XXXVII

3.6K 264 141
                                    

×××

Poprawiłem swój krawat drżącymi rękoma.

– Gotowy? – spytał Harry, patrząc na mnie. Minął tydzień. Ponownie zacząłem się zbliżać do Stylesa.

Kiwnąłem głową, uśmiechając się.

– Bardziej nie będę. – Zaśmiałem się nerwowo.

– Dasz radę, skarbie... jestem z tobą – powiedział, całując mnie w usta.

Przegryzłem wargę, wzdychając cicho.

– Jedźmy już tam – mruknąłem cicho, patrząc na Harry'ego.

– Wszystko będzie dobrze – szepnął mi do ucha, klepiąc w tyłek.

Zaśmiałem się i złapałem go za rękę, ciągnąc w stronę auta.

– Szczerze, też się boję. – Zaśmiał się.

Odpalił samochód i ruszył w stronę szkoły.

– Nie wierzę, że to robię.

– Sam w to nie wierzę. – Parsknął śmiechem.

Po paru minutach czekaliśmy przed wejściem na salę gimnastyczną. W tle było słychać zagłuszoną muzykę i śmiechy nastolatków.

– Gotowy, kochanie? – spytał, patrząc na mnie.

– Gotowy. – Uśmiechnąłem się, łapiąc go za dłoń. – Kocham cię, Harry.

– Wiem, ja ciebie też – odparł. On to powiedział! Jak dawno tego nie słyszałem! Cholera!

Przegryzłem wargę, otwierając drzwi.

– Tommo! – usłyszałem, gdy Harry zamknął drzwi.

– Cześć, Louis. – Uśmiechnąłem się w stronę przyjaciela, który spojrzał na nasze złączone dłonie.

– Hej, Zayn – odparł Harry, zaciskając moją rękę.

– Wy...Co tu sie dzieje? – spytał, podchodząc bliżej.

Widziałem, jak loczek przegryzł wargę, patrząc na mnie.

– Jestem gejem – wyrzuciłem z siebie – a Harry to mój chłopak. – Nawet nie próbowałem na nich spojrzeć.

Poczulem sie jakoś... lekko? Tak, to chyba dobre określenie.

Podniosłem wzrok na chłopaków, patrząc na ich twarze.

Nie przyjęli tego źle. Patrzyli na mnie z uśmiechem.

– Louis, w końcu się przyznałeś – parsknął.

– W-wiedziałeś? – zapytałem, ściskając mocniej dłoń chłopaka.

– Nie byliście ostrożni w aucie ostatnio. – Zaśmiał się.

Zarumieniłem sie wściekle.

– Nie jesteście źli? Obrzydzeni? – spytałem.

– Dlaczego mielibyśmy być źli? To twoja decyzja, a jeśli jesteś szczęśliwy, to jest najważniejsze. – Zayn uśmiechnął się.

Uśmiechnąłem się wdzięcznie.

– Jestem z ciebie dumny – szepnął mi do ucha Harry.

Wtuliłem sie w niego i ruszyliśmy dalej.

– Moja ulubiona piosenka! – krzyknąłem do chłopka, gdy usłyszałem dobrze znany mi wolny utwór. – Chodź, musimy zatańczyć.

– Już idę. – Styles zaśmiał się.

ᴘᴇʀꜰᴇᴄᴛ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz