Gandalf wraz z hobbitem i trójką krasnoludów powoli podążali śladem Thorina. Milczeli, bo tak naprawdę ciężko było powiedzieć coś sensownego w zaistniałej sytuacji. Jakkolwiek każdy z nich w duszy próbował za radą Beorna zrozumieć i trochę usprawiedliwić Thorina, to jednak nie było to łatwe. Najwięcej żalu do swego wujka miał Kili:
- Ufałem mu bezgranicznie, naśladowałem we wszystkim, był dla mnie wzorem! Co ja mam teraz o nim myśleć, jak mam mieć do niego szacunek?
- To jednak nasz wujek – przypomniał mu Fili – Jest dla nas jak ojciec, poświęcił nam całe życie, nie możemy się od niego odwrócić. Musiał mieć jakieś powody, nie osądzajmy go od razu. Wiesz, jaki on jest, przeżył w życiu tyle cierpień, że nam nie mieści się to nawet w głowie. Nie jest łatwą osobą, to wszystko na niego mocno wpłynęło, dlatego czasem robi rzeczy, których my nie potrafimy zrozumieć. Zauważ jednak, że większość z tych rzeczy po jakimś czasie okazywała się słuszna. Wierzę, że teraz też tak będzie.
- Święte słowa – stwierdził Balin – Thorin ochłonie i pewnie powie nam, co się stało. Nie możesz obrażać się na niego, Kili.
- Może macie rację… Ale tak mocno polubiłem Luthien! Teraz będzie tak smutno, z nią było inaczej, cały czas było radośnie, tak wiele śmiechu, którego nie było wcześniej…
- Uwierz, ty wystarczasz za cały zespół cyrkowy, Kili – roześmiał się Bilbo – Jak sobie przypomnę miny Thorina, kiedy rzucałeś aluzjami o jego związku z Luthien… A kiedy powiedziałeś do niej pierwszy raz „ciociu”…
- A pamiętacie, jak śmiał się, kiedy Luthien opowiadała nam o swoim dzieciństwie? – przypomniał sobie Fili – Albo kiedy pomagała Bomburowi zrobić dla niego jajecznicę, i ją spalili?
- Była dobrą dziewczyną, mimo pewnych braków w zakresie kulinariów…
- Czepiasz się, Bilbo. Była wspaniałą ciotką. Obiecała mi, że zrobi mi wełniany szalik, taki jaki ma Ori, tylko że dłuższy – Kili uśmiechnął się na samo wspomnienie dziewczyny.
- A po co ci wełniany szalik?
- Czasami trzeba kogoś powiesić, poddusić… Przydaje się.
- Jesteś szalony – Fili roześmiał się głośno – Nie zapomnę jak wujek kilka dni temu biegł za nią, kiedy zabrała mu Orkrista…
- Tak, przewrócił się prosto w błoto i zaczął nim rzucać we wszystkich – dokończył Balin – Był naprawdę szczęśliwy i nadzwyczaj dużo się śmiał…
- Kocha ją – odezwał się nagle Gandalf – Nie przyzna się do tego, ale pokochał ją i to pomogło mu się zmienić. Chciałbym mu pomóc, ale po raz pierwszy nie wiem jak, a on sam nawet nie pozwoliłby na to… Niestety, zamknął się teraz znowu w sobie, a Luthien jest jedyną osobą, która potrafi go otworzyć.
- W takim razie wróćmy po nią! – naiwnie zaproponował Kili.
- Już za późno. Może jednak Thorin potrzebuje samotności, zgorzknienia i przygnębienia, żeby skutecznie dokończyć misję. Mam wrażenie, że miłość do Luthien osłabiała go, dawała mu radość, ale odbierała motywację… Nie wiem, trudno mi go rozgryźć, jest jedną wielką zagadką. Nie zmienimy już biegu naszej historii, musimy pozwolić toczyć jej się własną drogą – zakończył Gandalf – Miejmy nadzieję, że Thorin miał rację, i było to dobre posunięcie…
***
Lindir, zauważywszy przez okno, że Gandalf z kompanią odjechali, wyszedł przed dom. Luthien siedziała na schodku, obracając w dłoniach spory, lśniący nóż. Czubkiem ostrza lekko przejechała po palcach, po czym z impetem wbiła nóż w ziemię tuż obok swojej stopy. Przerażony elf podbiegł do niej i złapał jej ręce.
CZYTASZ
Serce Góry
Fanfiction"Serce Góry" to alternatywna wersja przygód Thorina Dębowej Tarczy i jego siostrzeńców oraz przyjaciół. Jest to moja idealna, szczęśliwa wersja, gdzie Thorin poznaje siłę miłości, która zmienia jego charakter i życie - podobnie jak jego ukochani sio...