci dobrze beze mnie? - pytam udając urażenie, nie pomijając głupiej odzywki. Taa typowa ja.
- aaa... to ty księżniczko. Tęskniłem, właśnie miałem później dzwonić. - mówi ogarniając z kim gada. - serio nie mogłaś się powstrzymać od tego komentarza? - pyta.
- nie nie mogłam. Co tam?
- nawet okey, tylko wszyscy tęsknimy za tobą, twoja piękną twarzą i zajebistymi odzywkami. Nie ma co. - mówi wyliczając i dodając po chwili. - a co tam u ciebie?
- a weź nawet nie pytaj. Musze udawać grzeczna dziewczynkę, która nie jestem. Wczoraj miałam atak paniki. Wiesz znowu ten sen, a do tego jeszcze brat się wpierdolił. Ale to już, jak coś opowiem wam jak wreszcie tutaj przyjedziecie. A po za tym za chwilę idę na wyścigi. - mowie wzdychając, gdy opowiadałam o tym co się wydarzyło ubiegłej nocy.
- znowu miałaś napad? A leki? Masz je zażyć. A na wyścigach uważaj misiek. - strzela słowami jak maszyna.
- tak. Wezmę nie martw się. - niech myśli, że to prawda. Ale tak na prawdę nich nie wezmę. - będę uważać jak zawsze. A kiedy przyjedziecie?
- za niecałe dwa tygodnie. Przecież wiesz. Ale nie martw się, później będziesz miała nas dość. Dobra idź już na te wyścigi. Garaż masz trzy przecznice od domu twojego brata. Tylko mi się tam nie upij po wyścigu mała. - informuje śmiejąc się.
- okey. Ej nie mała tylko niska. Mała może być tylko twoja pała. - odpyskuje. Wiem takie trochę dziecinne. Ale cóż poradzę. Taka juz jestem.
- oj Martyna, ty już dobrze wiesz, że nie taka mała. Ale okey papa kochanie. - jęcze do telefonu, gdy tylko słyszę co mówił Luck. - jęki zostaw sobie na później, jak już przyjdę do ciebie. - śmieje się jak opętany. No normalnie głupi.
- zamkniesz się wreszcie? - pytam znudzona. - Taa pewnie zachowam. Dobra, ja już lecę po samochód. Cześć Luck.
- nie Fochaj się. Ale uważaj mi tam. No papa misia. - mówi, a ja się później kończę połączenie.
Patrzę na zegarek i widzę, że mam jeszcze 30 minut do wyścigu. Wiec będę mogła wyjść z domu normalnie przez drzwi. Jakieś 5 minut temu mój brat z tą bandą wyszli, wiec mam spokój. Tylko szkoda, że nie dostałam kluczy. Supeeer. Leje mi to.
Biorę bat, który przywiązuje do nogi, oraz dwa pistolety, które chowam za pasek od spódnicy. Tak na wszelki wypadek. Gotowa opuszczam posesję i kieruje się do garażu. Po przejściu tych trzech przecznic. Trafiam na dużą ilość garaży. Z tego co wiem mój ma numer 479. A klucz znajduje się na ścianie. Aha. Ma niby to być czytnik dłoni. No super, nie ma to jak macać ścianę. Ale okey, jak trzeba... wiem też, że ma dodatkowe zabezpieczenia z czego się mocno ciesze.
Zaczynam macać ścianę. Dziwnie się z tym czuje. Ale jest nawet okey. Wiec macam, macam i macam. Wow po jakiejś minucie wymacałam. Wiec przystawiam do tego rękę i...
~♡~
789 słów.Przepraszam za błędy!
Wow mamy 10 miejsce w akcji♡ kocham po prostu. Już od 4 dni jest na 10!!!!!
Do następnego :*
CZYTASZ
(Love) Normal Sister VS Bad Sister
AksiHej nazywam się Martyna, ale wszyscy mówią na mnie Salope. Jestem typową Bad Girl, lecz różni mnie coś od takich lasek... W wieku 13 lat uciekłam z domu. Przed ucieczką mieszkałam w LA. Od tamtego czasu mieszkam w Sydney. Poznałam tam moja rodzinę...