2.

636 73 11
                                    

Tego dnia postanowiłam wrócić do domu pieszo. Pogoda płatała nam figle od tygodnia, ale dzisiaj nie miałam jej nic do zarzucenia. Świeciło słońce i było naprawdę ciepło. Nie chciałam zmarnować okazji do poczucia promieni słonecznych na swojej skórze. Miałam w uszach słuchawki, z których leciała moja ulubiona playlista, co jeszcze bardziej mnie cieszyło. Skąd tyle radości? Mamy piątek, a oznacza to, że jest już weekend. Do tego oddaliśmy projekt z Emersonem i dostaliśmy najlepszą ocenę w klasie. Chłopak nawet zamienił ze mną kilka zdań po jej przestawieniu. Został też uciszony przez nauczyciela, bo pierwszy raz przeszkadzał na lekcji. Jego mina była bezcenna. Przeprosił i zaśmiał się pod nosem, ale nic więcej nie powiedział. To i tak było dużo jak na niego. Czułam się dobrze z myślą, że chociaż trochę pozwala mi na kontakt ze sobą. Starałam się usiąść z nim na stołówce, ale tym razem mnie przegonił, więc postanowiłam dać mu trochę czasu. Spacer zajął mi jakieś pół godziny, ale rodzice wiedzieli o tym. Cierpliwie czekali z obiadem na mój powrót. Aby nie przedłużać, pobiegłam do łazienki i umyłam dokładnie ręce.

-Cześć rodzinko.- przywitałam się i usiadłam obok mamy przy stole. Na talerzu już czekała na mnie zapiekana pierś z kurczaka z ryżem. Wzięłam sztućce do rąk i zaczęłam jeść. Podejrzewałam, że za chwilę któreś z nich się odezwie.

-Jak ci poszedł projekt z tym chłopcem?- zapytała mama, której znowu wypadło z głowy jego imię. Tata podpowiedział jej szeptem i myślał, że tego nie zauważę.- Z Emersonem.- dodała z uśmiechem.

-Nauczyciel był pozytywnie zaskoczony naszą pracą. Mówił, że wyszliśmy po za program nauczania, co mu zaimponowało. Dostaliśmy najlepszą ocenę.- pochwaliłam się. Oboje szczerze mi pogratulowali.

-Twój brat dzwonił i powiedział, że postara się w najbliższym czasie nas odwiedzić. Może nawet przyjedzie na kilka dni.- poinformowała mnie kobieta. Dobrze wiedziała, że ucieszy mnie ta informacja. Tata przerwał nam tą chwilę radości.

-Odebrałem dzisiaj rachunki ze skrzynki i jestem zawiedziony.- jego wyraz twarzy zmienił się odrazu po wypowiedzeniu pierwszego słowa.- Maggie, twój rachunek za telefon doprowadzi nas do bankructwa.- zaśmiał się. Niczym mnie nie zaskoczył, podejrzewałam, że tak będzie.

-Przepraszam tatko. Ostatnio dużo rozmawiałam.- przyznałam się bez bicia. Miałam problemy z zasypianiem, więc starałam sobie jakoś z tym poradzić.

-Widziałem. Najczęściej wybierany numer należał do twojego brata.- uśmiechnął się do mnie. Nie był zły, miał w zwyczaju prowadzić tak rozmowę odnośnie moich wydatków.

-Dziwię się, że miał na to czas i że żona go jeszcze nie zamordowała.- zażartowała z całej sytuacji mama. Wyjaśniłam, że najpierw pisałam smsa, a dopiero później dzwoniłam, co miało dla nich sens. Dokończyliśmy obiad i każdy poszedł zająć się sobą. Tata musiał zrobić przelewy, aby nie odcięli nam wody i prądu, a mama chciała w spokoju posprzątać po posiłku i posłuchać muzyki. Nie pozostało mi nic innego, jak pójść do swojego pokoju i zająć się nauką. Najpierw jednak musiałam wykonać swoją codzienną rutynę. Podeszłam do okna z dobrze znanego powodu. Już miałam zasłonić żaluzje, gdy ciekawość wzięła górę.

W domu obok działo się coś interesującego, a dokładniej w pokoju, do którego miałam dostęp. Na jego środku stał Remington z jakąś dziewczyną i wyraźnie doszło między nimi do nieporozumienia. Nie potrafiłam ocenić, kto był winny. Chłopak co chwilę łapał dziewczynę za dłonie i całował je, jakby za coś przepraszał. Ta natomiast wyrywała się za każdym razem i krzyczała na niego oraz wymachiwała rękoma. Gdy ten przyciągnął ją do siebie i starał przytulić i chyba pocałować, został spoliczkowany. Dziewczyna wymierzyła w niego palcem i powiedziała coś, co go dotknęło. Nagle posmutniał i wyglądał tak, jakby uszło z niego życie. Jednak jej było mało, pchnęła go na łóżko, krzyknęła coś i wyszła z pokoju. Pewnie trzasnęła drzwiami. Obserwowałam jak opuszczała ich dom i wsiadła do samochodu, aby po chwili zniknąć z mojego pola widzenia. Ponownie spojrzałam na Remingtona, który siedział na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Czyżby płakał? Musiała dla niego wiele znaczyć. Podskoczyłam ze strachu i prawie dostałam zawału, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Automatycznie zasłoniłam żaluzje i usiadłam pod oknem, opierając się plecami o ścianę. Nie chciałam wyjść na wścibską dziewczynę, która wszędzie wtyka nos. Serce zaczęło mi bić jak szalone i modliłam się w myślach, żeby nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Dlaczego do cholery im się przyglądałam? Przecież to nie moja sprawa. Uderzyłam się kilka razy pięścią w czoło, ale to nic nie dało.

Too Many People | Lonely (Sequel TMP) | Remington LeithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz