=23=

2.6K 168 56
                                    


Siedział przy niej i trzymał jej rękę. Spoglądał na jej bladą twarz, a z jego oczu płynęły niekontrolowane łzy. Gładził kciukiem jej skórę, a w duchu krzyczał, aby wstała. Aby wstała i była szczęśliwa. To wszystko moja wina. Mogłem nie jechać na tę sesję. - myślał. Wtedy doszedł do jednego wniosku. Do czegoś, co musi zrobić. Musi odejść.

  Wpadł w pośpiechu do domu. Pobiegł do swojego pokoju. Spakował do torby ubrania, pieniądze, telefon, paszport i inne potrzebne rzeczy do podróży. Zbiegł po schodach. Otworzył swój samochód i pojechał w stronę lotniska. W pokoju zostawił list.

///

- Adrien! - krzyknęła ciemnowłosa, budząc się. 

Obok niej stała Alya, cała zapłakana. Przytuliła Marinette

- N-nigdy więcej t-tego nie rób. - wyszlochała. - Błagam Cię. - powiedziała. Po policzkach Marinette leciały łzy.

- G-gdzie o-on jest? - zapytała, patrząc w oczy mulatki. Alya odwróciła wzrok. - Alya! Gdzie on jest? - powtórzyła.

- Nie wiem. - wyszeptała. - Zostawił to. - podała jej kartkę.

///

Chwycił w dłoń długopis i kartkę. Zaczął pisać.

'Droga Marinette.

To, co teraz robię nie jest odpowiedzialne. Ja chcę tylko, abyś była szczęśliwa, abyś znalazła sobie kogoś lepszego ode mnie. Nie zasługuje na twoją miłość. Tyle ile ty łez wypłakałaś przeze mnie, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Jeśli chodzi o te zdjęcie, to wszystko ukartowała ta zdzira. Przepraszam, że nie mówię Ci tego w twarz, ale nie byłbym w stanie spojrzeć Ci w oczy. Wyjechałem, nie szukaj mnie, ale pamiętaj zawsze, ale to ZAWSZE będę Cię kochać. Bo to ty mnie zmieniłaś, bo to ty jesteś moim aniołem stróżem.

Adrien '

///

Spoglądał na widok za oknem samolotu. Żelazna dama zmniejszała się z każdą sekundą. Gdzieś tam było ONA. Jego miłość, którą zostawił. Od której musiał odejść. Liczył na to, że jej się powiedzie.Adrien Agreste trzymał zdjęcie Marinette i szlochał na jednym z siedzeń samolotu do Tokyo.

*


Troszkę inaczej... MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz