=19=

2.9K 177 105
                                    

Adrien trzymał dziewczynę za rękę i powoli posuwał się do przodu na łyżwach. Dupain-Cheng nie mogła złapać równowagi.

- Adrien... - jęknęła. - To bezsensu. Może ja usiądę? - zaproponowała.

- Nie. Nauczę cię jeździć i koniec. - Agreste nie ustępował. 

Swoim pojawieniem się na lodowisku zrobił niemałe zamieszanie. Kilka dziewczyn podchodził do niego i prosiło o zdjęcie. Odmawiał, mówiąc, że jest na randce z dziewczyną i chciał z nią spędzić czas. Nastolatki odchodziły od niego wtedy ze spuszczoną głową.

- Ale to serio bezsensu. - zaczęła znowu.

- Bezsensu jest twoje marudzenie. - skwitował blondyn.

- Ha, ha, ha. - zaśmiała się ironicznie ciemnowłosa.

- To nie jest trudne. - oznajmił Adrien. - Umiesz jeździć na rolkach? - zapytał.

- No. - burknęła, próbując złapać równowagę. Pewnie zaliczyłaby bliskie spotkanie z lodem, ale Adrien w porę ją złapał.

- To jest podobne, tylko, że na lodzie. - wytłumaczył.

- No właśnie, na lodzie.- odpowiedziała.

- Dasz radę. - pocieszał ją blondyn.

Po kilku chwilach, dziewczyna zaczęła łapać, jak i gdzie stawiać nogi, aby się nie wywrócić. Jeździła za rękę z Adrienem w kółko po lodowisku. Raz tak przyspieszyła, że nie mogła zahamować. Zaczęła skręcać i wpadła na Adriena. Razem spadli w śnieg. Dupain-Cheng leżała na chłopaku, a ich twarze był bardzo blisko siebie.

- Boże drogi, przepraszam. - Marinette zaczęła szybko gadać, którego nie można było zrozumieć.

- Nic się nie stało. - otrzepał się ze śniegu. Po policzku ciemnowłosej poleciało kilka łez. Jak zawsze wszystko zniszczyłam. - zamartwiała się w myślach i spuściła wzrok na łyżwy. Po chwili poczuła zimną dłoń na skórze. -Serio, nic się nie stało. - otarł kciukiem łzy. - Nie płacz skarbie. - pocałował ją w czoło. - Chodźmy do kawiarni. - zaproponował.

 Ona tylko kiwnęła głową. Adrien pocałował ją w usta. Przejechali przez całe lodowisko i oddali łyżwy. Ubrali swoje buty i ruszyli do kawiarni po drugiej stronie ulicy. Agreste próbował zagadnąć dziewczynę, ale ona w odpowiedzi, albo coś mamrotała, albo kiwała głową. Doszli do kawiarni. Blondyn przepuścił ciemnowłosą w drzwiach i zajęli stolik. Po kilku minutach podszedł do nich kelner.

- Co podać? - zapytał. Chłopak zabrał głos.

- Dwie gorące czekolady z podwójną bitą śmietaną i dwie szarlotki. - pracownik kawiarni zapisał zamówienie w notesie i odszedł.

- Dziękuje.- powiedziała cicho Marinette, nawet nie patrząc na Agresta.

- Za co? - zapytał.

- Za to, że przyszedłeś do mojego domu, za to, że mnie wyciągnąłeś z niego, za to, że się nie zdenerwowałeś jak na Ciebie wpadłam.

- Dlaczego miałbym się denerwować? Jesteś moją dziewczyną... - chwycił ją za rękę, którą trzymała na stole. - ... nie wszystko musi wychodzić Ci perfekcyjnie. A poza tym świetnie się bawiłem. Uwierz. - powiedział i pocałował wierzch jej dłoni. 

Pokiwała tylko głową, a tę scenkę przerwał kelner z zamówieniem. Postawił na stole dwa gorące napoje i dwa kawałki ciasta. Podziękowali i zabrali się za jedzenie. Podczas posiłku rozmawiali, śmiali się i wygłupiali. Adrien spostrzegł, że dziewczyna w kąciku ust ma bitą śmietanę. Uśmiechnął się, wziął serwetkę i pochylił nad nią. Starł bitą śmietanę i uśmiechnął się. Cmoknął ją w nos. Ciemnowłosa zarumieniła się i założyła kosmyk włosów za ucho.

   Tej rozczulającej scenie, przyglądał się człowiek z głębi sali. Uśmiechnął się krzywo, a w jego głowie narodził się szatański plan.

Och, jaka szkoda.

*


Troszkę inaczej... MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz