Lonely 2

196 25 0
                                    

-Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego koloru na głowie. Wyglądam głupio?- wyjrzałem z łazienki. Maggie siedziała w małym salonie z książką w ręku. Jej krótkie włosy były związane w niezgrabnego koka, z którego wystawały pojedyncze kosmyki. Jej było zdecydowanie do twarzy w nowej fryzurze. Przeczesałem włosy palcami po raz kolejny i zerknąłem na swoje odbicie.

-Wyglądasz bardzo dobrze. Słyszałeś powiedzenie "ładnemu we wszystkim ładnie"?- uśmiechnęła się do mnie. Przy niej nawet deszczowa pogoda za oknem mi nie przeszkadzała. Była moim słońcem, rozjaśniała każdy dzień swoją obecnością.- Musisz się przyzwyczaić do blondu, zmiana była dosyć drastyczna.- dodała po chwili. Podszedłem do niej i ucałowałem w czubek głowy.

-Pamiętasz, jak farbowaliśmy włosy twojemu bratu i reszcie zespołu podczas trasy? Biedni nie zdążyli przed jej rozpoczęciem.- po tych słowach dołożyła książkę i odwróciła się w moją stronę.- Mało brakowało, a Sebastian też by dał się namówić na farbowanie. Nie potrafię go sobie wyobrazić w czerni.- spojrzałem pustym wzrokiem przed siebie.- Zdecydowanie nie.- pokiwałem głową. Dziewczyna zaśmiała się.

-Andy za wszelką cenę starał się go przekonać, że to najlepsza decyzja, jaką ma okazję podjąć. Czasami jest strasznie wredny, jeśli ma w tym jakiś cel. Mogliśmy w ramach zemsty zrobić im coś z tymi kłakami. Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć.- jej wyraz twarzy oznaczał kłopoty i podobało mi się to.

-Szkoda, że zawiesili trasę i poszli na hiatus. Nie wiemy, ile to potrwa i czy doczekamy się kolejnej szansy na zrujnowanie im życia.- udałem się do kuchni po szklankę soku i wróciłem do dziewczyny.- A pamiętasz, jak Jake wyszedł do sklepu i nikomu o tym nie powiedział, więc ruszyliśmy w dalszą drogę bez niego? Prawie spóźniliśmy się na koncert, bo musieliśmy się po niego wracać. Do tego te straszne korki.- westchnąłem. Trasa była męcząca, ale takie pojedyncze rzeczy sprawiały, że zmęczenie odchodziło na dalszy plan. Czułem się świetnie na scenie. Miałem możliwość wspinania się i zwisania nad tłumem, co dostarczało mi adrenaliny. Do tego pierwszy raz od dawna czułem się częścią czegoś ważnego. Co prawda była to trasa Black Veil Brides, ale czułem się przy nich bardzo dobrze. Mieli cudownych fanów, którzy w jakimś stopniu stali się również naszymi. Liczba moich obserwujących na instagramie znacząco wzrosła po koncertach.

-Dlaczego on poszedł do tego sklepu? Z tego co kojarzę, byliśmy po obiedzie,  każdy miał jakieś zapasy na drogę.- zamyśliła się i zaczęła mrużyć oczy. Robiła to zawsze, gdy starała się coś sobie przypomnieć.- Wiem!- prawie podskoczyła z radości.- Nie dostał w sklepie swojego ulubionego batona, więc poszedł go szukać w innym miejscu.- od razu przypomniał mi się wyraz twarzy chłopaków, gdy Jake tłumaczył się z wyprawy. Ten batonik prawie doprowadził do spóźnienia. Nigdy bym nie pomyślał, że to możliwe.

-Ta trasa była pełna dziwnych sytuacji. Sebastian dostarczał nam najwięcej wrażeń z całej ekipy. Wystarczyło pozwolić mu zrobić zapas alkoholu i już nie dawał o sobie zapomnieć nawet na chwilę.- wyciągnąłem w jej stronę szklankę, ale odmówiła.

- Jak wtedy, gdy prawie zabiłam się o niego, bo postanowił zaliczyć zgona na środku busa. Do tego Em przykrył go dywanem. Skąd pojawił się tam dywan? Do tej pory nie dostałam odpowiedzi.- zaśmiała się.- On serio dużo pije, wcześniej nie wierzyłam twojemu bratu w te opowieści. No bo hej, Sebastian codziennie biegał, jadł raczej zdrowe rzeczy, a potrafił wypić więcej alkoholu niż ja wody w ciągu dnia. Do tego wychodził w takim stanie na scenę i nie było po nim nic widać. Jestem pod wrażeniem.- odparła poważnym głosem.

-Znam go od urodzenia, a też nie poznałem jego sekretu. Robił się męczący dopiero nocami, gdy zaczynał śpiewać i tańczyć, albo biegał i nas budził. Za to nienawidzę go najbardziej.- przypomniało mi się, jak raz zastał nas nagich w łóżku i postanowił dołączyć do wspólnej drzemki. Gdyby nie Emerson nie wiem, co byśmy zrobili. Oparłem głowę na ramieniu Maggie i zamknąłem oczy. Dziewczyna wróciła do czytania, a ja wsłuchiwałem się w krople deszczu. Nawet nie pamiętam, kiedy powieki zrobiły mi się tak okropnie ciężkie.

Gdy się obudziłem, na zewnątrz było już ciemno. Poszedłem do kuchni, by na szybko zjeść kolację i połknąć dzienną dawkę leków. Niestety wciąż musiałem je brać, by normalnie funkcjonować. Plus był taki, że czułem się po nich dobrze. Uważałem tylko na ilość spożywanego alkoholu, by sytuacja z urodzin Lucy się nie powtórzyła. Nie chciałem sprawiać problemów. Tym razem to ja miałem dbać o Mag, a nie ona o mnie. Poczułem, jak zawibrował mi telefon w tylnej kieszeni spodni. No tak, siedziałem na nim pół dnia i nic nie wiedziałem.

Emerson
Jak się trzymasz bracie? Mama zaczyna wariować, bo nie może się do Ciebie dodzwonić. Odpisz.

Ja
Możesz jej powiedzieć, że chwilowo jest na czarnej liście, bo dzwoniła co godzinę i zaczęło mnie to denerwować. Odblokuję ją, gdy mi przejdzie :) U mnie wszystko ok, już prawie ogarnąłem mieszkanie. Zmieniłem też kolor włosów, ale na to nie jesteś jeszcze gotowy haha

Emerson
Postaram się wytłumaczyć jej to jakoś delikatnie haha Sebastian kazał cię pozdrowić i pyta, kiedy się spotkamy. Co do włosów to racja, nie jestem gotowy.

Ja
Wkrótce, będziemy w kontakcie. Wybacz, ale właśnie wziąłem leki i planowałem położyć się do łóżka. To był męczący dzień.

Emerson
Jasne, odpoczywaj. Odzywaj się czasami.

Wypiłem herbatę i poszedłem wziąć szybki prysznic. Nie chciałem być taki dla rodziny, ale potrzebowałem chwili spokoju. Wystarczająco długo żyłem z nimi pod jednym dachem i zadręczałem własnymi problemami. Teraz każdy może skupić się na sobie. Odpocząć. Wciąż nie wybudziłem się z drzemki, więc z uśmiechem położyłem się na łóżku i okryłem po sam czubek głowy. Maggie spała już smacznie, więc objąłem ją w talii i zasnąłem.

Too Many People | Lonely (Sequel TMP) | Remington LeithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz