- Alec! Na Anioła, ja tylko powiedziałam prawdę, a Ty aż tak się zdziwiłeś, że zapomniałeś o jeździe autem! - krzyknęła brunetka, przykuwając spojrzenia małej grupki osób znajdujących się w pobliżu. W tym jej przyjaciół oraz Bane'a, którzy zaskoczeni jej stanem, podeszli szybko do nich i przywitali się, ostrożnie ją tuląc.
- Wszystko w porządku, Izzy? - spytała rudowłosa, która jako jedyna z ich paczki wiedziała o jej strachu nierozważną jazdą samochodem.
Brunetka tylko pokiwała głową, po czym uśmiechnęła się szeroko do jej drugiego ukochanego shipu, który zaskoczony jej zmianą humoru posłał jej lekki uśmiech i spojrzał na siebie ukradkiem, sprawdzając czy tylko jednego z nich to zdziwiło - co niestety dla nich Izzy zauważyła i mylnie rozpoznając ich spojrzenia zachichotała cicho, przyciągając tym z powrotem ich uwagę.
- Jacy słodcy! - pisnęła uradowana i poprawiła na swoim ramieniu plecak wpadając na pewien pomysł, który nawet by wypalił, gdyby tylko nie jeden, lecz duży problem - nie miała prawka, a Aleca z pewnością by w to nie wciągnęła z powodu jego długo-oczekiwanego koncertu... Ale cóż nadzieja zawsze była, więc ignorując uśmiechy przyjaciółek i pytające spojrzenia chłopaków, wyprostowała się i ruszyła w stronę budynku.
- Isabelle, zaczekaj! - Słysząc za sobą głosy przyjaciół zwolniła krok i spojrzała na Simona.
- Simon czy Ty przypadkiem nie masz prawka? - spytała błagając w duchu, by miała rację, co na szczęście dla niej potwierdził szybko chłopak, rzucając jej pytające spojrzenie, na które automatycznie odparła: - To super! W takim razie w maju jedziemy na trzydniowy wypad nad morze - oznajmiła rzeczowo, wchodząc do klasy, w której mieli mieć zajęcia.
- Trzydniowy wypad nad morze? - spytał zaskoczony brunet, siadając obok Lewisa na ich wspólnej ławce. - Isabelle ja nie wiem czy będę mógł...
- Jedziesz i kropka! - przerwała mu, patrząc poważnie w jego oczy, które po chwili intensywnej bitwie na wzrok, zamknęły się na chwilę, po czym ze zmęczonym westchnięciem spojrzały na przyjaciela. Przyjaciela, który uśmiechnął się lekko i delikatnie pogłaskał jego zimną dłoń.
- Okey, jadę, ale ten wypad ma być w pierwszym lub drugim tygodniu - zastrzegł, odwracając wzrok od hipnotyzujących tęczówek chłopaka, który zadowolony z tej informacji uśmiechnął się szeroko i ścisnął odrobinę mocniej dłoń nastolatka.
- Dobrze, to w takim razie wyjedziemy w pierwszym tygodniu...
- A gdzie konkretnie?
- A jasne! Do Los Angeles. Wiecie mam tam rodzinę i mały domek, w którym bez problemu będziemy mogli mieszkać - stwierdziła brązowooka, uśmiechając się szeroko do zadowolonych przyjaciół, którzy pokiwali w zrozumieniu głowami i odwzajemnili uśmiech, który po chwili namysłu zniknął z ust zaniepokojonej Mai.
Jeszcze chwilę temu zadowolona z wyjazdu dziewczyna, odetchnęła głęboko i porozumiewająco spojrzała na przyjaciółkę, która dobrze wiedząc o co chodziło, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko, odzywając się po chwili:
- Spokojnie, z mamą akurat w tej sytuacji nie będzie znacznego problemu - oznajmiła, bujając beztrosko nogami w powietrzu. - Wiesz, mam argumenty, które są za mną, a nie przeciwko. Po pierwsze: będziemy tam trzy dni, ojciec będzie miał nas "na oku", jedzie z nami tylko dwóch, niegroźnych chłopaków i najważniejsze: Alec również będzie w tym samym mieście co my, tylko, że znając go będzie spał w hotelu, a nie z nami lub u ojca.
- No to czemu nie jedziemy z nim?
- Oj, Simon! To proste. Jest nas pięciu, a z Aleciem - i Magnusem - będzie nas więcej. A samochód tylko pomieści pięć osób... No chyba, że masz siedmioosobowe auto... - przerwała i spojrzała na niego oczekująco, a nie otrzymując odpowiedzi kontynuowała: - No widzisz, musisz niestety prowadzić, bo na razie jako jedyny masz prawko, słońce. - Mrugnęła do niego zadowolona i zeskoczyła z ławki, po czym udała się wraz z Clary do łazienki.
- A propos prawka - westchnął po chwili ciszy brunet, patrząc tępo na duży zegar wiszący nad tablicą. - Za tydzień mam egzamin, a kompletnie mi to nie idzie - stwierdził załamany, przypominając sobie poprzednie nieudane egzaminy oraz nieznośne i wkurzające jazdy, które na samą myśl wywołują u niego nieprzyjemne ciarki, a co gorsze - trzęsące się dłonie, które jak na zawołanie dały mu o tym znać.
Lewis widząc stan nieświadomego chłopaka, wziął w swoje dłonie te większe i uwięził je w szczelnym uścisku, co jakiś czas uspokajająco je gładząc.
Może to idiotyczne, ale jego stan spowodowany tylko i wyłącznie głupim oraz na ogół banalnym egzaminem tak go zmartwił, że nawet słysząc dzwonek i głos nadchodzącej nauczycielki nie przeszkodził mu w długim i dość czułym uścisku, którego po krótkim cmoknięciu bruneta policzka przerwał zszokowany nastolatek, zeskakując szybko z ławki na wolne krzesło.
- Ekhm! Panie Lewis czy mógłby Pan usiąść jak cywilizowany, młody człowiek na krześle? - Usłyszał nad sobą głos zniecierpliwionej kobiety, która po jego kiwnięciu głową klasnęła w dłonie i podeszła do tablicy pisząc na niej temat lekcji. A uspokojony i mniej czerwony Santiago, szarpnął delikatnie rękaw bluzy szatyna i szepnął do niego cicho:
- Simon złaź z ławki, bo jeszcze Ci da uwagę lub co gorsze dla Ciebie weźmie Cię do odpowiedzi. - Wystarczyło tylko jedno słowo, a ten szybko zerwał się z miejsca i usiadł tuż obok zadowolonego Raphaela, który po chwili niemal nie zemdlał zszokowany i roztrzęsiony na miejscu. A to tylko przez jedno, proste zdanie śmiertelnie wypowiedziane przez przyjaciela siedzącego obok:
- W sobotę Raphael jedziemy na małą przejażdżkę, a Ty prowadzisz.
- N-nie ma mowy, Simon!
- No właśnie, nie ma mowy, Raphi... - mruknął szatyn, nieznacznie pochylając się w jego stronę, przez co ten przełknął ślinę i zagryzł wargę patrząc wprost w brązowe, poważne, ale ciepłe oczy Lewisa.
Cholera! Jakie masz piękne, orzechowe oczy, których nawet jedno spojrzenie wyczynia ze mną co tylko chcesz! I na dodatek to wykorzystujesz to mały, seksowny draniu... Zaraz seksowny?! - Zamrugał zszokowany swoimi myślami i spuścił wzrok na swoje dłonie.
- ...i dlatego nauczę Cię jeździć - zakończył pewny swego nastolatek, który spojrzał na spokojnego przyjaciela i uśmiechnął się dumny, że chociaż raz ten go posłuchał i prawie bez żadnych protestów przystał na jego propozycję.
Bo cisza to zgoda czyż nie?... Ech nie ważne, to i tak dla niego nie miało znaczenia, bo i tak postawiłby na swoim i siłą zaciągnąłby go do swojego auta.
#####
Większość zdecydowała, więc o to pierwszy rozdział. Następny pojawi się niedługo😉
CZYTASZ
Poskromić Złośnika // Malec
Fiksi PenggemarAlexander Lightwood to zbuntowany nastolatek, do którego nikt się nie zbliża. Co się stanie, gdy do jego liceum dojdzie chłopak gotowy postawić mu się poprzez zbliżenie się do jego siostry? Informacje: * Magnus jest wyższy od Aleca. * Inspirowane f...