Wrócił do domu około osiemnastej - z czego był nawet zadowolony, wiedząc, że będzie miał mniej czasu na słuchanie paplaniny Izzy czy matki, która tym razem postanowiła wziąć urlop i cały swój wolny czas poświęcić swoim nastoletnim dzieciom. Dzieciom, z których jedno z nich było ważniejsze, ładniejsze, zabawniejsze, milsze od drugiego. Tak właśnie Alec twierdził, widząc relacje Izzy z ich matką. Bo Maryse zawsze poświęcała czas właśnie jej, nie jemu, a jej. Córce roku, która zachowywała się po prostu idealnie i wzorowo jak na Lightwooda przystało, czyli nie pyskowała, zbytnio hałasowała, nie zamykała się w pokoju, umiała panować nad sobą i co najważniejsze: nie przysparza jej problemów i nie hańbiła nazwiska, które według niego i tak już wcześniej było hańbą.
Ale to tam nic, że jego ojciec zdradził Maryse kilka razy, a co lepsze - spłodził kolejnego syna, dla którego porzucił dotychczasowe życie i przeprowadził się aż do Los Angeles, by nie mieć z nimi nic wspólnego. Bo po co walczyć o rodzinę i małżeństwo jak można założyć nową i to lepszą, bez zbuntowanej młodzieży i jej problemów, mając do dyspozycji kolejne dziecko, które można wychować o niebo lepiej od poprzednich.
Właściwie to od niego, bo to on wielce jest tym złym w rodzinie, z którego nie ma większego pożytku. To on jest hałaśliwy, opryskliwy i nadpobudliwy, co przeważnie kończy się dla innych katastrofą, której skutki ponosi później cała rodzina.
- Nie Isabelle! - Już w progu mógł usłyszeć wściekły głos Maryse, która po raz pierwszy w życiu podniosła aż tak głośnio głos na brunetkę, a nie na niego, więc zdziwiony nastolatek odłożył szybko kurtkę i ruszył do salonu, gdzie stanął zszokowany.
- Ale mamo! - krzyknęła zapłakana nastolatka, która miała dość nadopiekuńczości matki względem jej bezpieczeństwa.
- Żadne "ale" Isabelle. Dobrze wiesz, że bez Aleca nigdzie nie pojedziesz - rzekła stanowczo, krzyżując ręce na piersi.
- To nie fair!
- Co jest nie fair? - Odważył się odezwać, wiedząc, że to może dla niego źle się skończyć. I tak też było, gdy usłyszał powód kłótni.
- Mama nie pozwala mi jechać na zorganizowany przez szkołę trzydniowy kurs tańca!
- Ale ty nie potrafisz tańczyć - stwierdził, siadając na osobnym fotelu, który znajdował się najbliżej wyjścia, gdyby miał nagle wy-asekurować się.
Brunetka krzyknęła oburzona i gniewnie na niego spojrzała.
- Dlatego po to jest ten kurs, Sherlocku!
- Ej, nie tak ostro siostrzyczko - zachichotał, łapiąc z refleksem rzuconą w jego stronę poduszkę. - A co do tego kursu to z pewnością ci się przyda, tancereczko.
- No widzisz, mamo. Alec nie ma nic przeciwko...
- Pojedziesz z nim, albo wcale - rzekła twardo rodzicielka, po czym wyszła z pomieszczenia, mając dosyć oburzonej córki.
- Aleecc - przeciągnęła jego imię powoli się do niego zbliżając, na co ten przełknął głośno ślinę, dobrze znając ten ton głosu. A co gorsza ten słodki głosik robił z nim wszystko, co brunetka tylko chciała. - Braciszku zgódź się jechać z nami. - Usiadła na jego kolanach, przytulając się do jego piersi, przez co zrobiło mu się cieplej na sercu, że jednak ma kogoś tak bliskiego jak brunetka.
- Ach, niech ci będzie - westchnął, nie potrafiąc odmówić jej wielkim, świecącym oczom, w których kryła się nadzieja i dziwna iskra, która spowodowała u niego dokładne przemyślenie słów siostry.
- Jeej! Dziękuję, jesteś najlepszy braciszku! - pisnęła uradowana, cmokając go w chłodny policzek, po czym wstała i ruszyła przekazać nowinę Maryse.
