19.

295 31 12
                                    

Shy wróciła już do domu, więc znowu byłam jedyną dziewczyną w grupie. Trasa dla moich sąsiadów powoli dobiegała końca, więc byłam trochę spokojniejsza. Może jeszcze spędzimy trochę czasu razem po koncertowaniu. Leżałam u siebie w samej bieliźnie, przykryta kocem i czytałam kolejny romans, który ze sobą zabrałam. Usłyszałam jakieś krzyki, ale nie przejęłam się tym. Chłopcy co chwilę bili się o drobnostki lub ganiali po całym busie. 

-Co robisz?-  rzucił mi się na łóżko Remmy cały rozbawiony. Przy okazji wbił mi łokieć w brzuch, za co dostał w ramię.

-Nie możesz wejść chociaż raz po ludzku? Kiedyś dostanę przez ciebie zawału. Czytam.- wylałam swój gniew, po czym odpowiedziałam na pytanie. Czarnowłosy wcisnął się obok mnie i zabrał mi książkę.

-W którym miejscu?- zapytał, więc wskazałam mu linijkę, na której skończyłam. Remington ułożył się wygodnie tuląc mnie do siebie jedną ręką, a w drugiej trzymając przedmiot. Nie przeszkadzałam mu podczas czytania. Wręcz delektowałam się każdym słowem, które wymawiał. Dawno tego nie robiliśmy. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy. -Jesteś w samej bieliźnie?- powiedział nagle.

-Co? Tak jest w książce?- byłam zaskoczona, bo nie pasowało mi to do danej sceny. Chłopak zaśmiał się i zamknął książkę.

-Nie, pytam ciebie. Dotknęłaś mnie nagim brzuchem, stąd wzięło się to pytanie.- wyjaśnił rozbawiony.- Dlaczego leżysz w bieliźnie?- ponowił próbę.

-Bo jest ciepło, a ja lubię leżeć pod kocem. Musiałam znaleźć jakieś rozwiązanie. Jeśli ci się coś nie podoba, to możesz sobie pójść.- odparłam.

-Teraz to mi się wszystko podoba i nigdzie się nie wybieram.- za te słowa dostał w ramię po raz kolejny, co tylko go rozśmieszyło.

-Oddaj mi książkę, dokończę ją później.- zabrałam mu ją i odłożyłam na bok.

-Więc co będziemy robić?- zapytał pewnym głosem, co tylko zachęciło mnie do zabawy.

-Kto powiedział, że będziemy coś robili razem?- zrobiłam zaskoczoną minę i spojrzałam mu prosto w oczy.

-Ouu.- wyglądał na zagubionego. Lubiłam się z nim droczyć, bo nigdy się tego nie spodziewał.

-Żartuję Rem. Możesz tu zostać, jeśli nie masz nic ciekawego do roboty.- złapałam go za koniec nosa.

-Właściwie, to mam coś do zrobienia.- wydawał się być zamyślony, co lekko mnie zaniepokoiło. Chłopak przewrócił się na bok w taki sposób, że prawie stykaliśmy się głowami.- Mogę cię pocałować?- zapytał szeptem. Widziałam, że był zestresowany, co dodało mu uroku. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. To było chyba najlepszą odpowiedzią. Remington złapał mnie w talii i zmniejszył dystans między nami. 

-Chcesz się kochać?- byłam zbyt bezpośrednia, ale nie miałam już czasu na owijanie w bawełnę.

-Nie. To znaczy nie chcę, żebyś odebrała to wszystko jako chęć uprawiania seksu. Pasuje mi to, że się przytulamy i całujemy.- próbował wybrnąć z tego, jakbym ukryła w tym pytaniu jakiś haczyk.

-Bo ja chcę.- musiałam postawić sprawę jasno, żeby to do niego dotarło. Ledwo powstrzymałam się od wybuchu śmiechu, gdy zobaczyłam jego minę. Zatkało go.- Chcesz czy nie głuptasie?- pocałowałam go w usta.

-Chcę.- odpowiedział zachrypniętym głosem i zdjął koszulkę. U mnie nie miał się jak popisać, bo i tak byłam już w samej bieliźnie. Pozwoliłam mu całować mnie po całym ciele. Chciałam aby to było coś niezwykłego, jednak co chwilę się śmiałam, bo jego pocałunki strasznie mnie łaskotały. W ten sposób mój wymarzony seks jak z filmu stał się zabawą. Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się podczas stosunku i nie było w tym nic złego. Czułam się przy nim dobrze i nie wstydziłam się niczego. 

-Poczekaj chwilę, bo nie mogę oddychać ze śmiechu.- zatkałam mu buzię, by uzyskać ciszę i uspokoić się. Zrobiło mi się duszno i nie mogłam złapać oddechu. Do tego serce biło mi jak szalone.

-Magg, w taki sposób nie dojdziemy.- zażartował, za co musiałam go znowu walnąć. Chłopak położył się obok mnie, przerywając wszystko.- Lepiej ci już?- nachylił się nade mną i pocałował w obojczyk.

-Chyba muszę wyjść na świeże powietrze.- czułam, że nie mam siły nawet na rozmowę. Remington założył mi swoją koszulkę i podał bieliznę oraz pierwsze spodnie, jakie wpadły mu w ręce. Sam ubrał się z prędkością światła.

-Lepiej ci?- zapytał po kilku minutach, gdy zaczynał palić drugiego papierosa. Uspokoiłam oddech, ale ciągle było mi duszno.- Nadal jesteś blada na twarzy.- zauważył.

-To dziwne, bo jest mi ciepło. Myślałam, że mam wypieki.- złapałam się za policzki, a chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił.

-Coś się z tobą ostatnio dzieje. Ciągle jesteś taka blada, szybko się męczysz i nadal masz zimne ręce. Co jest Maggie?- jego głos był złamany.

-Ostatnio jadam mało warzyw i owoców, a mój organizm ma na nie duże zapotrzebowanie. To zwykły niedobór witamin Remington. Muszę coś z tym zrobić, to poczuję się lepiej.- odsunęłam się od niego i pocałowałam w policzek.

-Nie wiem, na co czekasz. Ubierz się, bo idziemy coś zjeść.- pogonił mnie do środka. Przewróciłam tylko oczami, ale i tak to zrobiłam. Uczesałam włosy w warkocz i założyłam szarą bluzkę oraz czarne legginsy. Remmy w tym czasie był w łazience, więc pewnie ogarniał się na swój sposób. 

-Idziesz gdzieś?- nagle pojawił się za mną Emerson. Odwróciłam się w jego stronę i pokiwałam twierdząco głową.- Tylko grzecznie i wróć za dwie godziny, bo ruszamy dalej w drogę. Nie chcę być zmuszony opóźnić nasz przyjazd z powodu twojego spóźnienia.- brzmiał jak mój tata.

-Spokojnie, idzie ze mną.- wtrącił się Rem, co raczej nie uspokoiło bruneta.

-Teraz to muszę do was pisać co piętnaście minut, żeby was kontrolować. Zachowajcie się jak dorośli, tylko nie bierzcie przykładu z Sebastian'a, który wymiotuje teraz do naszego zlewu. Bez paniki, będzie musiał to po sobie posprzątać, albo wepchnę mu jego gitarę w tyłek.- uśmiechnął się szeroko i usiadł na kanapie. Spojrzeliśmy na siebie z czarnowłosym i wyszliśmy.

-Sebastian ma chyba przechlapane. Czy on zawsze musi tyle pić? Już dawno przestał panować nad swoim zachowaniem. Kilka dni temu podrywał mojego brata, co było dziwne.- wspomniałam.

-Teraz pewnie pije, by zapomnieć o odrzuceniu, które go spotkało. Może był potajemnie zakochany w Andy'm?- obrócił to w żart.- Pójdziemy na shake'a z ogromnej ilości owoców i warzyw, które dodadzą ci sił.- oświecił mnie swoim genialnym pomysłem. Nie chciałam psuć mu zabawy, więc zgodziłam się. Leith złapał mnie za rękę i tak dumnie kroczył przez miasto z zadartym nosem.  Wyglądał zabawnie, ale wciąż uroczo.

-Cieszę się, że jestem tu z tobą.-wtuliłam się w niego.

Too Many People | Lonely (Sequel TMP) | Remington LeithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz