Tego dnia postanowiłam wrócić do domu pieszo. Pogoda płatała nam figle od tygodnia, ale dzisiaj nie miałam jej nic do zarzucenia. Świeciło słońce i było naprawdę ciepło. Nie chciałam zmarnować okazji do poczucia promieni słonecznych na swojej skórze. Miałam w uszach słuchawki, z których leciała moja ulubiona playlista, co jeszcze bardziej mnie cieszyło. Skąd tyle radości? Mamy piątek, a oznacza to, że jest już weekend. Do tego oddaliśmy projekt z Emersonem i dostaliśmy najlepszą ocenę w klasie. Chłopak nawet zamienił ze mną kilka zdań po jej przestawieniu. Został też uciszony przez nauczyciela, bo pierwszy raz przeszkadzał na lekcji. Jego mina była bezcenna. Przeprosił i zaśmiał się pod nosem, ale nic więcej nie powiedział. To i tak było dużo jak na niego. Czułam się dobrze z myślą, że chociaż trochę pozwala mi na kontakt ze sobą. Starałam się usiąść z nim na stołówce, ale tym razem mnie przegonił, więc postanowiłam dać mu trochę czasu. Spacer zajął mi jakieś pół godziny, ale rodzice wiedzieli o tym. Cierpliwie czekali z obiadem na mój powrót. Aby nie przedłużać, pobiegłam do łazienki i umyłam dokładnie ręce.
-Cześć rodzinko.- przywitałam się i usiadłam obok mamy przy stole. Na talerzu już czekała na mnie zapiekana pierś z kurczaka z ryżem. Wzięłam sztućce do rąk i zaczęłam jeść. Podejrzewałam, że za chwilę któreś z nich się odezwie.
-Jak ci poszedł projekt z tym chłopcem?- zapytała mama, której znowu wypadło z głowy jego imię. Tata podpowiedział jej szeptem i myślał, że tego nie zauważę.- Z Emersonem.- dodała z uśmiechem.
-Nauczyciel był pozytywnie zaskoczony naszą pracą. Mówił, że wyszliśmy po za program nauczania, co mu zaimponowało. Dostaliśmy najlepszą ocenę.- pochwaliłam się. Oboje szczerze mi pogratulowali.
-Twój brat dzwonił i powiedział, że postara się w najbliższym czasie nas odwiedzić. Może nawet przyjedzie na kilka dni.- poinformowała mnie kobieta. Dobrze wiedziała, że ucieszy mnie ta informacja. Tata przerwał nam tą chwilę radości.
-Odebrałem dzisiaj rachunki ze skrzynki i jestem zawiedziony.- jego wyraz twarzy zmienił się odrazu po wypowiedzeniu pierwszego słowa.- Maggie, twój rachunek za telefon doprowadzi nas do bankructwa.- zaśmiał się. Niczym mnie nie zaskoczył, podejrzewałam, że tak będzie.
-Przepraszam tatko. Ostatnio dużo rozmawiałam.- przyznałam się bez bicia. Miałam problemy z zasypianiem, więc starałam sobie jakoś z tym poradzić.
-Widziałem. Najczęściej wybierany numer należał do twojego brata.- uśmiechnął się do mnie. Nie był zły, miał w zwyczaju prowadzić tak rozmowę odnośnie moich wydatków.
-Dziwię się, że miał na to czas i że żona go jeszcze nie zamordowała.- zażartowała z całej sytuacji mama. Wyjaśniłam, że najpierw pisałam smsa, a dopiero później dzwoniłam, co miało dla nich sens. Dokończyliśmy obiad i każdy poszedł zająć się sobą. Tata musiał zrobić przelewy, aby nie odcięli nam wody i prądu, a mama chciała w spokoju posprzątać po posiłku i posłuchać muzyki. Nie pozostało mi nic innego, jak pójść do swojego pokoju i zająć się nauką. Najpierw jednak musiałam wykonać swoją codzienną rutynę. Podeszłam do okna z dobrze znanego powodu. Już miałam zasłonić żaluzje, gdy ciekawość wzięła górę.
W domu obok działo się coś interesującego, a dokładniej w pokoju, do którego miałam dostęp. Na jego środku stał Remington z jakąś dziewczyną i wyraźnie doszło między nimi do nieporozumienia. Nie potrafiłam ocenić, kto był winny. Chłopak co chwilę łapał dziewczynę za dłonie i całował je, jakby za coś przepraszał. Ta natomiast wyrywała się za każdym razem i krzyczała na niego oraz wymachiwała rękoma. Gdy ten przyciągnął ją do siebie i starał przytulić i chyba pocałować, został spoliczkowany. Dziewczyna wymierzyła w niego palcem i powiedziała coś, co go dotknęło. Nagle posmutniał i wyglądał tak, jakby uszło z niego życie. Jednak jej było mało, pchnęła go na łóżko, krzyknęła coś i wyszła z pokoju. Pewnie trzasnęła drzwiami. Obserwowałam jak opuszczała ich dom i wsiadła do samochodu, aby po chwili zniknąć z mojego pola widzenia. Ponownie spojrzałam na Remingtona, który siedział na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Czyżby płakał? Musiała dla niego wiele znaczyć. Podskoczyłam ze strachu i prawie dostałam zawału, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Automatycznie zasłoniłam żaluzje i usiadłam pod oknem, opierając się plecami o ścianę. Nie chciałam wyjść na wścibską dziewczynę, która wszędzie wtyka nos. Serce zaczęło mi bić jak szalone i modliłam się w myślach, żeby nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Dlaczego do cholery im się przyglądałam? Przecież to nie moja sprawa. Uderzyłam się kilka razy pięścią w czoło, ale to nic nie dało.
CZYTASZ
Too Many People | Lonely (Sequel TMP) | Remington Leith
FanfictionJedna dziewczyna, która pragnie dobra zbyt mocno. Jeden chłopak, który żyje we własnym cieniu. Dwie zagubione dusze, które łączy okno niekoniecznie na świat. Trzech mężczyzn, których nie sposób nie zauważyć. Wiele problemów, smutku i łez. Kilka pró...