- Zaraz! - Natychmiast pognał za siostrą, która miała wchodzić do sypialni kobiety. - Zatrzymaj się Isabelle! - Złapał jej rękę, powstrzymując ją przed wejściem do pomieszczenia.
- Co jest? Tylko nie mów, że się rozmyśliłeś, Alec! - mruknęła, uważnie mu się przyglądając.
- Co miałaś na myśli "jechać z nami"? - spytał, krzyżując ręce na piersi, by ta zrozumiała, że bez odpowiedzi się nie zgodzi nawet z jej słodką, przekonującą miną. I tak też było, bo dziewczyna westchnęła i od razu odpowiedziała.
- Z nami czyli ze mną, Clary i Maią, które nawet tolerujesz. Zadowolony? - Chłopak tylko przytaknął i ruszył do siebie odpocząć od otaczających go kobiet, które tylko czegoś chcą od niego w ogóle nie odwdzięczając się.
Będąc już w pokoju podszedł do wieży, włączył ulubioną piosenkę i rzucił się na łóżko, wcześniej zamykając zmęczone oczy, by choć dać im trochę wytchnienia. Wytchnienia, które jak się okazało nie trwało więcej niż kilka sekund, a to wszystko przez wibrujący w kieszeni telefon.
- Ech, co znowu? - mruknął, wyjmując urządzenie i sprawdzając wiadomość na messengerze, którą dostał od... Magnusa Bane'a? - Magnus Bane, jest w ogóle ktoś taki? - Zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie czy zna tego gościa, lecz gdy był już na straconej pozycji, nagle dostał kolejną wiadomość, przy której walnął się mocno w czoło.
20:12
Magnus Bane: Nie ignoruj mnie, Aniele!
20:15
Magnus Bane: Widzę, że to odczytujesz
Groszku pachnący
Ptysiu
Pączusiu
Cukiereczku
BiszkopcikuNo weź choćby odpisz kropkę czy coś!
- Tęczuś! Ale jestem głupi! - mruknął, biorąc się za odpisywanie wiadomości.
20:25
Alec: Przestań spamować mi telefon!
I używać takich zdrobnień, od których robię się głodny!20:27
Magnus Bane: Mój Aniołek jest głodny? Wiesz, ja wiem co zrobić w tej sprawie ;)
20:28
Alec: Tak, jestem głodny, ale nie jestem twoim aniołem, więc przestań tak pisać i mówić, bo w końcu się doigrasz, tęczusiu.
20:30
Magnus: Nie możesz mi nic zrobić, obiecałeś mi pulpeciku :P
- Co za parszywa świnia. - Pokręcił rozbawiony głową, wpadając na pewien pomysł, który miał nadzieję, że wypali.
20:32
Magnus: Hej, wkurzyłem cię, biszkopciku? :D
- Może trochę, tęczusiu - mruknął z uśmiechem, patrząc w sufit, który w tamtej chwili za grosz go nie interesował, ale musiał jakoś się powstrzymać przed zerknięciem na włączony wyświetlacz.
20:40
Magnus: No Alec! Odpisz w końcu, bo obiecuję, że jeśli zaraz nie dostanę od ciebie wiadomości to będę codziennie cię nachodził.
20:45Alec: Magnus, błagam ratuj! On tu jest i... o cholera!
20:47
Magnus: Co się dzieje?
Halo, jesteś tam?
Alexandrze?!
Odpisz błagam, bo zaczynam się coraz bardziej martwić!Czytając ostatnie przychodzące wiadomości, zaśmiał się promiennie i wyłączył telefon, na który pewnie nikt inny nie napisze.
- Ciekawe, co teraz robisz, tęczusiu? - zachichotał, postanawiając się trochę zdrzemnąć.
CZYTASZ
Poskromić Złośnika // Malec
FanfictionAlexander Lightwood to zbuntowany nastolatek, do którego nikt się nie zbliża. Co się stanie, gdy do jego liceum dojdzie chłopak gotowy postawić mu się poprzez zbliżenie się do jego siostry? Informacje: * Magnus jest wyższy od Aleca. * Inspirowane f...