Thorin obudził się wczesnym rankiem u boku siostrzeńca. Spoglądał w mrok dalszych korytarzy Ereboru, czując zewsząd zapach siarki. Coś jednak zamajaczyło mu w przenikliwej ciemności, jakiś kształt, wydawało mu się że ktoś wyciąga do niego rękę… Słyszał głosy w swojej głowie. „Thorinie… To ja, podejdź do mnie… Wnuku, musisz odnaleźć Arcyklejnot!”. Krasnolud zerwał się i potrząsnął siostrzeńcem.
- Kili! Kili spójrz! – krzyczał – Obudź się, to twój pradziadek!
- Gdzie, wujku… - mruknął zaspany młodzieniec.
- Tam! Zobacz, woła nas! To twój pradziadek!
- Wujku, na Durina… On NIE ŻYJE – Kili szybko otrząsnął się ze snu i chwycił Thorina za ramiona – NIE ŻYJE, rozumiesz to!?
- Ale… jak to…
- Idziemy stąd.
- Ale dziadek…
- Wujku, błagam, wróć do mnie! Otrząśnij się, wiem że ci go brakuje, ale nie ma go tu. Thror został zabity przez Azoga, pamiętasz? Widziałeś to, byłeś przy tym…
Thorin z niedowierzaniem spojrzał na swego siostrzeńca i przytulił się do niego, bezsilny. Ogarniało go coraz większe szaleństwo, i zupełnie nie potrafił nad sobą zapanować. Kili przestraszył się obłędu w oczach wujka, ale trwał przy nim, czekając aż ochłonie. Trzymając go mocno, powtarzał po cichu, że to minie, że za chwilę wszystko będzie dobrze. Thorin uwierzył mu i po kilku minutach wstał, mocno trzymając się Kiliego, i ruszyli do reszty kompanii, która właśnie jadła śniadanie. Przysiedli się do towarzystwa, milcząc.
- Coś się stało? – zapytał Bilbo, przeżuwając powoli resztki elfickiego chlebka – Jakiś problem, panowie?
- Nie, nic się nie stało – odparł niepewnie Kili.
- Hej, widzę że coś jest nie tak! Co, doskwiera wam brak kobiet?
- Nie twoja sprawa – warknął Thorin.
- Spokojnie, nie miałem nic złego na myśli…
- To przestań żuć te elfickie śmieci i idź po Arcyklejnot!!!
Wszyscy spojrzeli na Thorina, który zdawał się absolutnie nie panować nad sobą i swoją złością. Kili złapał jego ramię, ale ten wyrwał się i patrzył wściekle na hobbita, który z trudem przełknął ostatni kęs. Podparł się rękoma pod boki i poirytowany otwierał już usta, by odpowiedzieć, ale Thorin ubiegł go, posyłając mu piorunujące spojrzenie:
- Zabieraj się stąd, nie wziąłem cię ze sobą, żebyś odpoczywał!
- Wiesz co ci powiem? – Bilbo patrzył na przyjaciela z wyrzutem – Jesteś nienormalny! Chory! Chory przez tę twoją piekielną żądzę złota! Niedługo znienawidzisz nas wszystkich, a wtedy zostaniesz tu sam, tak długo aż zgnijesz, zasypany klejnotami i złotymi monetami!
- Zabierzcie go ode mnie!
- Jesteś…
- Bilbo – znaczącym tonem przerwał hobbitowi Balin, wskazując drogę w głąb ciemnych korytarzy.
- Tak, masz rację! Nie będę przebywał ani minuty dłużej w towarzystwie tego niewdzięcznego szaleńca! – krzyknął Baggins.
- Znikaj mi z oczu, albo cię zabiję! – wrzasnął Thorin, zamaszystym ruchem wyciągając miecz. Bilbo cofnął się, przerażony.
- Wujku – szepnął Kili, próbując zbliżyć się do niego, ale przywódca trzymał wszystkich na odległość lśniącego ostrza Orkrista.
- Wynoś się, włamywaczu – warknął pogardliwie Thorin – Póki jeszcze jestem dobry.
CZYTASZ
Serce Góry
Fanfiction"Serce Góry" to alternatywna wersja przygód Thorina Dębowej Tarczy i jego siostrzeńców oraz przyjaciół. Jest to moja idealna, szczęśliwa wersja, gdzie Thorin poznaje siłę miłości, która zmienia jego charakter i życie - podobnie jak jego ukochani sio...