Rozdział 51

1.4K 123 21
                                    

06:50
Izzy: Wracaj szybko do domu, bo mama chce z Tobą porozmawiać!

Widząc treść sms-a, westchnął zmęczony i nie mając zbytnio wyjścia, wyszedł z cieplutkiego łóżka, zmierzając w stronę czarnej szafy, której kolor doskonale odzwierciedlał jego dotychczasowy stan.

Bo, kto normalny cieszyłby się z tak wczesnego wstawania tylko, by "porozmawiać" ze swoim rodzicem? No może niektórzy by się ucieszyli, ale nie on. On był zupełnie inny od swoich rówieśników. Nie lubił imprez. Nie przepadał za alkoholem, a co najważniejsze nienawidził papierosów oraz innych tego typu używek, które wyrządzały tylko i wyłącznie szkody, stopniowo zabijając człowieka od środka. Oprócz tych rzeczy nie lubił również tańca, kłamstwa oraz wczesnego, niepotrzebnego w ogóle wstawiania z łóżka. Łóżka, które w tej chwili zostawił swojemu chłopakowi na rzecz swojej upierdliwej matki. Kobiety, która z pewnością gdyby nie zjawił się u niej w ciągu dziesięciu minut naszłaby jego królestwo, a co za tym idzie - dostałaby zawału, widząc bruneta śpiącego wraz z nim w jego łóżku. A on nie był aż taki zły, by doprowadzić ją do tego stanu, więc z zaciśniętymi ustami ubrał dziwnie za dużą koszulkę, po czym udał się do pokoju rodzicielki.

- Co się znów stało? - spytał, wchodząc do pomieszczenia bez uprzedniego pukania.

Bo po co miał tracić czas na zbędne pukanie, jeżeli dobrze wiedział, że jego matka go oczekuje od paru minut? Minut, które były w tej dla niej i dla niego zbyt ważne, więc nie poruszając tego tematu, usiadł na fotelu patrząc pytająco wprost w jej zaskoczone oczy. Zaskoczone - dziwne, bo jej nigdy nie szło zaskoczyć lub też zszokować tylko i wyłącznie niekulturalnym naruszeniem jej przestrzeni.

- Co się stało? - spytał ponownie, pomijając jej dziwne spojrzenie, które nie zmieniło się aż do zadania przez nią nurtującego pytania.

- Masz kogoś, Alex...

- Proszę Cię, nie kończ tego lepiej - przerwał jej z zaciśniętymi ustami, więc kobieta tylko pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko, wskazując na jego ubranie. Kolorowe ubranie z napisem...

- Uroczy Aniołek! - krzyknął w myślach zszokowany nastolatek, który gdyby nie jego matka i półnagi chłopak smacznie śpiący w jego łóżku, wyszedłby z pokoju i nie patrząc na relację z brązowookim przywaliłby mu w twarz. Lekko oczywiście! Bo czym była jego koszulka przy ekscesach w jego przeszłości? Głupiej przeszłości, którą nie dało się niestety wymazać z jego umysłu i kruchego
serca.

- Alec...

- To Izzy mi kupiła na jakieś tam urodziny - skłamał, bawiąc się swoimi dłońmi, co nie uszło uwadze kobiety, która nie mając ochoty na ponowną bezsensowną kłótnie, pokiwała głową i skrzyżowała ręce na piersi, zbierając się przy tym na jej prośbę. - Więc, co chciałaś ode mnie, matko? - spytał, przerywając ciszę panującą między nimi, a tym samym zmusił ją do wyczekującej przez niego odpowiedzi.

- Ach, tak! - mruknęła i uśmiechnęła się do niego lekko. - Dostałam zaproszenie na sylwestra od szefowej...

- Kiedy wyjeżdżasz?

- Pojutrze, bo mam coś tam jeszcze załatwić, więc proszę Cię Alec, pilnuj Izzy...

- Tak, tak, to wiem. Bo przecież Isabelle ma pięć lat i musi być ciągle pilnowania, by nie zrobiła czegoś niestosownego, jak na przykład publiczne pocałowanie przyjaciółki w usta - rzekł z irytacją, wrogo spoglądając oszołomionej kobiecie w oczy. - Nie martw się, ona nie zrobi tego, bo przecież nie jest mną, prawda matko? Nie jest wyrodnym synem, który woli kutasa od cip...

- Przestań! - krzyknęła, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie, które zbył, wstając z miejsca. - Nie skończyłam...

- Ale ja tak - odparł, uśmiechając się sztucznie do niej. - Nie martw się, nie pozwolę, by Isabelle stała się mną...

- Alec, na Boga, ja chciałam tylko byś ją pilnował z alkoholem i chłopakami! - przerwała mu, podchodząc do niego powoli, by po chwili przytulić go do siebie, czym zaskoczyła nastolatka na tyle mocno, że ten stał jak słup soli, wpatrując się bez wyrazu w wiszący na ścianie zegar. - Bardzo cię kocham Alec, i nie zmienia to faktu, że wolisz swoją płeć od kobiet. Od zawsze akceptuję Cię, dobrze o tym wiesz, więc proszę nie mów tak o sobie.

- Okey, popilnuję ją - przytaknął i oderwał się od niej, wychodząc pośpiesznie z pomieszczenia.

Musiał odreagować i rozluźnić się, i to szybko! Więc nie myśląc wcale, wparował do swojego pokoju i z impetem rzucił się na śpiącego nastolatka. Nastolatka, który czując ciężar na sobie i usta sunące po jego twarzy, otworzył powoli oczy, spoglądając ze zdziwieniem na pobudzonego chłopaka, którego przewrócił na plecy, zawisając po chwili nad nim.

- Co się stało? - Spojrzał na niego uważnie ze zmartwieniem w oczach, więc błękitnooki tylko wzruszył ramionami, mrucząc cicho pod nosem:

- Otóż Sylwester spędzam ze swoją siostrzyczką, która na pewno mi coś wywinie.

- Tylko to? - spytał, cmokając jego usta, chcąc go jakoś zrelaksować, co mu się udało przez gładzenie nagiego torsu nastolatka. - Alec, co Cię trapi tak naprawdę, hm?

- Zachowałem się jak istny dupek, Magnus! - jęknął cicho, zdejmując koszulkę z zaskoczonego jego słowami Bane'a. - Moja mama odkąd się dowiedziała o mojej orientacji zaakceptowała mnie i bardzo mi pomogła, a ja zachowuje się w stosunku do niej idiotyczne. Wiesz, zawołała mnie do siebie, by poprosić bym miał oko na Izzy, a ja nie myśląc wygarnąłem jej głupstwa o odmiennej orientacji.

- Skąd ci to przyszło do głowy? Przecież...

- Tak, poprosiła tylko o popilnowanie jej. Wiem to Magnus - westchnął, zamykając oczy na dłuższą chwilę. - Wiesz, gdy tata się o tym dowiedział, wpadł w szał i nawet wyrzucił mnie z domu - mruknął, śmiejąc się cicho, czym zaskoczył brązowookiego na tyle, że usiadł on na materacu, patrząc na niego smutno.

- Alexandrze...

- On mnie tak zawsze nazywał, gdy coś zrobiłem nie tak. Od małego słyszałem: "Alexandrze, tak nie wolno", "Alexandrze, przeproś tego chłopca", "Alexandrze, to jest złe, "Alexandrze, zachowujesz się jak mazgaj", "Prawdziwi mężczyźni nie płaczą z byle siniaka, Alexandrze" i tak dalej i dalej. Wiesz najlepsza była jego wypowiedź, gdy zobaczył mnie całującego się z chłopakiem. Hah, powiedział wtedy: "Alexandrze, twoje imię jest godne prawdziwego mężczyzny, a Ty nie jesteś nim. Jesteś zwykłym zboczeńcem i chorym psychicznie chłopcem". Czaisz, ja zboczeńcem? Nieźle, co?! - parsknął śmiechem, kręcąc przy tym głową. Nigdy nie lubił mówić o przeszłości, o ojcu i najważniejsze - o pierwszym chłopaku, którego - teraz to wiedział - nigdy nie kochał. Może ufał mu i był nim zauroczony, ale nie prawdziwie zakochany. Teraz dopiero to zrozumiał. A to przez zmartwionego nastolatka, któremu nic nie musiał mówić, by Ten przyciągnął go do siebie, mocno tuląc jego drobniejsze ciało do swojej ciepłej piersi.

- Wiesz Magnus, jestem mu nawet wdzięczny za wyrzucenie mnie z domu i chwilowe wyparcie się mnie. Bo gdyby nie to, nie dowiedziałbym się w jakiej iluzji żyję, a co najważniejsze, wtedy zrozumiałem, że nie każdemu można ufać i powierzać swoje sekrety nie poznając uprzednio dokładnie osoby - stwierdził, wsłuchując się w wolne bicie serca bruneta, którego po chwili doprowadził do bezradnych łez. A to wszystko przez wypowiedziane szczerze słowa: - Ufam Ci najbardziej, Magnus. Tobie, Izzy i mamie też. Ufam prawdziwie.

####

Miał być jutro, ale jest dzisiaj ;)
Co do rozdziałów to jest mi naprawdę przykro, ale przez jeszcze jakiś czas będą one trochę przesłodzone (cóż cała ja😉). Do czasu aż nauczę się pisać dramy, oczywiście.
Tak więc cierpliwości i do następnego!😊😘

Poskromić Złośnika // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz