Rozdział 12

562 74 9
                                    

- Sehun. - szorstki głos zawołał go surowo, ściągając jego uwagę z dokumentów leżących przed nim. - Jak się ma twój mąż?

Sehun spojrzał bezpośrednio w oczy ojca, kiedy mężczyzna wygodnie usiadł na krześle naprzeciwko niego. Oczy starszego Oh'a wyglądały na tak odległe i zmęczone, że boleśnie szarpnęły serce Sehuna. To wszystko z powodu tego, jak bezwartościowy był.

- Luhan ma się dobrze. - odpowiedział krótko, ukrywając wzrok przed spojrzeniem ojca.

- W którym miesiącu już jest?

- Szóstym.

- Jak się czujecie... ze sobą?

- Czujemy się komfortowo.

- Sehun. - ciężkie westchnienie uciekło z ust ojca, a Sehun podniósł na niego wzrok. - Czy... powiedziałeś mu?

Sehun zesztywniał, a jego wzrok ponownie uciekł od ojca, bojąc się, że jego smutek i słabości się pokażą. Usadził się na swoim krześle z dłonią opartą na czole, by podtrzymać swoją ciężką głowę. - Nie, nie wiem nawet, czy mogłem.

- Sehun, powiedziałeś, że powiesz mu tak szybko, jak to możliwe, on już wie, że wy dwaj jesteście małżeństwem ze względu na interesy i spadkobiercę, a on musi wiedzieć dlaczego.

- Byłeś taki samolubny, ojcze i nie mogłem ci się sprzeciwić. - Sehun krzyknął, podnosząc głowę, by spojrzeć w zmęczone oczy ojca. - Moja matka zawsze prosiła mnie, bym był dla ciebie dobrym synem, aby pozostać przy tobie, ale wykorzystałeś to za bardzo.

- Sehun, proszę... - ojciec wyciągnął rękę, próbując go uspokoić, ale Sehun równie szybko odskoczył od niego.

- Wiem, że nie mogę spełnić życzenia mojej matki, nie mogłem być przy tobie, kiedy mnie potrzebowałeś i nie mogę być w przyszłości.

- Sehun, wciąż jest...

- Nie, nie ma już nadziei, oboje wiemy, że moje dni są policzone, na wszystko jest już za późno.

- Mój synu...

- Zrobiłem to, co chciałeś, nawet gdy wiedziałem, że to takie złe, nawet gdy wiedziałeś, że to takie złe. - Sehun uśmiechnął się boleśnie do swojego ojca, zanim wstał i podszedł do dużego okna, odwracając się plecami do twarzy ojca. - Spadkobiercą przedłużenia twojego rodu będzie ktoś, kto... mnie zastąpi.

- Tak mi przykro.

- Wiem, że jest... - Sehun odwrócił się i przez chwilę obdarowywał starego ojca szczerym uśmiechem. Nie dlatego, że mu wybaczył, Sehun też był winny, ale dlatego, że jego ojciec udzielił mu najlepszego prezentu, o który mógłby prosić w ostatnich dniach. - Ale nie jestem szalony, nie wtedy, gdy Luhan wreszcie się uśmiecha ze względu na mnie.

- To jest... dlatego musisz mu powiedzieć.

Wpatrując się głęboko w żałosne oczy ojca, Sehun uśmiechnął się, gdy poczuł, że wilgotność gromadzi się w kącikach jego oczu. Odwrócił się z powrotem w stronę okna, obserwując ruchliwe życie ulic Seulu.

- Chcę, naprawdę, ale od czasu do czasu każdy może być samolubny... i... - oczy Sehuna złapały szare chmury coraz bliżej i bliżej, jego serce ubolewało w klatce. - To nie tak, że Luhan będzie zraniony, gdy będę żałował, że kiedyś go zostawię.

- Sehun. - naprawdę nienawidził tego tonu swego ojca, jakby był małym dzieckiem, które nie wie, co zrobić ze swoim życiem. - Wiesz, nie możesz ukryć tego na zawsze.

- Tak, mogę. - ciemne i załzawione oczy Sehuna rzuciły się w stronę ojca, a na jego ustach pojawił się bolesny uśmiech. - Ponieważ moja wieczność nie jest tak daleko.

Cherish YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz