Luthien leżała pośrodku pachnącej, wysokiej kępy trawy, patrząc na stokrotki, które trzymała w dłoniach. Słońce ogrzewało ją przyjemnie, przedzierając się przez gęste korony drzew. Było jej cudownie, czuła ruchy swojego dziecka, te niespokojne kopnięcia w brzuch, i uśmiechała się, odprężona.
- Jestem z tobą – mówiła, gładząc swój zaokrąglony brzuch – Zawsze będę. Tatuś też chciałby być tu z tobą, ale poszedł odzyskać nasz dom. Kiedyś ci o tym opowie… Usiądziesz z nim przed kominkiem, tata weźmie cię na kolana, przytuli i opowie o swoich przodkach, o smoku, i o tym, jak go pokonał i odebrał to, co kiedyś mu zabrano. Tata dba o nas jak nikt inny na świecie, robi to dla nas, wiesz? Tęskni za nami. Nie opowiadałam ci jeszcze o tym, ale twój tatuś jest najwspanialszym krasnoludem na świecie, wielkim, dostojnym królem, który kocha wszystkich swoich poddanych i za każdego oddałby życie, tak samo jak za nas. Jest niesamowity. Zobaczysz, kiedy przyjdziesz na ten świat, pokochasz go od razu tak samo mocno, jak ja. Nie da się go nie kochać… Obiecuję ci, że niedługo tatuś po nas wróci i wszystko będzie dobrze.
Bardzo chciała wierzyć w to, co mówiła do swego dziecka, choć jej serce przepełniał strach. Im dłużej była daleko od Thorina, tym mocniej bała się o niego. Miała nadzieję, że Legolas i Tauriel już uwolnili krasnoludów i hobbita z lochów Thranduila i maszerują teraz na Samotną Górę. Czuła, że powinna z nim być, ale nie mogła w tej chwili nic zrobić. Czekała cierpliwie, i wciąż marzyła o tej chwili, kiedy wreszcie go spotka…
***
4 konie galopem pędziły w stronę światła, opuszczając mroki ruin Dol Guldur. Nie zatrzymywały się jeszcze przez długi czas, aż poczuły, że czarna moc się ich nie ima, że rozpływa się i znowu czują świeże powietrze. Zatrzymały się dopiero po wschodniej granicy Mrocznej Puszczy, za rozkazem Galadrieli. Królowa elfów podeszła do wierzchowca, na którym Radagast podtrzymywał wycieńczonego Gandalfa, i wspólnymi siłami ułożyli go na miękkiej trawie. Żył, ale był na skraju wyczerpania, osłabiony przede wszystkim potężną, czarną magią. Radagast nachylił się nad nim i mamrotał niezrozumiałe zaklęcia, po których Gandalf otworzył oczy.
- Witaj przyjacielu – Celeborn chwycił jego dłoń i pomógł mu usiąść – Nawet nie wiesz, jaka to dla nas radość, widzieć cię całego.
- Co z Sauronem? – dopytywał nerwowo, ledwo łapiąc oddech.
- Odszedł w cień – uśmiechnął się Elrond – Przypomniał sobie moc królowej Galadrieli. Co prawda nie mamy pewności, czy kiedyś jeszcze nie odrodzi się… Ale na razie unicestwiliśmy go, myślę że na długi czas.
- Los Saurona zależy od Jedynego Pierścienia, a ten, choć nie wiadomo gdzie, nadal istnieje. Jedyną szansą na zniszczenie zła jest zniszczenie Pierścienia w Górze Przeznaczenia – mówiła cichym głosem Galadriela – Ale nie zajmujmy się teraz tym, ważne że jesteś z nami. Mithrandirze, udamy się teraz do Thranduila. Stało się coś złego, i musimy interweniować. Pomóc Thorinowi…
- Co z nim!?
- Został pojmany przez Legolasa, syna Thranduila, i wtrącony do lochu – opowiadał Elrond – Kiedy ten zrozumiał swój błąd, było już za późno. Nasz krasnoludzki przyjaciel nie potrafi utrzymać języka za zębami, stąd spotkały go kilkakrotne tortury. Legolas i jego przyjaciółka, Tauriel, przybyli do nas po pomoc, obiecaliśmy że pójdziemy do Thranduila, lecz oni musieli wrócić tam i narażając się, uwolnić krasnoludy i małego hobbita. Sądzę że są już w drodze, tak więc my musimy wypełnić naszą część misji. Gandalfie, wszystko zmierza ku dobremu.
- A co z Luthien? – czarodziej poderwał się z miejsca – Miała być u ciebie!
- Jest w Lorien pod opieką mej wnuczki, Arweny – uspokoiła go Galadriela – Mithrandirze, Luthien jest w ciąży. Nosi pod sercem potomka Durina…
CZYTASZ
Serce Góry
Fanfiction"Serce Góry" to alternatywna wersja przygód Thorina Dębowej Tarczy i jego siostrzeńców oraz przyjaciół. Jest to moja idealna, szczęśliwa wersja, gdzie Thorin poznaje siłę miłości, która zmienia jego charakter i życie - podobnie jak jego ukochani sio...