Znacie to uczucie, gdy nic nie możecie zrobić?
Nie cofniecie czasu.
Nie naprawicie błędu.
Jest już za późno. Gorzej, jeśli nie pamiętacie, jak popełniliście ten błąd. Wtedy jest jeszcze bardziej pod górkę.
Siedział w zamglonym pokoju już drugi dzień. Nie miał siły na nic. Jedyne co robił to płakał i palił papierosy.
Dużo osób próbowało się do niego dobić. Matka, ojciec, Nino, Nathalie, nawet Alya!
Lecz ta ostatnia pewnie chciała go zabić.
A on?
Nie odzywał się. Czekał, aż odejdą od zamkniętych drzwi i dadzą sobie spokój.
A co?
Miałby wysłuchiwać, jak głupim jest debilem?
Nie dzięki- myślał wtedy.
Zdawał jednak sobie sprawę, że jeśli nie wyjdzie z pokoju, albo udusi się wszechobecnym dymem, bądź umrze z głodu lub pragnienia. Jest jeszcze jedna opcja. Po prostu nie wytrzyma ze sobą i popełni samobójstwo.
I tak nie mam nic do stracenia - tak rozważał odebranie sobie życia. Straciłem ją. Nawet nie wiem jak! - i znowu płakał.
Tak w kółko. Błędne koło zataczało się.
Potem myślał jednak, że może ma szansę i znowu stan depresyjny.
Debil.
Stwierdziłby każdy.
Dlaczego nie walczy? Dlaczego nie weźmie do ręki tego pieprzonego telefonu, który leży w koncie i nie odpisze tajemniczej osobie? Dlaczego tego nie zrobi?! Zawsze są jakieś szanse!
Lecz on stracił wiarę. W siebie, jak i w szczęśliwe życie.
Bez niej, nie ma mnie .
Kolejna godzina spędzona na płaczu. Nagle usłyszał pukanie i głos:
-Adrien! Marinette do Ciebie! - momentalnie otworzył oczy.
Może nie dostała wiadomości? - zastanowił się. Wstał szybko i podbiegł do drzwi.
-Naprawdę? - zapytał cicho, zachrypniętym głosem.
-Tak naprawdę. Wpuść ją. - nie zastanawiał się dwa razy.
Przekręcił klucz i otworzył drzwi. Światło, które wpadło prze otwór raziło go. W dupie miał jak wyglądał. Liczyła się ona. Marinette. Ciemnowłosa stała przed nim ze łzami w oczach.
-Marinette? - zapytał się cicho i położył dłoń na jej policzku.
Wyrwała się z jego dotyku i popychając go w przejściu, weszła w głąb pokoju. Zamknął za nią drzwi i spojrzał na ukochaną.
-Możesz mi to wytłumaczyć? - zapytała i pokazała Adrienowi zdjęcie.
W jego oczach pojawiły się łzy. W sumie, w jej też. Blondyn cofnął się i oparł o ścianę.
-Ja nie wiem. - szepnął ledwie słyszalnie. A łzy wypłynęły mu z oczu. Osunął się po ścianie. - Nie pamiętam. - powiedział głośniej.
Położył się na podłodze i zwinął w kłębek. Dał upust emocjom.
Nie wiedział ile płakał. Nie wiedział czy dziewczyna wyszła.
Poczuł ciepło. Otworzył swe oczy i zobaczył, że do niego przytula się Marinette.
-I-idiota z Ciebie. - powiedziała ciemnowłosa przez łzy.
On nic nie rozumiał.
Ale co się właściwie dzieje? - zastanawiał się.
-A-ale? Co? Przecież..? - uciszyła go długim pocałunkiem.
-Nic nie pamiętasz, bo zostałeś odurzony. Lila i Chloe wszystko ukartowały. Do niczego nie doszło. -oznajmiła.
-Ale, skąd ty to..? - pocałowała go znowu.
-Nie ważne. - znowu pocałunek.
Szybszy.
Namiętny.
Bardziej pożądany.
Ręce błądziły po ciele.
Koszula na podłodze.
Sweter.
Dwie pary spodni.
*
CZYTASZ
Troszkę inaczej... MIRACULUM
Fiksi PenggemarHistoria troszkę inna niż zwykle. Adrien i Marinette, niegdyś przyjaciele, teraz wrogowie utrudniający sobie życie. Jedno wydarzenie zmienia ich nastawienie do siebie. Czy w świecie kłamstw i niesprawiedliwości mają szansę na szczerą miłość? I i II...