8

2.8K 81 12
                                    

Wszyscy w obozie niepokoili się długą nieobecnością Kiliego, Luthien i Thorina, szczególnie że Fili dawno zdążył wrócić ze zwiadów. Kiedy Gandalf chciał już wysyłać grupę krasnoludów na poszukiwania, Kili z okrzykiem radości wbiegł pomiędzy nich.

- Mój wujek jest bohaterem! – krzyknął.

- To wiemy od dawna – zauważył z przekąsem Bilbo – Co tym razem zrobił?

Kili nie zdążył odpowiedzieć, bo w tym momencie nadszedł Thorin. Oczy wszystkich zwróciły się w jego stronę, patrząc jak niesie na rękach Luthien. Gandalf pytająco spojrzał na przywódcę krasnoludów, a zaraz potem na jego siostrzeńca. Thorin najdelikatniej jak tylko potrafił posadził Luthien na trawie tuż przy drzewie, by mogła się oprzeć, po czym wziął z ręki Kiliego Orkrista i uniósł go w górę.

- Drogi przyjacielu – powiedział z uśmiechem, zwracając się do Bifura – Pomściłem cię najlepiej, jak potrafiłem. Wybacz, że nie mogłeś ujrzeć tego na własne oczy. Przyprowadziłbym ci go, ale zagrażał Luthien, musiałem go unieszkodliwić.

Bifur z niedowierzaniem wbił wzrok w głowę orka sterczącą na ostrzu Orkrista. Wszędzie rozpoznałby ten wstrętny wyraz twarzy i niekompletne uzębienie. To był ork, który lata temu skrzywdził go, i którego przez lata ścigał, ogarnięty żądzą zemsty. Nie potrafił wyrazić swoich uczuć zrozumiale dla wszystkich, ale niezmiernie cieszył się, że Thorin własnoręcznie zabił jego odwiecznego wroga. Najpierw zdjął cenne trofeum z miecza, rzucił je na ziemię i zdeptał je bezlitośnie, a następnie rzucił się Thorinowi na szyję, krzycząc coś w języku khuzdul.

- Bifur jest szczęśliwy – tłumaczył Gandalf – Choć trochę żal mu, że nie widział jego miny w chwili śmierci. Dziękuje ci, Thorinie, że to zrobiłeś, i mówi że to dla niego zaszczyt i najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek od kogoś dostał.

- Jesteś moim przyjacielem, Bifurze – Thorin uśmiechnął się szczerze – To dla mnie zaszczyt, że mogłem okazać ci w ten sposób moją wdzięczność, że jesteś tu, by mnie wspierać.

- Dobrze, ale jak do tego doszło? – Bilbo zniecierpliwił się i nudziły go już wymiany grzeczności – Co tam właściwie zaszło?

- Ja powiem! – wyrwał się Kili – Szliśmy z Luthien na zwiady, w pewnym momencie rozdzieliliśmy się, po jakimś czasie spotkałem wujka i ruszyliśmy jej szukać. Kiedy ją zobaczyłem, ten przebrzydły ork groził jej mieczem… Wtedy nadbiegł wujek i załatwił go na dobre!

- Uratowałeś ją, Kili – powiedział Thorin – To ty odepchnąłeś go od Luthien, byłeś tam pierwszy…

- Ale to ty go zabiłeś!

- Uratowałeś ją. Dziękuję – król przytulił do siebie mocno swego siostrzeńca – Poza tym, dzięki tobie i twojemu opanowaniu wiemy, że był sam i gdzie jest Azog. Zabiłbym go od razu, gdyby nie ty… Tak bardzo jestem z ciebie dumny!

- Wujku, nie trzeba… - Kili speszył się, nie co dzień przecież słyszał takie pochwały z ust Thorina.

- Kocham cię, synu – szepnął cicho i nieśmiało przywódca do swego siostrzeńca, a zaraz potem dodał głośno – Ta plugawa kreatura jest w Dol Guldur, Gandalfie. Nie wiem, co knuje, ale nie podoba mi się to.

- Dol Guldur… To nie może wróżyć nic dobrego – zadumał się Gandalf, jednak nie chciał straszyć współtowarzyszy i zmienił temat – Jak się czujesz, Luthien?

- Nadzwyczaj dobrze, nic mi nie jest.

- Co właściwie chciał od ciebie ten ork? O co pytał?

- O moich towarzyszy – odparła dziewczyna – Kłamałam, że jestem sama, i idę do Rivendell… Wtedy wyczuł ode mnie zapach krasnoludów. Wymyśliłam szybko, że spotkałam dwóch krasnoludów idących do Edoras. Nie wierzył mi, ale próbowałam go przekonać… W końcu zapytał o was. Wymienił Thorina, Kiliego, Filiego, Balina, Oina i Gloina. Znał imiona. Wiedział, że jest was piętnastu, w tym hobbit i czarodziej.

Serce GóryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz