Shy wróciła już do domu, więc znowu byłam jedyną dziewczyną w grupie. Trasa dla moich sąsiadów powoli dobiegała końca, więc byłam trochę spokojniejsza. Może jeszcze spędzimy trochę czasu razem po koncertowaniu. Leżałam u siebie w samej bieliźnie, przykryta kocem i czytałam kolejny romans, który ze sobą zabrałam. Usłyszałam jakieś krzyki, ale nie przejęłam się tym. Chłopcy co chwilę bili się o drobnostki lub ganiali po całym busie.
-Co robisz?- rzucił mi się na łóżko Remmy cały rozbawiony. Przy okazji wbił mi łokieć w brzuch, za co dostał w ramię.
-Nie możesz wejść chociaż raz po ludzku? Kiedyś dostanę przez ciebie zawału. Czytam.- wylałam swój gniew, po czym odpowiedziałam na pytanie. Czarnowłosy wcisnął się obok mnie i zabrał mi książkę.
-W którym miejscu?- zapytał, więc wskazałam mu linijkę, na której skończyłam. Remington ułożył się wygodnie tuląc mnie do siebie jedną ręką, a w drugiej trzymając przedmiot. Nie przeszkadzałam mu podczas czytania. Wręcz delektowałam się każdym słowem, które wymawiał. Dawno tego nie robiliśmy. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy. -Jesteś w samej bieliźnie?- powiedział nagle.
-Co? Tak jest w książce?- byłam zaskoczona, bo nie pasowało mi to do danej sceny. Chłopak zaśmiał się i zamknął książkę.
-Nie, pytam ciebie. Dotknęłaś mnie nagim brzuchem, stąd wzięło się to pytanie.- wyjaśnił rozbawiony.- Dlaczego leżysz w bieliźnie?- ponowił próbę.
-Bo jest ciepło, a ja lubię leżeć pod kocem. Musiałam znaleźć jakieś rozwiązanie. Jeśli ci się coś nie podoba, to możesz sobie pójść.- odparłam.
-Teraz to mi się wszystko podoba i nigdzie się nie wybieram.- za te słowa dostał w ramię po raz kolejny, co tylko go rozśmieszyło.
-Oddaj mi książkę, dokończę ją później.- zabrałam mu ją i odłożyłam na bok.
-Więc co będziemy robić?- zapytał pewnym głosem, co tylko zachęciło mnie do zabawy.
-Kto powiedział, że będziemy coś robili razem?- zrobiłam zaskoczoną minę i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Ouu.- wyglądał na zagubionego. Lubiłam się z nim droczyć, bo nigdy się tego nie spodziewał.
-Żartuję Rem. Możesz tu zostać, jeśli nie masz nic ciekawego do roboty.- złapałam go za koniec nosa.
-Właściwie, to mam coś do zrobienia.- wydawał się być zamyślony, co lekko mnie zaniepokoiło. Chłopak przewrócił się na bok w taki sposób, że prawie stykaliśmy się głowami.- Mogę cię pocałować?- zapytał szeptem. Widziałam, że był zestresowany, co dodało mu uroku. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. To było chyba najlepszą odpowiedzią. Remington złapał mnie w talii i zmniejszył dystans między nami.
-Chcesz się kochać?- byłam zbyt bezpośrednia, ale nie miałam już czasu na owijanie w bawełnę.
-Nie. To znaczy nie chcę, żebyś odebrała to wszystko jako chęć uprawiania seksu. Pasuje mi to, że się przytulamy i całujemy.- próbował wybrnąć z tego, jakbym ukryła w tym pytaniu jakiś haczyk.
-Bo ja chcę.- musiałam postawić sprawę jasno, żeby to do niego dotarło. Ledwo powstrzymałam się od wybuchu śmiechu, gdy zobaczyłam jego minę. Zatkało go.- Chcesz czy nie głuptasie?- pocałowałam go w usta.
-Chcę.- odpowiedział zachrypniętym głosem i zdjął koszulkę. U mnie nie miał się jak popisać, bo i tak byłam już w samej bieliźnie. Pozwoliłam mu całować mnie po całym ciele. Chciałam aby to było coś niezwykłego, jednak co chwilę się śmiałam, bo jego pocałunki strasznie mnie łaskotały. W ten sposób mój wymarzony seks jak z filmu stał się zabawą. Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się podczas stosunku i nie było w tym nic złego. Czułam się przy nim dobrze i nie wstydziłam się niczego.
-Poczekaj chwilę, bo nie mogę oddychać ze śmiechu.- zatkałam mu buzię, by uzyskać ciszę i uspokoić się. Zrobiło mi się duszno i nie mogłam złapać oddechu. Do tego serce biło mi jak szalone.
-Magg, w taki sposób nie dojdziemy.- zażartował, za co musiałam go znowu walnąć. Chłopak położył się obok mnie, przerywając wszystko.- Lepiej ci już?- nachylił się nade mną i pocałował w obojczyk.
-Chyba muszę wyjść na świeże powietrze.- czułam, że nie mam siły nawet na rozmowę. Remington założył mi swoją koszulkę i podał bieliznę oraz pierwsze spodnie, jakie wpadły mu w ręce. Sam ubrał się z prędkością światła.
-Lepiej ci?- zapytał po kilku minutach, gdy zaczynał palić drugiego papierosa. Uspokoiłam oddech, ale ciągle było mi duszno.- Nadal jesteś blada na twarzy.- zauważył.
-To dziwne, bo jest mi ciepło. Myślałam, że mam wypieki.- złapałam się za policzki, a chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Coś się z tobą ostatnio dzieje. Ciągle jesteś taka blada, szybko się męczysz i nadal masz zimne ręce. Co jest Maggie?- jego głos był złamany.
-Ostatnio jadam mało warzyw i owoców, a mój organizm ma na nie duże zapotrzebowanie. To zwykły niedobór witamin Remington. Muszę coś z tym zrobić, to poczuję się lepiej.- odsunęłam się od niego i pocałowałam w policzek.
-Nie wiem, na co czekasz. Ubierz się, bo idziemy coś zjeść.- pogonił mnie do środka. Przewróciłam tylko oczami, ale i tak to zrobiłam. Uczesałam włosy w warkocz i założyłam szarą bluzkę oraz czarne legginsy. Remmy w tym czasie był w łazience, więc pewnie ogarniał się na swój sposób.
-Idziesz gdzieś?- nagle pojawił się za mną Emerson. Odwróciłam się w jego stronę i pokiwałam twierdząco głową.- Tylko grzecznie i wróć za dwie godziny, bo ruszamy dalej w drogę. Nie chcę być zmuszony opóźnić nasz przyjazd z powodu twojego spóźnienia.- brzmiał jak mój tata.
-Spokojnie, idzie ze mną.- wtrącił się Rem, co raczej nie uspokoiło bruneta.
-Teraz to muszę do was pisać co piętnaście minut, żeby was kontrolować. Zachowajcie się jak dorośli, tylko nie bierzcie przykładu z Sebastian'a, który wymiotuje teraz do naszego zlewu. Bez paniki, będzie musiał to po sobie posprzątać, albo wepchnę mu jego gitarę w tyłek.- uśmiechnął się szeroko i usiadł na kanapie. Spojrzeliśmy na siebie z czarnowłosym i wyszliśmy.
-Sebastian ma chyba przechlapane. Czy on zawsze musi tyle pić? Już dawno przestał panować nad swoim zachowaniem. Kilka dni temu podrywał mojego brata, co było dziwne.- wspomniałam.
-Teraz pewnie pije, by zapomnieć o odrzuceniu, które go spotkało. Może był potajemnie zakochany w Andy'm?- obrócił to w żart.- Pójdziemy na shake'a z ogromnej ilości owoców i warzyw, które dodadzą ci sił.- oświecił mnie swoim genialnym pomysłem. Nie chciałam psuć mu zabawy, więc zgodziłam się. Leith złapał mnie za rękę i tak dumnie kroczył przez miasto z zadartym nosem. Wyglądał zabawnie, ale wciąż uroczo.
-Cieszę się, że jestem tu z tobą.-wtuliłam się w niego.
CZYTASZ
Too Many People | Lonely (Sequel TMP) | Remington Leith
FanfictionJedna dziewczyna, która pragnie dobra zbyt mocno. Jeden chłopak, który żyje we własnym cieniu. Dwie zagubione dusze, które łączy okno niekoniecznie na świat. Trzech mężczyzn, których nie sposób nie zauważyć. Wiele problemów, smutku i łez. Kilka pró...