- Długo jeszcze?! - jęczał od paru minut głodny czarnowłosy, który siedział grzecznie na szafce i machał nogami, patrząc na zajętego Bane'a, który - musiał to przyznać - w tym wydaniu mu się cholernie podobał. Bo nigdy nie widział tak zaabsorbowanej mamy, a nawet Izzy, przy zwykłym gotowaniu jak go samego, co niezmiernie go cieszyło i ciekawiło. Tak, ciekawiło go to, że chłopak może być tak bardzo pochłonięty takim niepozornym zajęciem jakim jest gotowanie - na które sam nalegał! On, Magnus Bane - jego "przyjaciel" sam od siebie robi mu śniadanie tylko dlatego, że ten źle się odżywia - z czym Alec oczywiście się nie zgadza.
Prawda, że je tam codziennie choć jedną kostkę czekolady czy batona, ale przecież to mu tak bardzo nie szkodzi przy jego planie dnia i wysiłku fizycznym, który przecież spala te puste kalorie przyjęte nieco wcześniej przed nim...
- Rany, dzisiaj jeszcze nie biegałem! - krzyknął wstrząśnięty, zrywając się z blatu - na który niestety został z powrotem usadzony.
- Bo Cię tu przykleję! - zastrzegł Bane, grożąc mu palcem, co czarnowłosy skomentował buchnięciem śmiechem.
- Uwierz, nie zrobisz mi tego, bo Ci na to nie pozwolę. A tak przy okazji, pamiętaj, żeby mi na przyszłość nie grozić palcem, bo Ci go wsadzę tam gdzie słońce nie dochodzi! - Uśmiechnął się złowieszczo chwytając jego wskazujący palec, którego wziął do ust i zassał się na nim. - To w ogóle nie jest słodkie! Przyznaj się w końcu, co Ty mi tam gotujesz?!
- Po pierwsze: moje palce są do twojej dyspozycji. - Poruszył znacząco brwiami, co spotkało się z prychnięciem zarumienionego chłopaka. - Po drugie: To ma być zdrowe, a nie słodkie, a trzecie: nie gotuję tylko duszę, groszku - stwierdził rzeczowo, gładząc smukłe uda nastolatka, który cmoknął jego policzek i wymownie na niego spojrzał. - Jeszcze chwila, Alexandrze.
- Ugh! Znowu to słowo! Magnus chwila już dawno minęła! - Zerwał się z miejsca i uderzył lekko brzuch chłopaka. - Nigdzie nie idę, tylko naszykuję talerze, tęczusiu! - jęknął w jego szyję, którą pocałował i oddalił go od siebie.
- No dobrze niech Ci będzie - odparł szybko Bane i wrócił do potrawy, ratując ją tym samym w ostatniej chwili.
¤¤¤¤¤
Śniadanie minęło im w zastraszającym tempie. I nie to, że się spieszyli. Co to, to nie! Wręcz przeciwnie jedli je wolno i dokładnie, śmiesząc tym stanem Lightwooda, który wraz z Magnusem wpatrywali się sobie w oczy i powoli żuli każdy kęs kilkadziesiąt razy, wywołując u siebie szerokie uśmiechy, które za nic im w tym nie pomagały.
No, ale co mieli zrobić, że te codzienne igraszki niezmiernie ich uszczęśliwiały i zbliżały do siebie, pozwalając im samym dowiedzieć się o sobie coraz więcej i więcej, napełniając ich głodne wiedzy serca. Serca, które właśnie w tej chwili były ze sobą złączone emocjonalnie, bo nadszedł w końcu ten moment, w którym Magnus miał wywiązać się z umowy, a Lightwood zjeść coś słodkiego.
- Daleko jeszcze?! - kolejny jęk tego dnia, który nieco zaczął drażnić Bane'a. Bo ile można pytać się "Długo jeszcze?" lub "Daleko jeszcze?" w ciągu trzech godzin?! - Magn...
- Trzysta metrów - przerwał mu brunet, przyspieszając kroku, by nie musieć w końcu słuchać marudzenia przyjaciela.
- Hej, zaczekaj na mnie! - krzyknął za nim Lightwood, przyspieszając kroku, by mu dorównać - co było w jego przypadku trudne do wykonania. - Na Anioła! Szybki jesteś! - wydyszał po kilku minutach nastolatek, siadając na krawężniku chodnika.
- Wypraszam to sobie, groszku! - Udał obruszonego, co oczywiście przed czarnowłosym się nie okryło, a nawet zachęciło do dalszych przekomarzanek.
- A co, nie jest tak, tęczusiu? - spytał, rozglądając się dookoła, a widząc puste miejsce przyszpilił się do Bane'a, usadawiając dłonie na jego pośladkach. - Hmm? Jest tak czy nie?
- Ty mój napaleńcu, to jest miejsce publiczne, więc jak masz ochotę prowadzić dalej tą rozmowę to lepiej przenieśmy się do Ciebie lub do mnie, groszku - wyszeptał, zagryzając jego ucho, co wywołało satysfakcjonujący uśmiech u Lightwooda, który pokiwał głową i mruknął do niego:
- Z chęcią tęczusiu, ale najpierw mój obiecany słodki przysmak - stwierdził uradowany nastolatek, ciągnąć go w stronę oddalonej od nich kilkanaście metrów budki z goframi, gdzie po kilku minutach kupili sobie po smakołyku - no Magnus kupił jednego, a Alec jak na Lightwooda przystało wziął aż trzy duże gofry.
- Na Anioła! Kto by pomyślał, że Ty tyle jesz, Alexandrze! - przyznał zszokowany Bane spoglądając na pochłaniającego drugiego smakołyka, Lightwooda.
- Nie przesadzaj, Magnus. Trzy małe gofry przy mnie to pikuś - rzekł z pełną buzią, skręcając w prawo, co zaskoczyło Bane'a, zmierzającego w stronę pobliskich świateł.
- Hej, gdzie ty idziesz?! - krzyknął za oddalającym się czarnowłosym, który wzruszył ramionami nie odwracając się do niego ani na moment - co trochę wkurzyło chłopaka.
- Chodź tęczusiu, bo nie będę na Ciebie specjalnie czekać! - Usłyszał chichot z oddali, który nie wiadomo dlaczego wywołał u niego przyspieszony puls i grymas na twarzy, który po dorównaniu kroku nastolatkowi zmalał od razu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, którą w tym przypadku okazała się zimna dłoń Lightwooda.
Na Anioła, czy on mnie właśnie trzyma za rękę w miejscu publicznym?! - pomyślał oniemiały, przyglądając się prawemu profilowi twarzy błękitnookiego, który najzwyklej w świecie pochłaniał kolejnego gofra z bitą śmietaną.
Taak! Bita śmietana na smakołyku to najlepszy dodatek do jedzenia Aleca, co przed chwilą właśnie się dowiedział, będąc świadkiem małej awantury błękitnookiego ze sprzedawcą o jej ilość, która właśnie w tej chwili zmieniła czarnowłosego z mężczyzny w małego i to słodkiego chłopczyka.
- Oj słodziaku! - zachichotał Bane, zatrzymując chłopaka na opuszczonej uliczce.
- Co Ty rob... - przerwał zaskoczony Lightwood, przypatrując się rozpromienionym oczom chłopaka, który jak zawsze przy nim stał się dość czuły oraz pogodny.
- Słodki brudas z Ciebie, Alexandrze. - Przejechał kciukiem po jego kąciku ust, mrugając przy tym do niego zaczepnie, na co ten wywrócił oczami i uśmiechnął się lekko, czując ciepłe usta na tych swoich, które z satysfakcją oderwały się od nich, przyczyniając się do nabuzowanego wzroku Bane'a.
Och, jak on uwielbiał wkurzać przyjaciela takimi mało-znaczącymi gestami, które w ich przypadku były bardzo ważne w dotychczas krótkim życiu.
- Nie patrz się tak, tylko chodź, tęczusiu - mruknął z szerokim uśmiechem i ruszył w nieznanym mu kierunku, czując gdzieś w głębi siebie, że ta droga okaże się tą właściwą, co po chwili się sprawdziło.
- Nie mów, że chcesz...
- Chcę i to bardzo, tęczusiu - zachichotał, otwierając przed nim drzwi.
CZYTASZ
Poskromić Złośnika // Malec
Fiksi PenggemarAlexander Lightwood to zbuntowany nastolatek, do którego nikt się nie zbliża. Co się stanie, gdy do jego liceum dojdzie chłopak gotowy postawić mu się poprzez zbliżenie się do jego siostry? Informacje: * Magnus jest wyższy od Aleca. * Inspirowane f...