15

1.3K 68 10
                                    

Luthien zrobiła krok w tył, gdy zwierciadło pociemniało i uspokoiło się. Nadal nie dowierzała, że mogła go ujrzeć, że patrzyła w oczy Thorina, że słyszała go! I te rany, paskudne rany na ciele, które chciała opatrzyć, wycałować, ukoić jego ból… Do oczu napłynęły jej łzy i wszystkie emocje, które w sobie trzymała, wybuchnęła. Osunęła się na ziemię i płakała, długo i głośno. Galadriela dopiero po kilku minutach podeszła do niej, usiadła obok i objęła ją ramieniem.

- Jest silny – powiedziała kojącym, cichym głosem – Przetrwa wszystko, jeśli tylko będzie to robił z myślą o tobie.

- Ale dlaczego on, dlaczego… Niczym na to nie zasłużył!

- Widzisz, Luthien, taki jest świat. Jeśli ktoś jest dobry, mądry, kochają go inni, to ma też wielu wrogów, którzy za wszelką cenę spróbują go stłamsić, zniszczyć… Ale Thorin na to nie pozwoli, to była dla niego próba, chwila słabości, podczas której chciał ulec żądaniom Thranduila, lecz kiedy okazało się że jemu chodzi o ciebie, Thorin wygrał z samym sobą. Widziałaś, że walczył o ciebie, jesteś dla niego ważniejsza niż Arcyklejnot, zrozum to!

- Nie, to niemożliwe… - szepnęła Luthien – Thorin wiele razy podkreślał, że nie ma nic ważniejszego niż Arcyklejnot, cały czas dawał mi do zrozumienia, że nigdy nie będę pierwsza…

- Robił to, by nie ulec słabości. By nie pozwolić, żeby cokolwiek mogło zagrodzić mu drogę do odzyskania ojczyzny. Tak naprawdę odkąd cię poznał, bogactwa Ereboru stopniowo traciły dla niego wartość. Teraz uświadomił sobie, że to nie Arcyklejnot jest sercem Góry…

- Ale… Jeśli nie Arcyklejnot, to co!?

- Ty, moja droga… Serce Góry od zawsze było sercem Thorina, ale ty zmieniłaś jego priorytety. Teraz ty jesteś jego sercem, choć ten uparty krasnolud nigdy nie przyzna się do tego głośno. Jesteś najważniejszą osobą w jego życiu, i uwierz mi, że cokolwiek będzie musiał przejść, zrobi to właśnie dla ciebie.

- Nie mogę w to uwierzyć… Thorin mnie kocha…?

Galadriela z tajemniczym uśmiechem kiwnęła głową. Luthien ponownie popłakała się, a pani Lorien podniosła ją i zaprowadziła do komnaty, gdzie dziewczyna prawie natychmiast zasnęła.

***

Thorin obudził się po długim śnie, wypoczęty i spokojny. Gdy otworzył oczy, pierwszym co ujrzał był zaciekawiony wzrok hobbita, wbity w niego z celi naprzeciwko. Z bólem podniósł się z podłogi i podpełz bez sił do swoich krat.

- Coś mnie ominęło? – zapytał Bilbo, lustrując dokładnie Thorina – Kiedy zasypiałem, byłeś piękny, młody i zakochany. Teraz wyglądasz jak swój własny pradziadek w chwili śmierci. Co robiłeś w nocy?

- Próbowałem rozmawiać z Thranduilem – z oporem wyznał krasnolud.

- Co… Ty!? To niemożliwe!

- Prawie zabiłem tego obślizgłego gada… Wiesz, czego chciał? Chciał Luthien! Chciał Luthien w zamian za wolność! MOJĄ Luthien!!!

- Żartujesz, tak? – Bilbo nie wierzył w to, co słyszał, i był przekonany że Thorin miał zły sen albo pomieszało mu się w głowie.

- Nigdy nie żartuję, jeśli o nią chodzi – warknął krasnolud – Chciałem nas stąd wyciągnąć i byłem gotów na ustępstwa, chciałem zapłacić temu… ścierwu. Ale on powiedział, że nie chce klejnotów, że chce Luthien, że kiedy mu ją oddam, wypuści nas… Bilbo, nie uwierzysz co poczułem. Rzuciłem się na niego i chciałem go udusić, ale strażnicy mnie odciągnęli, a wtedy on… kazał mnie wychłostać. Ledwie żyłem po ich zabawie… Ale wtedy stało się coś dziwnego.

Serce GóryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz