12

1.4K 61 16
                                    

Thorin z wściekłością patrzył na jasnowłosego elfa i przypomniał sobie, że kiedyś widział już podobną twarz, nie mógł tylko skojarzyć, czyja to była twarz. Powoli opuścił miecz i postanowił spróbować negocjacji z mało uprzejmym osobnikiem.

- Jestem Thorin, syn Thraina – powiedział, prostując się i z wyższością patrząc na elfa – Jestem królem spod Samotnej Góry. Pozwól mi przejść, proszę.

- A ja jestem Legolas, syn Thranduila. Książę z Mrocznej Puszczy. Wkroczyłeś na moje tereny, nie obchodzi mnie twój królewski tytuł.

W jednej sekundzie do Thorina dotarło, z kim ma do czynienia. Syn jego wroga, syn osoby, która w największej potrzebie i w ogromnym nieszczęściu odwróciła się od niego. Patrząc mu prosto w oczy odmówiła pomocy. Thranduil, wielki król elfów leśnych… Patrzył ze spokojem, jak Smaug zabija braci Thorina, jak niszczy Dale i sieje wokół siebie spustoszenie. Jak odbiera krasnoludom ich dom… Mimo tego odwrócił się, mimo rozpaczliwego błagania Thorina. To wydarzenie wyryło się w pamięci krasnoluda bardzo mocno, i była to chyba jedyna rzecz na świecie, której nie był w stanie nigdy wybaczyć.

- Twój ojciec… jest zdrajcą – wychrypiał wściekle Thorin, a grot strzały Legolasa dotknął jego czoła.

- Zabiłbym cię za takie słowa, ale nie chcę odbierać ojcu tej przyjemności. Wydaje mi się, że się znacie…

- Zdradził mnie! Opuścił w potrzebie!

- Teraz znowu jesteś w potrzebie, krasnoludzie – Legolas z kpiną zwrócił się do Thorina – Ale twoja sytuacja jest gorsza. Przeszukać ich! – rozkazał.

Niewielki oddział elfów zaczął gorliwie wypełniać polecenie dowódcy, jednak on sam zajął się Thorinem.

- A więc twierdzisz, że jesteś królem – westchnął z ironią, wyrywając mu jego ciężki, wojenny topór – Gdzież więc twoje królestwo?

- Mówiłem już – warknął krasnolud.

- Mocno mi się wydaje, że Samotną Górę posiadł niejaki Smaug – Legolas znalazł za pasem Thorina dwa noże i chwycił za rękojeść jego miecza.

- Gdyby nie twój ojciec…

- Gdyby nie mój ojciec, byłbyś martwy od kilku minut – syknął elf, wyciągnąwszy miecz z pochwy. Zaniemówił i zrobił duże oczy, widząc co znalazło się w posiadaniu krasnoluda – Skąd to masz?

- Dostałem.

- Kłamiesz… Ukradłeś to! Komu, przyznaj!

- Możesz zapytać Elronda, rozpieszczony elficki synalku! – wściekle zagrzmiał Thorin, co rozwścieczyło Legolasa.

- Podły kłamco! Będziesz powoływał się na moich krewnych, przeklęty, brudny krasnoludzie!?

- Odwołaj to, zanim moja strzała znajdzie się w twojej pustej, kobiecej głowie! – wrzasnął Kili, wyrywając się tak silnie, że trzech rosłych elfów miało problem z utrzymaniem go.

- Zakneblować tego śmierdzącego gnoma – rozkazał Legolas, na co odezwał się Fili:

- Obraź jeszcze raz mojego brata lub wujka, a zginiesz w męczarniach, nawet nie spodziejesz się, kiedy!

- Przepraszam, o wielki książę elficki – odezwał się cicho Bilbo, ufając swoim umiejętnościom dyplomatycznym – To jednak są synowie Durina, nie byle jakie gnomy, prosiłbym o odrobinę szacunku, ponieważ wiem sam po sobie, że potrafią dotrzymać słowa, jeśli obiecają komuś śmierć, nawet jeśli są w najgorszej sytuacji. To tak ku przestrodze…

Serce GóryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz