=18=

3.1K 189 49
                                    

Dziewczyna leżała wtulona w jego klatkę piersiową. Rękami bawiła się jego złocistymi kosmykami włosów. Chłopak natomiast chłonął jej ciepło i oglądał film, który włączony był w telewizorze w salonie. Rodzice nie kazali mu wcale tu mieszkać. Po prostu podsłuchał, że rodzice dziewczyny wyjechali, a on oznajmił im, że będzie u niej mieszkać. Dlatego jego czarna torba firmy 'Nike' stała obok sofy.

- Co będziemy robić? - zagadnął blondyn.

- A co chcesz robić? - odpowiedziała dziewczyna, pytaniem na pytanie. Agreste obrócił ich tak, że dziewczyna leżała pod nim. Zaczął schylać się, aby ją pocałować, ale ona go uprzedziła słowami. -Oprócz tego. - zachichotała z miny Adriena i usiadła. To samo uczynił chłopak.

- To, chodźmy na spacer!

- Zimno jest. - marudziła dziewczyna.

- To idź się ubierz. - podniósł ją. - Możemy pójść na lodowisko obok wieży Eiffla.

- Nie potrafię jeździć na łyżwach. - jęknęła.

- To Cię nauczę. - powiedział, gdy niósł ją po schodach do jej pokoju.

- Ale ja nie chcę. Wolę siedzieć w domu. A tak w ogóle to jestem przeziębiona. - na potwierdzenie swoich słów kichnęła.

- Daj, już spokój. Będziemy się świetnie bawić. - uśmiechnął się prosząco. - Potem możemy iść do kawiarni na gorącą czekoladę, taką z podwójną bitą śmietaną i czekoladą. - oczy ciemnowłosej się zaświeciły. Zeszła z jego rąk i pobiegł do szafy.

- Dobra! - krzyknęła i zaczęła wybierać ubrania. Agreste zaśmiał się i pokręcił głową.

- Będę czekać na dole. - oznajmił. Odwrócił się i poszedł na dół. Będąc już na dole, otworzył torbę i wziął jakieś ciepłe ubrania. Ubrał się szybko. Nałożył kurtkę, czapkę i szalik. Włożył do kieszeni rękawiczki i smartfona. Niecierpliwił się, bo dziewczyna nie schodziła z góry. Postanowił to sprawdzić.

Wszedł na górę i skierował się do pokoju ciemnowłosej. Zapukał do białych drzwi.

- Marinette, wszystko w porządku? - zapytał. Dziewczyna po drugiej stronie jęknęła.

- Nie mam w co się ubrać. - powiedziała bliska płaczu. 

Agreste nacisnął klamkę i po chwili znalazł się w środku. To, co tam zastał zdziwiło go. Istny bałagan! Wszędzie ubrania, a po środku skulona Marinette.

- No, nie masz.- zagadnął rozbawiony.

- To nie jest śmieszne! - krzyknęła i położył się na podłodze. No, może nie na podłodze. Tam, gdzie ona powinna być walały się ubrania.

- Ej, no, wstawaj. - powiedział blondyn. 

Podszedł do niej i ją podniósł. Posadził na krześle i zaczął wybierać jakieś ubrania. Jako model i syn projektanta wiedział, jak się dobrze ubrać. Wybrał więc ciepłe czarne leginsy, czerwoną bluzę pod, która znajdowała się czarna koszulka. Wziął też kurtkę, czarną czapkę, szalik w kratę i czarne rękawiczki na jeden palec. 

- Proszę. - podał jej ubrania. Ona popatrzyła się na niego zdziwiona. - Nie, nie masz tam żadnych ciuchów ze śmietnika. - zaśmiał się ze zdenerwowanej dziewczyny, która tak słodko marszczy nosek gdy się wścieka. - No już, idź się ubierz. - dziewczyna wymamrotała coś pod nosem i zniknęła za drzwiami łazienki.

Adrien, żeby zdjąć z niej choć trochę obowiązków, ogarnął częściowo jej pokój. Gdy usłyszał otwieranie drzwi wstał z łóżka i spojrzał na Dupain-Cheng. W wybranych przez niego ubraniach i lekkim makijażu wyglądała przepięknie. Uśmiechnął się do niej, a na jej policzki wstąpił rumieniec.

- Pięknie wyglądasz. - oznajmił Adrien.

- Dziękuje. - odparła, a rumieniec się powiększył.

- Chodź, bo zaraz zamkną. - chwycił rękę Marinette i wyszli z jej pokoju.

W holu założyli buty. Adrien wrócił się jeszcze po portfel i wyszli z budynku. Ciemnowłosa zamknęła drzwi na klucz, który schowała do małej, czarnej torebki. Spacerkiem ruszyli w stronę lodowiska.

*


Troszkę inaczej... MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz