18

1.3K 59 5
                                    

Thorin obudził się wczesnym rankiem u boku siostrzeńca. Spoglądał w mrok dalszych korytarzy Ereboru, czując zewsząd zapach siarki. Coś jednak zamajaczyło mu w przenikliwej ciemności, jakiś kształt, wydawało mu się że ktoś wyciąga do niego rękę… Słyszał głosy w swojej głowie. „Thorinie… To ja, podejdź do mnie… Wnuku, musisz odnaleźć Arcyklejnot!”. Krasnolud zerwał się i potrząsnął siostrzeńcem.

- Kili! Kili spójrz! – krzyczał – Obudź się, to twój pradziadek!

- Gdzie, wujku… - mruknął zaspany młodzieniec.

- Tam! Zobacz, woła nas! To twój pradziadek!

- Wujku, na Durina… On NIE ŻYJE – Kili szybko otrząsnął się ze snu i chwycił Thorina za ramiona – NIE ŻYJE, rozumiesz to!?

- Ale… jak to…

- Idziemy stąd.

- Ale dziadek…

- Wujku, błagam, wróć do mnie! Otrząśnij się, wiem że ci go brakuje, ale nie ma go tu. Thror został zabity przez Azoga, pamiętasz? Widziałeś to, byłeś przy tym…

Thorin z niedowierzaniem spojrzał na swego siostrzeńca i przytulił się do niego, bezsilny. Ogarniało go coraz większe szaleństwo, i zupełnie nie potrafił nad sobą zapanować. Kili przestraszył się obłędu w oczach wujka, ale trwał przy nim, czekając aż ochłonie. Trzymając go mocno, powtarzał po cichu, że to minie, że za chwilę wszystko będzie dobrze. Thorin uwierzył mu i po kilku minutach wstał, mocno trzymając się Kiliego, i ruszyli do reszty kompanii, która właśnie jadła śniadanie. Przysiedli się do towarzystwa, milcząc.

- Coś się stało? – zapytał Bilbo, przeżuwając powoli resztki elfickiego chlebka – Jakiś problem, panowie?

- Nie, nic się nie stało – odparł niepewnie Kili.

- Hej, widzę że coś jest nie tak! Co, doskwiera wam brak kobiet?

- Nie twoja sprawa – warknął Thorin.

- Spokojnie, nie miałem nic złego na myśli…

- To przestań żuć te elfickie śmieci i idź po Arcyklejnot!!!

Wszyscy spojrzeli na Thorina, który zdawał się absolutnie nie panować nad sobą i swoją złością. Kili złapał jego ramię, ale ten wyrwał się i patrzył wściekle na hobbita, który z trudem przełknął ostatni kęs. Podparł się rękoma pod boki i poirytowany otwierał już usta, by odpowiedzieć, ale Thorin ubiegł go, posyłając mu piorunujące spojrzenie:

- Zabieraj się stąd, nie wziąłem cię ze sobą, żebyś odpoczywał!

- Wiesz co ci powiem? – Bilbo patrzył na przyjaciela z wyrzutem – Jesteś nienormalny! Chory! Chory przez tę twoją piekielną żądzę złota! Niedługo znienawidzisz nas wszystkich, a wtedy zostaniesz tu sam, tak długo aż zgnijesz, zasypany klejnotami i złotymi monetami!

- Zabierzcie go ode mnie!

- Jesteś…

- Bilbo – znaczącym tonem przerwał hobbitowi Balin, wskazując drogę w głąb ciemnych korytarzy.

- Tak, masz rację! Nie będę przebywał ani minuty dłużej w towarzystwie tego niewdzięcznego szaleńca! – krzyknął Baggins.

- Znikaj mi z oczu, albo cię zabiję! – wrzasnął Thorin, zamaszystym ruchem wyciągając miecz. Bilbo cofnął się, przerażony.

- Wujku – szepnął Kili, próbując zbliżyć się do niego, ale przywódca trzymał wszystkich na odległość lśniącego ostrza Orkrista.

- Wynoś się, włamywaczu – warknął pogardliwie Thorin – Póki jeszcze jestem dobry.

Serce GóryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz