Rozdział 64

573 36 5
                                    

- No to klops! - mruknął przerażony Lightwood, biorąc płaczącego chłopca na ręce i wtulił go do swojej piersi. - Spokojnie, maluchu. Cii! - Pogłaskał go po główce i spojrzał porozumiewająco na Bane'a. - Nie płacz, znajdziemy twojego tatę - szepnął, całując go w czubek głowy i ruszając powoli z Magnusem w stronę z której prawdopodobnie przybiegł chłopiec.

Szli wolno, rozglądając się po ludziach, szukając w nich mężczyzny, który nawet nie wiedzieli jak wygląda. Czy jest gruby, czy szczupły? Niski, a może wysoki? Nic. Zupełnie nic nie wiedzieli, a mijani z każdym krokiem mężczyźni wcale im tego nie ułatwiali, rzucając im rozdrażnione, płaczem dziecka, spojrzenia.

- Kurwa! - jęknął Alec, zatrzymując się tuż przy skrzyżowaniu. - I co teraz?

- Nie wolno przeklinać - wychlipiał malec, spoglądając z oburzeniem na nastolatka, zyskując tym jego cichy, rozczulony śmiech i pokręcenie głową na jego rozkoszne zachowanie.

- Słodki - szepnął, ścierając łzy z twarzy, teraz zawstydzonego, trzylatka, próbującego ukryć się w jego kurtce. - Uroczy - zaśmiał się ponownie, gdy usłyszał zażenowane jęknięcie i poczuł lekkie uderzenie rączką w jego pierś. - No dobra, dobra, szkrabie! Już przestaję. - Uniósł malca nad siebie, robiąc z nim dwa obroty wokół siebie, imitując przy tym jakieś niezrozumiałe odgłosy, czym rozśmieszył chłopca, jak i siebie oraz zmęczonego poszukiwaniami, Magnusa. - Ocho! Ktoś tu jest głodny! - zaświergotał, oglądając się za jakimś lokalem lub budką z jedzeniem. - Okey, to co powiesz Max na frytki w zestawie z miłym towarzystwem? - spytał uśmiechnięty Alec, robiąc śmieszną minę, idąc w stronę pobliskiej knajpy, ciągle się przy tym rozglądając za mniemanym poszukującym dziecka, mężczyzną, którego jak tylko znajdą to tak mu nawtyka za nieumiejętne pilnowanie chłopca.

- Taak!

》》》》《《《《

Minęło dwadzieścia minut zanim chłopcy zjedli i z powrotem udali się w poszukiwania ojca, malucha. Po krótkiej rozmowie z dzieckiem, nastolatkowie mieli przybliżony wygląd mężczyzny i miejsce w którym ostatni raz widział on ojca. Tak więc, teraz już na spokojnie z małym pod rękę i nieszczęsnymi bagażami, szli w kierunku parku mieszczącego się niedaleko lotniska.

Lotniska!

Alec otworzył szeroko oczy i stanął w miejscu, przypominając sobie nagle o swoim spóźnialskim ojcu, który przez prawie dwie godziny nie odezwał się ani słowem na jego ówczesne SMS-y, jak i wykonane połączenia.

- Alec? - spytali chórem jego towarzysze, spoglądając na niego zdezorientowani jego nagłym zatrzymaniem się i zamilknięciem.

- Hmm, nic - mruknął, wybudzając się z chwilowego letargu i dla pewności wyciągnął telefon, sprawdzając ostatnie połączenia i SMS-y, czy przypadkiem coś nie przegapił przez zaistniałą sytuację poszukiwania ojca, dziecka. - Nic. - Pokręcił głową, wznawiając kroki w stronę parku, do którego doszli po niecałych pięciu minutach.

- Okey, to... - mruknął Magnus, rozglądając się po miejscu, co również Alec uczynił, ściskając lekko dłoń chłopca w geście otuchy, że już za chwilę znajdą tego głupiego pajaca - znaczy jego ojca.

- Gdzie to było dokładnie, Max?

- Max! - Usłyszeli nagle zrozpaczony głos tuż niedaleko pobliskiej fontanny, do której z mocno bijącymi sercami wolno podeszli, by spotkać poszukiwanego mężczyznę, który jak się później okazało, był również...

- Tata!

- Maxwellu Lightwood, gdzieś Ty był?!

...spóźnialskim ojcem, teraz mocno wkurzonego, Aleca Lightwooda.

#####

Hejka! Wiem, że ostatni rozdział był na początku roku i z tego powodu jest okropnie. Przez ten czas próbowałam napisać choć jeden rozdział i się dopiero niedawno udało. Książka jest już skończona, dlatego nie będę już czekać z rozdziałami tylko wstawię dzisiaj wszystkie. 

Poskromić Złośnika // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz