XXXIII

3.7K 315 138
                                    

×××

Siedziałem na ławce po zajęciach. Nudziło mi się, czekając na kółko, więc postanowiłem pochodzić po szkole.

Zauważyłem przez okno Louisa, rozmawiajacego z jakąś dziewczyną.

Otworzyłem je i spojrzałem w dół, przysłuchując się ich rozmowie.

– Nie możesz mnie tak traktować – prychnęła dziewczyna.

Zdziwiony, wyjrzałem mocniej. O co chodziło?

– To nie jest moja wina – mruknął. – Poza tym to i tak nie miało sensu.

Dziewczyna powiedziała coś jeszcze do Louisa i uderzyła go w twarz.

Pobiegłem szybko w kierunku, w którym uciekła. Muszę wiedzieć, co się stało... i może pocieszę.

Wszedłem do kantorka, gdzie się zamknęła.

– Hej, wszystko w porządku? – spytałem, zwracając tym samym na siebie jej uwagę.

– Co ty ty robisz? – Zmrużyła oczy, patrząc na mnie.

– No widziałem, ze Tomlisnon cię po chamsku potraktował... nie lubię, jak ktoś płacze – odparłem.

– Nie mieszaj się w to... nie powinieneś... – szepnęła, wycierając twarz.

– Chcę pomóc? Lepiej jest się wyżalić obcemu, prawda? – Uśmiechnąłem się.

– Louis mnie zabije, jeśli się dowie, że w ogóle z tobą rozmawiałam – szepnęła.

– Nic mu nie powiem. – Puściłem jej oczko.

– N-nie mogę – westchnęła.

– Obiecuję! Slowo skauta! Może coś doradzę. – Zachichotałem.

– Przespałamsięznimaonmnieterazniechce – powiedziała bardzo szybko.

– Kiedy? – spytałem zdziwony, patrząc na nią.

–Tydzień temu – mruknęła – ale byłam pijana, nie wiedziałam, że z nim jesteś!

– Ja z nim? Kto ci to powiedział? – westchnąłem.

– On...

– Louis nie jest gejem – parsknąłem.

– Więc dlaczego miałby kłamać? – zapytała, przyglądając mi się.

– Nie wiem... słuchaj, powiesz mi, kiedy to bylo dokładnie? – spytałem.

Jezeli to podczas tej imprezy to pożałuje.

–W piątek – powiedziała. – Przyszedł trochę zdenerwowany i zaczął szybko pić.

– Spoczko. Pogadam z nim, by się ogarnął. Jeśli w ogóle będzie chciał mnie słuchać. – Puściłem jej oczko, wychodząc z kantorka.

Tomlinson, masz przejebane.

****

Rozejrzałem się po korytarzu, napotykając wzrok Louisa.

Prychnalem cicho, odwracając sie od niego.

Po chwili poczułem wibracje telefonu.

Od: Loueh
Spotkajmy się dzisiaj, tam gdzie zawsze, tatusiu xx

Do: Loueh
Okey

***

Kilka godzin później Siedziałem na fotelu, czekając na Louisa.

Wszedł, zamykając za sobą drzwi.

– Po co chciałeś się spotkać? – spytałem.

– Dostałem czwórkę ze sprawdzianu z matmy. – Uśmiechnął się, podchodząc do mnie.

– Nauczyłeś się – powiedziałem, patrząc na niego.

– To ty mnie nauczyłeś, tatusiu.

– Przysiadłeś do tego, bo cię zmusiłem. I tyle – odparłem.

– Coś się stało? – zapytał, siadając koło mnie.

– Wiesz, że możemy mówić sobie wszytskin? Znaczy, powinniśmy?

–Tak... – zawahał się – mówię ci dużo rzeczy.

– Ale nie wszystko – powiedziałem, podnosząc się.

– Nie rozumiem?

– Kiedy sie pokłóciliśmy... poszedłeś na imprezę... – odparłem.

Odwrócił wzrok, mimowolnie przyznając mi rację.

– Nie powiedziałeś mi nic o tym, to po pierwsze – powiedziałem, pochylając się w jego kierunku – i nie pochwaliłeś się, że zaliczyłeś jakąś laskę – prychnąłem, łapiąc jego szczękę i zmuszając go, by na mnie spojrzał.

– S-skąd to w-wiesz? – spytał i zaczął się trząść.

– Ze szkoły. Plotki szybko się rozchodzą – prychnąłem, odsuwając się od niego.

– Ja... Ja nie chciałem... – zaczął się tłumaczyć.

– Ale to ty zawiniłeś. – Westchnąłem cicho.

– I c-co teraz? – zapytał szeptem, zaczynając nerwowo bawić się palcami.

– Chciałem ylko wiedzieć, czy to prawda... bo przecież mój Louis nie zrobiłby mi... widocznie się pomyliłem – odparłem, patrząc na niego.

Otwierał buzię, by coś powiedzieć, jednak nic nie wyszło z jego ust.

Pokręciłem głową.

– Bycie w związku zobowiązuje do wierności – westchnąłem.

– Przepraszam – szepnął.

– To koniec – powiedziałem, odwracając się od niego.

– N-nie rób tego! – pisnął, podnosząc się.

– Czego? Wiesz, jak ja się czuję? Wiesz, jal mi z tym źle? Mówiłeś, że mnie, kurwa, kochasz! – warknąłem ze lzami w oczach.

– B-byłem pijany – zapłakał.

– Pijani robią i mówią prawdę – prychnąłem, nakładając buty.

– Harry – szepnął, łapiąc mnie za ramię – nie s-skreślaj mnie...

– Widocznie potrzebowałem takiego momentu, by zobaczyć, co naprawdę do mnie czujesz... mogłeś powiedzieć, że nie chcesz związku z gejem, a nie robić mi nadzieję – dodałem.

– Chcę. – Westchnął. – Pogubiłem się w tym wszystkim... ale kocham cię, naprawdę, Harry – zapłakał.

– I to, co zrobiłeś, miało mi udowodnić, że twoje uczucie jest szczere? – Spojrzałem mu prosto w zaczerwienione oczy i pokręciłem głową. – To nie tylko dla ciebie jest trudne... Dajmy sobie chwilę... na ochłonięcie. Pomyśl, czy na pewno chcesz ze mną być – westchnąłem, wychodząc z pokoju. 

×××

ᴘᴇʀꜰᴇᴄᴛ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz