=18= [2]

2.3K 150 27
                                    

Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy.O godzinie 7.30 rozdzwonił się budzik. Marinette przetarła oczy i pocałowała narzeczonego w policzek. Zsunęła się z łóżka, a na nogi założyła kapcie.W łazience obmyła twarz i wykonała poranną rutynę. Potem skierowała się do garderoby, z której wydobyła czarną spódnice do kolana, białą koszulę i czarny żakiet. Ubrała strój i zeszła na dół. Przygotowała sobie śniadanie do którego popijała kawę. Po kilku minutach sprawdzania wiadomości na telefonie poczuła silne ramiona ją obejmujące.

- Hej, kochanie. - wyszeptał jej do ucha Adrien.

- Cześć. - odwróciła się do chłopaka, a ten wpił się w jej usta. 

Całowali się powoli, smakując siebie. Gdy przestali, oparli swoje czoła o siebie i wpatrywali się w swoje oczy.

- Dlaczego mnie nie obudziłaś? - wyszeptał.

- Jest ósma rano. Myślałam, że będziesz chciał pospać dłużej. - odpowiedziała, uśmiechając się.

- Wolę budzić się wtedy, kiedy ty. Wiesz dlaczego? - w odpowiedzi pokręciła głową. - Bo lubię patrzeć na ciebie, skarbie. - pocałował ją w nos i podszedł do lodówki.

Marinette oglądała jego ciało okryte tylko bokserkami. Przy każdym ruchu jego mięśnie poruszały się i wychodziła z tego seksowna mieszanka. Ciemnowłosa zagryzła wargę i cała zarumieniona spuściła wzrok na swoje dłonie. Jej paznokcie były idealnie zrobione. Pomalowane na biało z różowymi i czarnymi wstawkami.

- Jadłaś coś? - zapytał Adrien.

- Ta... - odkaszlnęła. - Tak.

- Na pewno? - blondyn odwrócił się do niej i przyjrzał podejrzliwie.

Ta w odpowiedzi jedynie pokiwała głową i sprawdziła godzinę na telefonie. Była 8.30. Dlatego zeszła z krzesła i podeszła do Agreste'a.

- Muszę już iść. Widzimy się później. - cmoknęła go w usta i wtuliła w jego nagi tors.

- Później cię gdzieś zabiorę. - szepnął w jej włosy.

- Dobrze. Pa, kochanie. pomachała mu i wyszła do hallu.

Ubrała na nogi czarne szpilki. Wzięła swoją torebkę i wyszła z domu. Wsiadła do samochodu i odjechała spod budynku.

///

Około godziny 8.50 była już obok biurowca. Zaparkowała w podziemnym parkingu i wsiadła do windy. Wybrała ostatnie piętro i czekała.Drzwi otworzyły się na właściwym poziomie. Wysiadła z windy i otworzyła swoje biuro. Zdjęła żakiet i powiesiła na wieszaku. Torebkę ułożyła na kanapie, a sama zasiadła za dębowym biurkiem. Telefon służbowy zadzwonił. Odebrała.

- Hej, Marinette. Tutaj Alya.

- Hej. Po co dzwonisz? - zapytała fiołkowooka.

- Moja szefowa chciałaby cię zaprosić na wywiad. Zwykle mało maili otwierasz, które dotyczą wywiadów, dlatego dzwonię. Co ty na to? - powiedziała po drugiej stronie mulatka.

- Dobrze, ale gdzie i o której, kiedy? - w tym samym momencie zadzwonił do niej telefon prywatny. 

Chwyciła za urządzenie i nie patrząc, kto dzwoni, rozłączyła się.

- W ten czwartek, o 18 w studiu. Pasuje? - Dupain-Cheng otworzyła swój kalendarz i zerknęła na tę datę.

- Tak, pasuje. - odpowiedziała.

- A jak tam z Adrienem? - zapytała Cesaire.

- To nie rozmowa na telefon, Alyo. - skarciła ją ciemnowłosa. - Widzimy się jutro w kawiarni o 16. Pa, pa. - rozłączyła się, nie dając dojść do głosu przyjaciółce. 

Odłożyła telefon i zabrała się za sprawdzanie teczek, które przyszykowane miała na biurku. Tam, gdzie były umowy,  odkładała je na prawo, a gdzie projekty do poprawy na lewo. Jej komórka znowu wydała dźwięk.  Odebrała.

- Słucham? - zapytała, a po drugiej stronie słychać było odchrząkiwanie.

- Hej, tu Luka. - powiedział chłopak. - Spóźnię się chwilę. Przepraszam, ale mam małe problemy. - stwierdził brunet.

- Co się dzieje? - zapytała Marinette, marszcząc brwi.

- Nic takiego. Będę za godzinę, cześć. - chłopak się rozłączył, a ciemnowłosa zdziwiona spoglądała na wyświetlacz. Dziwne - pomyślała.

*

Troszkę inaczej... MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz