XXXV

3.6K 305 180
                                    

×××

– Louis, wbijasz mi łokieć w żebra – mruknąłem zaspany. – Louis?! – krzyknąłem, patrząc na chłopaka obok mnie. – Cholera... – westchnąłem.

Znowu mu uległem.

Wtulił się we mnie, zabierając łokieć. Przewróciłem oczami, gładząc jego bok. Tęskniłem za nim, więc teraz napawałem się jego zapachem i bliskością.

– Harreh... – szepnął cicho.

– Hm? – westchnąłem, patrząc na niego.

– Tul – mruknął cocho.

I wiedziałem, że to nieodpowiednie. W końcu mnie zdradził, ale coś we mnie pękło i złapałem za jego brodę, podniosłem lekko i pocałowałem delikatnie.

Szatyn wylądował na moim brzuchu, oddając pocałunek.

Nie był to namiętny pocałunek. Ledwo muskaliśmy swoje wargi, chcąc podkreślić nasze emocje.

Westchnąłem w jego usta. Tak mocno za nim tęskniłem.

Czułem, jak płacze. Myślałem, że serce mi pęknie. Odsunąłem się od niego i wytarłem jego policzki.

– K-kocham cię, H-Harry – zapłakał, patrząc na mnie.

– Wiem – westchnąłem.

Położył się na mnie, pragnąc mojej bliskości. Objąłem go ramionami, wzdychając.

– Chcę się przyznać, że jestem gejem – szepnął, rysując wzroki na mojej klatce piersiowej.

– Jesteś pewien? – spytałem, patrząc na niego.

– To sprawi, że chociaż w jakimś stopniu mi wybaczysz, prawda? – zapytał z nadzieją, nie podnosząc wzroku.

– Nie chodzi o to – powiedziałem, cmokając go w głowę.

– Chcę, żeby było jak dawniej – mruknął.

– Nic już nie będzie tak jak dawniej – westchnąłem.

– Zawsze może być lepiej. – Uśmiechnął się i podniósł głowę, patrząc na mnie.

– Głodny? – powiedziałem cicho.

Jego mina posmutniała i zszedł ze mnie.

– J-ja się będę już z-zbierać – szepnął, wstając z łóżka.

– Hej... czemu? – Będę tego żałował.

– Nie chcę ci przeszkadzać – wyjaśnił, odwracajac się w moja stronę.

– Zostajesz – powiedziałem, przyciągając go do siebie. 

***

– Jak to zrobisz? – spytałem, gdy siedzieliśmy na lekcji.

– Na balu, który jest za dwa tygodnie – mruknął. – Troszkę się boję. – Zaśmiał się nerwowo.

– Dwa tygodnie? A nie za tydzień? – spytałem.

– Został tylko tydzień? – jęknął. – To tak szybko. Ale zrobię to – powiedział, patrząc na mnie z błyskiem w oczach.

Uśmiechnąłem się pod nosem, zerkając na niego.

Cieszę się, że to zrobi, nasza relacja wtedy będzie dużo łatwiejsza.

– Może gdzieś wyjdziemy? No wiesz... Razem? – zapytał, rumieniąc się.

– Kino? – spytałem, patrząc na niego.

– Kino – zgodził się. – Dzisiaj wieczorem?

– Ja stawiam – odparłem, przepisując temat.

– To ja cię zaprosiłem – mruknął, patrząc w moje oczy.

– Ale ja jestem w tym związku topem.

– Związku? – zapytał, a jego oczy zabłyszczały. – Chcesz powiedzieć, że my...

– Daję ci ostatnią szansę... nie będzie tego, co było. Masz się postarać i tego nie zniszczyć.

– Dziękuję, Harry! – Rzucił się na mnie, nie zważając na obecność innych ludzi.

– Louis, jesteśmy w klasie – parsknąłem.

– Przepraszam – szepnął, odsuwając się ode mnie i uśmiechnął się mocno. – Kocham cię.

Kiwnąłem głową, podnosząc rękę, bo znałem wynik.

– Styles – dała mi gołos nauczycielka.

– Pierwiastek z pięciu – odparłem.

– Jak zwykle znakomicie. – Kobieta uśmiechnąła się.

***

– Na jaki film mnie zabierasz? – zapytał Louis, gdy staliśmy w kolejce do kasy.

– Może... Listy do M? Polski film.

– Zdaję się na twój gust. – Uśmiechnął się.

– To chodź – westchnąłem.

Usiedliśmy na samym tyle.

– Miłego oglądania – rzuciłem, patrząc na niego.

Światła zgasły, a ja położyłem dłoń na jego udzie i zacząłem oglądać.

– Harreh? Głodny jestem – usłyszałem w połowie filmu.

– Pójdziemy coś zjeść po seansie – mruknąłem, nie odrywając wzroku od ekranu.

– Nie o to mi chodzi – szepnął.

– A o co? – spytałem, zerkając na niego.

Szatyn ścisnął moje krocze, przez co sapnąłem dość głośno.

– Cholera... Louis – szepnąłem.

– Tak, tatusiu? – zapytał niewinnie, pocierając mnie przez spodnie.

– Cholera... – jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.

– Myślisz, że mogę cię tu ssać? – zapytał cicho, rozglądając się po sali.

– Nikogo niby tu nie ma – zacząłem.

Uśmiechnął się, klękając miedzy moimi nogami. Przegryzłem wargę, patrząc na niego. Odpiął guzik i zębami rozpiął rozporek.

Boże. Co on ze mną robi. Powinienem być nieugięty...

Następne, co pamiętam, to jego gorące usta na mojej twardej męskości i uciszanie przez starszą panią.

×××

ᴘᴇʀꜰᴇᴄᴛ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz