Adrien trzymał dziewczynę za rękę i powoli posuwał się do przodu na łyżwach. Dupain-Cheng nie mogła złapać równowagi.
- Adrien... - jęknęła. - To bezsensu. Może ja usiądę? - zaproponowała.
- Nie. Nauczę cię jeździć i koniec. - Agreste nie ustępował.
Swoim pojawieniem się na lodowisku zrobił niemałe zamieszanie. Kilka dziewczyn podchodził do niego i prosiło o zdjęcie. Odmawiał, mówiąc, że jest na randce z dziewczyną i chciał z nią spędzić czas. Nastolatki odchodziły od niego wtedy ze spuszczoną głową.
- Ale to serio bezsensu. - zaczęła znowu.
- Bezsensu jest twoje marudzenie. - skwitował blondyn.
- Ha, ha, ha. - zaśmiała się ironicznie ciemnowłosa.
- To nie jest trudne. - oznajmił Adrien. - Umiesz jeździć na rolkach? - zapytał.
- No. - burknęła, próbując złapać równowagę. Pewnie zaliczyłaby bliskie spotkanie z lodem, ale Adrien w porę ją złapał.
- To jest podobne, tylko, że na lodzie. - wytłumaczył.
- No właśnie, na lodzie.- odpowiedziała.
- Dasz radę. - pocieszał ją blondyn.
Po kilku chwilach, dziewczyna zaczęła łapać, jak i gdzie stawiać nogi, aby się nie wywrócić. Jeździła za rękę z Adrienem w kółko po lodowisku. Raz tak przyspieszyła, że nie mogła zahamować. Zaczęła skręcać i wpadła na Adriena. Razem spadli w śnieg. Dupain-Cheng leżała na chłopaku, a ich twarze był bardzo blisko siebie.
- Boże drogi, przepraszam. - Marinette zaczęła szybko gadać, którego nie można było zrozumieć.
- Nic się nie stało. - otrzepał się ze śniegu. Po policzku ciemnowłosej poleciało kilka łez. Jak zawsze wszystko zniszczyłam. - zamartwiała się w myślach i spuściła wzrok na łyżwy. Po chwili poczuła zimną dłoń na skórze. -Serio, nic się nie stało. - otarł kciukiem łzy. - Nie płacz skarbie. - pocałował ją w czoło. - Chodźmy do kawiarni. - zaproponował.
Ona tylko kiwnęła głową. Adrien pocałował ją w usta. Przejechali przez całe lodowisko i oddali łyżwy. Ubrali swoje buty i ruszyli do kawiarni po drugiej stronie ulicy. Agreste próbował zagadnąć dziewczynę, ale ona w odpowiedzi, albo coś mamrotała, albo kiwała głową. Doszli do kawiarni. Blondyn przepuścił ciemnowłosą w drzwiach i zajęli stolik. Po kilku minutach podszedł do nich kelner.
- Co podać? - zapytał. Chłopak zabrał głos.
- Dwie gorące czekolady z podwójną bitą śmietaną i dwie szarlotki. - pracownik kawiarni zapisał zamówienie w notesie i odszedł.
- Dziękuje.- powiedziała cicho Marinette, nawet nie patrząc na Agresta.
- Za co? - zapytał.
- Za to, że przyszedłeś do mojego domu, za to, że mnie wyciągnąłeś z niego, za to, że się nie zdenerwowałeś jak na Ciebie wpadłam.
- Dlaczego miałbym się denerwować? Jesteś moją dziewczyną... - chwycił ją za rękę, którą trzymała na stole. - ... nie wszystko musi wychodzić Ci perfekcyjnie. A poza tym świetnie się bawiłem. Uwierz. - powiedział i pocałował wierzch jej dłoni.
Pokiwała tylko głową, a tę scenkę przerwał kelner z zamówieniem. Postawił na stole dwa gorące napoje i dwa kawałki ciasta. Podziękowali i zabrali się za jedzenie. Podczas posiłku rozmawiali, śmiali się i wygłupiali. Adrien spostrzegł, że dziewczyna w kąciku ust ma bitą śmietanę. Uśmiechnął się, wziął serwetkę i pochylił nad nią. Starł bitą śmietanę i uśmiechnął się. Cmoknął ją w nos. Ciemnowłosa zarumieniła się i założyła kosmyk włosów za ucho.
Tej rozczulającej scenie, przyglądał się człowiek z głębi sali. Uśmiechnął się krzywo, a w jego głowie narodził się szatański plan.
Och, jaka szkoda.
*
CZYTASZ
Troszkę inaczej... MIRACULUM
FanfictionHistoria troszkę inna niż zwykle. Adrien i Marinette, niegdyś przyjaciele, teraz wrogowie utrudniający sobie życie. Jedno wydarzenie zmienia ich nastawienie do siebie. Czy w świecie kłamstw i niesprawiedliwości mają szansę na szczerą miłość? I i II...