Rozdział 15

500 65 3
                                    

Dobranoc, Sehunnie.

Sehunnie.

Miękkie usta, delikatnie dotykające jego włosów.

Ciepło owijało się wokół niego, gdy spał spokojnie.

Usta Sehuna wygięły się w niewielkim uśmiechu, otwierając oczy. Ten sam sen w kółko. Spoglądające na kochające oczy Luhana, słodki jak miód głos, który życzył mu dobranoc i wzywał go drogo, potem parę miękkich warg całujących jego skroń tak delikatnie, jak piórko muskające mu włosy.

Każdego ranka Sehun wpatrywał się w spokojną twarz Luhana przyciskającą się blisko niego, a ciało ciężarnego było schowane w jego ramionach, jakby byli jednością. Ciepłe promienie słońca tańczące na anielskiej twarzy, delikatny wietrzyk całujący mleczną skórę. Te różowe usta rozchyliły się lekko, lśniąc w świetle pięknego poranka.

Sehun uśmiechnął się czule i podniósł palec do twarzy Luhana, pieszcząc miękki policzek męża i mały nosek, a potem kącik ust. Stłumiony śmiech przeszył usta Sehuna, gdy Luhan zmarszczył nos, a jego wargi lekko drgnęły.

Był uzależniony od każdej małej rzeczy w Luhanie.

- Luhan. - pochylił się lekko, przyciskając usta do płatka ucha Luhana. - Lu, obudź się.

Drobny ciężarny mężczyzna cicho jęknął i wymamrotał coś niespójnego, zanim jeszcze bardziej wtulił się w ramiona Sehuna. Wiceprezes zachichotał i owinął ramiona wokół drobnego ciała, przytulając go i rozkoszując się ciepłem na każdą sekundę, którą mógł mieć.

Może nie będzie mógł być tu jutro ani później, aby go znowu poczuć.

Sehun uśmiechnął się, gdy jego serce zacisnęło się z bólu. Myśl o zasypianiu w nocy i szansach, by nie obudzić się przy tej zapierającej dech w piersi urodzie i szczęściu, zawsze niszczyła odrobinę go. Chciał kochać każdą sekundę z Luhanem i ich nienarodzonym dzieckiem.

Chciał kochać Luhana.

- Lu. - szepnął tak cicho do włosów Luhana, walcząc z nową falą łez. - Ja... przepraszam, przepraszam kochanie, ja... kocham cię. Kocham was oboje.

***

Oczy otworzył wolno i pomimo ciężkiego uczucia w sercu, usta Luhana wciąż potrafiły uformować się w spokojny uśmiech. Miał najpiękniejszy sen w historii. Był mocno owinięty w ramiona Sehuna, czując jego ciepło i słuchając bicie jego serca. Leżał tam, czując się tak lekkim, gdy słuchał głębokiego głosu Sehuna, który nucił coś, śmiał się i mówił, że go kocha.

Luhan spędził poranek biorąc ciepły, powolny prysznic. Spędził dobre dziesięć minut oglądając goły, wypukły brzuch, który od zeszłego miesiąca urósł jeszcze bardziej. Ktoś mógłby pomyśleć, że jest on winien, bo wygląda na taki, jakiego oczekiwał w ciągu kolejnych dwóch miesięcy.

- Zhiyu. - serdecznie nazywał go imieniem, jednocześnie zataczając małe kółka na brzuchu. Rozstępy były już widoczne na jego bladej skórze. - Rośniesz za szybko. - zachichotał Luhan, kiedy poczuł silne kopnięcie w dłoń. - Czy... czy wkrótce przyjdziesz, aby... spotkać twojego tatusia?

Oddech Luhana zaciął się, gdy spotkał go niespokój. To było tak, jakby nawet jego mały chłopiec wiedział, że może nie zobaczyć swojego ojca, kiedy wita się z tym okrutnym światem. Ale... czy to jest niesprawiedliwe? Jeśli to dla Luhana, to dlaczego dla jego niewinnego dziecka.

Luhan wymazał te myśli z umysłu i zaczął ubierać się w zwykłe dresy dla ładnej pogody majowej.

Gdy ciężarny miał satysfakcjonujące śniadanie z Baekhyunem i miesięczną Hyeri, przeprosił go w celu udania się do biblioteki, aby dopaść się nowej książki do przeczytania. Sehun był ostatnio bardziej zajęty, rzadko zdarzało mu się rozmawiać z Luhanem, czytać o ciąży i książki dla rodziców lub po prostu oglądać stereotypowe dramaty. Luhan coraz bardziej obawiał się dobrobytu męża.

Cherish YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz