Wszyscy zgromadzili się wokół Gandalfa i oczekiwali na wejście swego przywódcy z dziewczyną. Bombur skorzystał z okazji i podjadł jeszcze nieco za plecami reszty. Głosy były coraz głośniejsze, i co dziwne – śmiech Thorina nie słabł, a wręcz przeciwnie, przybierał na sile, zupełnie jakby Luthien zabawiała go najwyborniejszymi dowcipami. Balin porozumiewawczo spojrzał na Gandalfa, który z rozbawieniem kiwał głową na boki.
- Nie róbmy z tego cyrku – odezwał się Bilbo – Na całym świecie ludzie wiążą się w pary i nie są pod stałą obserwacją wszystkich!
- Ale to nasz wujek! – szepnął podekscytowany Fili – Gdybyś wiedział, hobbicie, jak mało śmiechu Thorina słyszeliśmy w życiu… On jest szczęśliwy! Nareszcie jest szczęśliwy, i to przez kogo!?
- Zawsze mówiłem, że kobiety to błogosławieństwo – mruknął Gloin – Nie rozumiem tylko, dlaczego nikomu nie podoba się moja żona.
- Powiedzmy, że jej uroda jest specyficzna – oznajmił przyjacielowi Dwalin – A kobiety to…
- Nie kończ bracie, wiemy jakie jest twoje zdanie – Balin roześmiał się – Nie masz szczęścia w miłości, ale za to masz w walce.
- Odezwał się, następny stary kawaler! – Dori przepchnął się do czarodzieja – Panie Gandalfie, czy zaparzyć im herbatki na powitanie? A może kieliszek czerwonego wina dla uczczenia sytuacji?
- Uspokójcie się! Jeszcze Thorin gotów pomyśleć, że czekamy tu na nich by schwytać ich jak zwierzątka do klatki! A twierdził, że to ja jestem wścibski, widocznie nie zna własnego narodu…
- Patrzcie, są!
Istotnie, jak powiedział Kili, w tym momencie Thorin roześmiany wyłonił się zza krzaków, a zaraz za nim Luthien. Stanęli jak wryci, widząc ten osobliwy komitet powitalny. Thorin szybko puścił dłoń dziewczyny i spoważniał.
- Coś mnie ominęło? – zapytał – Gotowi do drogi?
- Jak jeszcze nigdy – mruknął Bilbo – Od trzech godzin czekamy na waszą królewską mość!
- Więc jestem. Dziewczyna nic nie jadła, Bombur, daj jej coś szybko i idziemy.
- A ty? – zapytała Luthien, próbując złapać Thorina za rękę, ale on odsunął się od niej.
- Nie jestem głodny. Ruszajcie się, co tak stoicie? Pojawił się jakiś problem, o którym powinienem wiedzieć?
- A my nie powinniśmy o czymś wiedzieć, wujku? – uśmiechnął się tajemniczo Kili.
- Nie sądzę. Nie mam wam do powiedzenia nic, co musielibyście wiedzieć. Skąd ten pomysł?
- Na Durina, wujku! Nie było was całą noc, teraz nagle wracacie razem, roześmiani, trzymając się za ręce! Nie chcesz nic powiedzieć?
- Jesteś wścibski jak czarodziej! – Thorin ze złością wskazał na Gandalfa – Kręciła się wczoraj koło miejsca, gdzie się położyłem żeby odpocząć z dala od was, to ją przygarnąłem żeby nic jej się nie stało. I wróciliśmy.
- Krasnoludy są strasznie irytujące i uparte – westchnęła Luthien i podeszła do Bombura – Coś na szybko, proszę, muszę coś zjeść bo samą miłością się nie nakarmię…
- Więc to prawda – Fili podszedł do Thorina i odciągnął go na bok, a reszta krasnoludów zajęła się swoimi sprawami.
- Co jest prawdą?
- Jesteście razem… To znaczy, może to dziwnie brzmi w tych okolicznościach, ale… Wujku, wiesz o czym mówię! Ty i Luthien…
- Fili, mój drogi synu… - twarz Thorina pojaśniała i westchnął z rezygnacją – Gloin zawsze powtarza, że kobieta to błogosławieństwo, chociaż nigdy tego nie rozumiałem patrząc na jego żonę, ale mniejsza o to, każdy ma swój gust… Ale ma rację. Luthien to największe błogosławieństwo, jakie mogli zesłać mi nasi przodkowie. Czuję, że Durin maczał w tym palce.
CZYTASZ
Serce Góry
Fanfiction"Serce Góry" to alternatywna wersja przygód Thorina Dębowej Tarczy i jego siostrzeńców oraz przyjaciół. Jest to moja idealna, szczęśliwa wersja, gdzie Thorin poznaje siłę miłości, która zmienia jego charakter i życie - podobnie jak jego ukochani sio...