Rozdział 2

790 95 2
                                    

Sehun przewrócił oczami po raz szesnasty, podczas gdy dyrektor działu handlowego wracał do tematu nowego produktu. Nie chciał wyglądać na znudzonego, ale mężczyzna owijał w bawełnę, zamiast przejść do sedna sprawy. Robił to tylko, by wystawić przedstawienie.

Wiceprezes zaczynał miewać już lekkie bóle głowy. Zaklął pod nosem i podniósł dłoń na znak, by ten cholerny mężczyzna zamknął w końcu grzecznie usta, jak to tylko możliwe. Wszyscy patrzyli na Sehuna, wyczekując jego decyzji, nawet gdy mężczyzna nie dokończył mówić o swoim pomyśle.

- Wystarczy. Skończmy na dziś. - Sehun wybełkotał z ciężkim westchnieniem. Kiedy nic już nie usłyszał, podniósł głowę, by spotkać się z wyczekującymi minami. Wydał kolejne westchnienie. - Zajrzę do tego pliku i omówimy to tak szybko, jak to możliwe.

Sehun odchylił się na krześle, jednocześnie krzywiąc się na skrzypiący fotel, podczas gdy reszta jego pracowników zdążyła już opuścić pomieszczenie. Jego sekretarka stanęła przy drzwiach, informując go o następnym spotkaniu, ale bez zastanowienia machnął na nią ręką.

Masując grzbiet nosa, myśli Sehuna uciekły do prawowitego męża. Tak jak w każdym innym momencie, kiedy miał myśleć o interesach i dylematach, twarz Luhana pojawiała się znikąd. Twarz, która wypłakiwała łzy wstydu i bezradności powodowała, że serce Sehuna łamało się na milion kawałeczków... za każdym razem, gdy przypominał sobie tamtą noc, która miała miejsce około miesiąc temu. Ból jaki odczuwał, kiedy przepraszał Luhana tylko z poczucia winy i nadzieją na przebaczenie.

Przez szczękę Sehuna przebiegł lekki cios, a on skrzywił się boleśnie, gdy jego wizja trochę się zatarła. Oddychał głęboko, pragnąc zniknięcia bólu głowy w momencie, gdy jego ojciec wszedł do pomieszczenia że zmęczonym uśmiechem. Sehun opanował się i wyprostował się na krześle, gdy jego ojciec stanął po jego lewej stronie.

- Tato?

- Sehun, mój chłopcze. - jego ojciec zaczął łagodnym głosem, a jednak był to ten sam głos i uśmiech ukazujący poczucie winy. - Minister Xi był tutaj kilka minut temu.

Sehun nerwowo przełknął ślinę i odwrócił wzrok, a jego dłonie zatrzęsły się na wspomnienie swojego teścia. Skinął tekko głową, by ojciec kontynuował.

- Ty... zrobiłeś dobrze, oboje, ty i... Luhan.

- Co masz na myśli?

- Pan Xi poinformował mnie o... o... nie wiem, czy powinienem ci to powiedzieć, zamiast twojego męża, ale widzę, jaka jest sytuacja między wami. - jego ojciec westchnął ciężko, a oczy mężczyzny tonęły w głębokim poczuciu winy, którego Sehun nienawidził. - Twój mąż jest w końcu w ciąży.

Oczy Sehuna rozszerzyły się, a jego serce poczuło się tak, jakby było podeptane, dopóki nie zostało rozerwane na strzępy. Nawet jeśli przygotowywał się do tego mentalnie, nadal umarłby na wieść o ciąży Luhana. W końcu to była umowa. Dziecko, które może zostać znienawidzone przez własnego rodzica. Dziecko, które zostało wprowadzone na ten świat przez samolubstwo.

- Sehun-ah. - starszy Oh położył dłoń na trzęsącym się ramieniu Sehuna. Jego oczy miały w sobie ulgę i wstyd. - Zrobiłeś dobrze, wszystko będzie w porządku.

To kolejna rzecz, której sobie życzył.

***

Klatka piersiowa zacisnęła się, gdy wszedł do zimnego domu. Jak zwykle Chanyeol będzie pierwszym, który powita go z pełnym szacunku ukłonem i oślepiającym uśmiechem. Kamerdyner był zawsze jego najlepszym i jedynym przyjacielem, odkąd poznali się siedem lat temu. Chanyeol miał wtedy zaledwie dwadzieścia cztery lata. Powiedzmy, że mimo siedmioletniej różnicy wieku między nimi, Sehun był wciąż wdzięczny za posiadanie takiego przyjaciela jak on.

- Czy... Luhan jeszcze śpi?

Chanyeol uśmiechnął się autentyczne do swojego szefa, zabierając teczkę. - Myślę, że tak. Zjadł już obiad, około pół godziny temu i wszedł do swojego pokoju.

