Obudziłam się przed 6, aby pobiegać z Sebastianem. Pogoda nie wyglądała zbyt zachęcająco, ale skoro już nie śpię, to chociaż wykorzystam ten czas aktywnie. Wieczorem szykowałam się do łóżka po ciemku, aby uniknąć kontaktu z Remingtonem, co było z mojej strony strasznie dziecinne. O tej godzinie chłopak smacznie spał, więc podeszłam do okna, by je otworzyć i przewietrzyć pomieszczenie. Chłopak nie zasłonił swojego, więc mogłam bezkarnie przyglądać mu się podczas snu. Niestety nie miałam tyle czasu, bo jego starszy brat zaraz wyjdzie z domu. Założyłam sportową dzież i związałam włosy w wysoką kitkę. Zbiegłam na dół, chwyciłam butelkę wody z lodówki, wsypałam witaminy i włożyłam buty. Ledwo zdążyłam opuścić dom.
-Dzień dobry w ten pochmurny dzień Maggie.- przywitał mnie pełen energii Sebastian. Musiał wyjść chwilę przede mną.
-Dzień dobry chłopaku, któremu nie schodzi uśmiech z twarzy.- zażartowałam i podbiegłam do niego się przywitać. Zbiliśmy piątkę i ruszyliśmy w drogę. Przez pierwsze minuty się nie odzywaliśmy, co było wskazane podczas wysiłku. Trzeba jednak pamiętać, że byliśmy sobą.
-Coś dzisiaj uśmiech nie schodzi ci z twarzy.- przerwał panującą ciszę, a ja tylko posłałam mu krótkie spojrzenie.- Yhym, milczysz. Zatem pozwolę stwierdzić, że coś się wczoraj wydarzyło, bo mój brat również był podejrzanie wesoły wczorajszego wieczoru.- nadal się nie odezwałam.- Coś tak czuję, że wasza dwójka ma coś na sumieniu.- kontynuował.
-Nic ci nie powiem, więc możesz śmiało gadać dalej.- zaśmiałam się.- Jeśli twój brat stwierdzi, że coś się stało i będzie chciał ci powiedzieć, to to zrobi. Ja milczę.- odparłam.
-Nie bądź taka. Powiedz mi cokolwiek, on się tak nie otwiera przed nami. Nie robimy sobie kawy i nie siadamy przy stole z ciastkami.- próbował coś ze mnie wyciągnąć.
-Nie słyszę cię, jestem już daleko.- przyśpieszyłam i zmieniłam trasę, aby musiał mnie gonić. Wiem, że wolał trzymać się planu, ale pogram mu trochę na nerwach za to wypytywanie.
Przed siódmą byłam już pod prysznicem. Zmyłam z siebie zmęczenie i zaczęłam przygotowywać się do szkoły. Na dole czekała już mama z gotowymi kanapkami. Postanowiłam poświęcić kilka minut na zjedzenie z nią śniadania, bo nie zawsze nam się udaje. Ku mojemu zaskoczeniu w kuchni był również tata. Ucieszyłam się z tego.
-Poczekaj, to cię zawiozę do szkoły.- powiedział za mną mężczyzna, gdy już miałam wychodzić. Szybko dopił kawę i ubrał swoje ulubione buty. Razem opuściliśmy dom, ale nasze plany zostały pokrzyżowane przez czarnowłosego chłopaka z sąsiedztwa.
-Dzień dobry panu.- przywitał się z moim tatą uściskiem dłoni. Stał pod naszym domem z zaparkowanym motocyklem i dwoma kaskami. Ojciec spojrzał na mnie pytająco, ale o niczym nie wiedziałam.
-Czekasz na kogoś Remington?- zapytał go, zanim udał się po samochód do garażu. Widziałam zakłopotanie na twarzy chłopaka, co wydawało mi się urocze.
-Jeśli pan pozwoli, chciałbym zawieźć dzisiaj Mag do szkoły.- urwał, aby przełknąć ślinę.- No i ją z niej odebrał, jeśli to panu nie przeszkadza.- zachowywał się jak wystraszony nastolatek, chociaż skończył dwadzieścia jeden lat. Miał ogromne szczęście, że rodzice pozwalają mi praktycznie na wszystko i nie oceniają każdego chłopaka, który się obok mnie kręci.
-Jasne, lepiej dla mnie.- poklepał go po ramieniu.- Tylko nie przekraczaj dozwolonej prędkości, żeby się popisać przed moją córką.- uprzedził go z uśmiechem i wrócił do środka. Odprowadziłam go wzrokiem, aby później skierować go na chłopaka.
-Co to ma być? Nie pamiętam, żebyśmy się umawiali na coś takiego.- stwierdziłam mierząc go wzrokiem. Oczywiście nie miałam do niego pretensji, zwyczajnie chciałam wiedzieć.
-Pomyślałem, że będzie miło, jeśli zawiozę cię na zajęcia i z nich odbiorę.- był nadal zakłopotany. Z powagą na twarzy zabrałam mu jeden kask i założyłam go na głowę. Remington pomógł mi z tym przeklętym zapięciem z szerokim uśmiechem. Lubiłam patrzyć na niego, gdy był w tym stanie. Chociaż nadal miał czarne iskierki w oczach.
Gdy dotarliśmy na miejsce, większość uczniów kręciło się już w okolicy szkoły. Atrakcją było moje pojawienie się tam z obcym chłopakiem i to na motocyklu. Dlatego czułam się bardziej niezręcznie niż zazwyczaj. Pozwoliłam sobie zdjąć kask przez chłopaka. Staliśmy naprzeciw siebie przez krótką chwilę, zanim czarnowłosy schylił się do mnie. Przekręciłam głowę w lewą stronę, aby uniknąć pocałunku, co go rozbawiło.
-Przecież nikt cię za to nie zabije.- wyszeptał mi do ucha rozbawiony. Poklepałam go po policzku i odwróciłam się na pięcie.- Mag, o której mam przyjechać?- krzyknął za mną.
-O drugiej.- pomachałam mu i kontynuowałam drogę na lekcje. Przed drzwiami wpadłam na Emersona, którego mina wyjaśniała wszystko. Wymieniliśmy się znaczącymi spojrzeniami. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i zaśmiał się pod nosem. Wzięłam go pod ramię i pociągnęłam za sobą do środka.
-Czy ty i mój brat?- zagadnął przed salą od angielskiego.- Wyglądało to na tak i to takie poważne tak, które aż krzyczy.- praktycznie sam udzielił sobie odpowiedzi.
-Nie wiem, okej? Nie rozmawiałam z nim o tym, więc ciężko mi powiedzieć, co to miało być. Wiesz jak się zdziwiłam, gdy czekał na mnie pod domem? No i gdy próbował mnie pocałować na oczach połowy szkoły.- wyrzuciłam to z siebie.
-Nie, ale wiem, jak śmiesznie wyglądało to, że sprawnie uniknęłaś tego gestu.- szturchnął mnie w ramię. Naszą rozmowę przerwała Lucy, która zakradła się jak zjawa.
-Cześć koleżanko i kolego. Chciałam was zaprosić na moją imprezę urodzinową w piątek. Adres wyśle na facebooku. Możecie kogoś ze sobą zabrać, będzie to nawet wskazane. Tylko błagam, nie odmawiajcie po raz kolejny.- westchnęła głęboko, więc zrobiło mi się jej żal.
-Chętnie przyjdę. Nie mam nic w planach. A ty Em?- kiwnęłam głową na znak, aby się zgodził chociaż raz. Mam nadzieję, że dziewczyna nie zauważyła, jak przewraca oczami.
-Przyjdę z dziewczyną, jeśli to nie jest problem.- wzruszył ramionami ze wzrokiem wbitym w ziemię. Lucy wyglądała tak, jakby mu nie uwierzyła. Emerson Kropp na imprezie urodzinowej ze swoją dziewczyną. Brzmiało jak mit. Mimo wszystko uśmiechnęła się i wróciła do swoich znajomych.- A co jeśli robi sobie z nas żart?- brunet stał się podejrzliwy wobec niej.
-Przestań, wygląda na miłą dziewczynę, daj jej szansę.- poprosiłam.- Poważnie chcesz przyjść ze swoją dziewczyną?- ten temat interesował mnie znacznie bardziej. Mogłabym urwać się z lekcji i wypytać go o wszystko.
-Tak. Zresztą i tak chciałem, abyś ją poznała. Trochę o tobie opowiadałem i chciała się z tobą zobaczyć, ale przez ostatnie wydarzenia, nie było okazji.- wyjaśnił i wyciągnął z torby butelkę soku.- Ty za to możesz pójść z Remingtonem.- poruszał znacząco brwiami, co mnie rozbawiło.
-Uwierzysz, że za kilka dni kończymy szkołę? Ten czas tak szybko zleciał, że zaczyna mnie to przerażać. Co ja zrobię ze swoim życiem po wakacjach?- rozejrzałam się po korytarzu.
-Nie zmieniaj tematu Maggie Biersack.- wymierzył we mnie butelką. Stał się ostatnio bardzo śmiały w stosunku do mnie. Podobała mi się ta zmiana, bo wreszcie miałam przyjaciela.
CZYTASZ
Too Many People | Lonely (Sequel TMP) | Remington Leith
FanfictionJedna dziewczyna, która pragnie dobra zbyt mocno. Jeden chłopak, który żyje we własnym cieniu. Dwie zagubione dusze, które łączy okno niekoniecznie na świat. Trzech mężczyzn, których nie sposób nie zauważyć. Wiele problemów, smutku i łez. Kilka pró...