Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy.O godzinie 7.30 rozdzwonił się budzik. Marinette przetarła oczy i pocałowała narzeczonego w policzek. Zsunęła się z łóżka, a na nogi założyła kapcie.W łazience obmyła twarz i wykonała poranną rutynę. Potem skierowała się do garderoby, z której wydobyła czarną spódnice do kolana, białą koszulę i czarny żakiet. Ubrała strój i zeszła na dół. Przygotowała sobie śniadanie do którego popijała kawę. Po kilku minutach sprawdzania wiadomości na telefonie poczuła silne ramiona ją obejmujące.
- Hej, kochanie. - wyszeptał jej do ucha Adrien.
- Cześć. - odwróciła się do chłopaka, a ten wpił się w jej usta.
Całowali się powoli, smakując siebie. Gdy przestali, oparli swoje czoła o siebie i wpatrywali się w swoje oczy.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś? - wyszeptał.
- Jest ósma rano. Myślałam, że będziesz chciał pospać dłużej. - odpowiedziała, uśmiechając się.
- Wolę budzić się wtedy, kiedy ty. Wiesz dlaczego? - w odpowiedzi pokręciła głową. - Bo lubię patrzeć na ciebie, skarbie. - pocałował ją w nos i podszedł do lodówki.
Marinette oglądała jego ciało okryte tylko bokserkami. Przy każdym ruchu jego mięśnie poruszały się i wychodziła z tego seksowna mieszanka. Ciemnowłosa zagryzła wargę i cała zarumieniona spuściła wzrok na swoje dłonie. Jej paznokcie były idealnie zrobione. Pomalowane na biało z różowymi i czarnymi wstawkami.
- Jadłaś coś? - zapytał Adrien.
- Ta... - odkaszlnęła. - Tak.
- Na pewno? - blondyn odwrócił się do niej i przyjrzał podejrzliwie.
Ta w odpowiedzi jedynie pokiwała głową i sprawdziła godzinę na telefonie. Była 8.30. Dlatego zeszła z krzesła i podeszła do Agreste'a.
- Muszę już iść. Widzimy się później. - cmoknęła go w usta i wtuliła w jego nagi tors.
- Później cię gdzieś zabiorę. - szepnął w jej włosy.
- Dobrze. Pa, kochanie. pomachała mu i wyszła do hallu.
Ubrała na nogi czarne szpilki. Wzięła swoją torebkę i wyszła z domu. Wsiadła do samochodu i odjechała spod budynku.
///
Około godziny 8.50 była już obok biurowca. Zaparkowała w podziemnym parkingu i wsiadła do windy. Wybrała ostatnie piętro i czekała.Drzwi otworzyły się na właściwym poziomie. Wysiadła z windy i otworzyła swoje biuro. Zdjęła żakiet i powiesiła na wieszaku. Torebkę ułożyła na kanapie, a sama zasiadła za dębowym biurkiem. Telefon służbowy zadzwonił. Odebrała.
- Hej, Marinette. Tutaj Alya.
- Hej. Po co dzwonisz? - zapytała fiołkowooka.
- Moja szefowa chciałaby cię zaprosić na wywiad. Zwykle mało maili otwierasz, które dotyczą wywiadów, dlatego dzwonię. Co ty na to? - powiedziała po drugiej stronie mulatka.
- Dobrze, ale gdzie i o której, kiedy? - w tym samym momencie zadzwonił do niej telefon prywatny.
Chwyciła za urządzenie i nie patrząc, kto dzwoni, rozłączyła się.
- W ten czwartek, o 18 w studiu. Pasuje? - Dupain-Cheng otworzyła swój kalendarz i zerknęła na tę datę.
- Tak, pasuje. - odpowiedziała.
- A jak tam z Adrienem? - zapytała Cesaire.
- To nie rozmowa na telefon, Alyo. - skarciła ją ciemnowłosa. - Widzimy się jutro w kawiarni o 16. Pa, pa. - rozłączyła się, nie dając dojść do głosu przyjaciółce.
Odłożyła telefon i zabrała się za sprawdzanie teczek, które przyszykowane miała na biurku. Tam, gdzie były umowy, odkładała je na prawo, a gdzie projekty do poprawy na lewo. Jej komórka znowu wydała dźwięk. Odebrała.
- Słucham? - zapytała, a po drugiej stronie słychać było odchrząkiwanie.
- Hej, tu Luka. - powiedział chłopak. - Spóźnię się chwilę. Przepraszam, ale mam małe problemy. - stwierdził brunet.
- Co się dzieje? - zapytała Marinette, marszcząc brwi.
- Nic takiego. Będę za godzinę, cześć. - chłopak się rozłączył, a ciemnowłosa zdziwiona spoglądała na wyświetlacz. Dziwne - pomyślała.
*
CZYTASZ
Troszkę inaczej... MIRACULUM
ФанфикHistoria troszkę inna niż zwykle. Adrien i Marinette, niegdyś przyjaciele, teraz wrogowie utrudniający sobie życie. Jedno wydarzenie zmienia ich nastawienie do siebie. Czy w świecie kłamstw i niesprawiedliwości mają szansę na szczerą miłość? I i II...