Sehun próbował być obojętny, kiedy Chanyeol powiedział „swojego pokoju". Odwzajemnił uśmiech kamerdynera i przeprosił go, by wziąć szybki prysznic.

Kiedy skończył, Sehun wyszedł z sypialni i z ciężkimi stopami skierował się do głównej sypialni. Jego ręka zrobiła się zimna, kiedy położył ją na drzwiach. Serce biło mu jak oszalałe, kiedy wyobraził sobie zdruzgotanego i załamanego Luhana siedzącego na łóżku. Sehun uciekał od niego za każdym razem, kiedy słyszał dźwięk otwieranych drzwi. Zamykał się w firmie, a wracał dopiero późnym wieczorem. Nie mógł zmierzyć się z Luhanem odkąd się pobrali, nie wspominając już o tym, że wziął go tamtej nocy, jak szmacianą lalkę.

Z ciężkim westchnieniem, Sehun powlókł się na dół i wszedł do kuchni, gdzie usłyszał głośny śmiech Chanyeola. Wychylając głowę w stronę pomieszczenia, Sehun o mało nie zakrztusił się powietrzem, gdy jego wzrok padł na kamerdynera, który obejmował drobnego mężczyznę i całował go, jakby nie mieli jutra. Gdy Sehun głośno odchrząknął, mniejszy z dwóch kochanków podskoczył i zaczął uderzać w ramię Chanyeola, kiedy ten pocałował go mocniej, ignorując obecność Sehuna.

- Yeol!

Chanyeol wrzasnął cicho, kiedy jego kochanek uderzył go w głowę i mocno go popchnął. - Aj, Baekhyun.

- Zachowuj się przed swoim szefem!

Sehun uśmiechnął się do szefa kuchni, po czym usiadł na stołku. Jego oczy obserwowały parę przed sobą, podczas gdy Chanyeol próbował znowu pocałować Baekhyuna, lecz mniejszy odepchnął go z zarumienioną twarzą. Szef kuchni podał w końcu obiad i pozwolił swojemu wysokiemu kochankowi przytulić się, podczas gdy mył naczynia z nerwów. Sehun siedział nieruchomo i cieszył się miłymi chwilami, jak zawsze.

Pięknie jest być prawdziwie zakochanym.

Łatwa miłość.

Oczy Sehuna zaszły łzami, kiedy próbowały odwrócić uwagę od osoby Baekhyuna. Wielkie dłonie Chanyeola delikatnie pocierały pięciomiesięczny brzuszek swojego partnera. Obaj przypominali najpiękniejsze uczucia i widok, jakiekolwiek Sehun widział. Zaczęli od początku, kiedy byli niczym innym, jak kompletnie obcymi ludźmi pracującymi w domostwie pani Oh. Zakochali się, próbowali to ukryć, ale pani Oh ostatecznie zaakceptowała ich miłość i była światkiem szczęśliwego małżeństwa, zanim śmierć ją zabrała.

Pięć lat po ślubie, a teraz w końcu postanowili mieć dziecko. To był ich dowód miłości, tak powiedział Chanyeol.

Sehun przeprosił ich na moment i pobiegł na górę do pokoju z płaczącym i zranionym sercem.

Jego umysł był pełen myśli dziecka i pary, ale przerwało mu to dziwne odgłosy odchodzące zza ściany obok, jakby płacz pomieszany z opróżnianiem żołądka. Wszedł do środka. Serce Sehuna ponownie się rozsypało, gdy zauważył, że to jego mąż.

Wnętrze Sehuna cierpiało, gdy zobaczył Luhana w nocnej koszuli, który kucał przed toaletą i cisnął zawartość żołądka. Drżące dłonie miał mocno zaciśnięte na krawędzi toalety, a twarz Luhana była przepełniona bólem, kiedy po jego bladych policzkach spływały łzy.

- Luhan. - Sehun zawołał bez tchu i przykucnął za swoim mężem. Luhan za każdym razem płakał bardziej, gdy tylko wypluwał kwas żołądkowy. Sehun był rozdarty, czuł się winny i bał się o męża. To wszystko była jego wina.

Sehun oparł drżącą dłoń na plecach Luhana, próbując go uspokoić, ale gdy tylko jego ręka weszła kontakt z osiemnastolatkiem, Luhan szarpnął się z furią i przetarł przekrwione oczy.

- Nie... - wyszeptał z bólem. - Nigdy więcej... mnie nie dotykaj.

- Luhan, proszę.

- Przestań, po prostu... zostaw mnie w spokoju.

To samo żądanie co w noc poślubną.

Sehun nigdy nie czuł się tak żałośnie i źle, kiedy patrzył na Luhana, który szamotał się i ściskał brzuch splecionymi rękoma najwidoczniej chcąc, by dziecko zniknęło.

Sehun wbiegł do swojego pokoju i osunął się na kolana z błyszczącymi od łez oczami. - Wkrótce cię zostawię w spokoju. - szepnął.


Cherish YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz