Rozdział 23

410 53 2
                                    

Sehun był wojownikiem.

Nie dla siebie, ale dla wszystkich, których kochał.

Kiedy po raz pierwszy zdiagnozowano guza mózgu, prawie stracił nadzieję na życie. Miał wtedy zaledwie trzynaście lat, ale postanowił walczyć. Przechodzenie przez chemioterapię było dla niego koszmarem, chciał umrzeć niezliczoną ilość razy, ale jego miłość do życia i spełnienie tego, o czym marzył, nadrobił cały ból.

Kiedy zdiagnozowano go ponownie w wieku dwudziestu czterech lat, już nie miał już czym walczyć. Był tak zmęczony walką, więc bał się bólu. Tak więc boi się białego domu zwanego szpitalem. Chciał żyć tym, co zostało z jego życia, robiąc to, co kocha. Lekarze powiedzieli mu, że ma większe szanse, gdy jest młodszy. Mógł przejść przez leczenie, ale tylko po to, by żyć dłużej. Sehun nie znalazł nic wartego tej męki.

Ale kiedy przyszedł Luhan, było już za późno, by żałować.

Studnia życia i robienia tego, co kocha, zmieniła się, by żyć i być z Luhanem tak długo, jak długo pozwalało mu na to jego życie.

Wtedy studnia życia i przebywania z Luhanem tak długo, jak pozwolił mu na to jego życiowy los, zmieniła się na wieczne życie z Luhanem i ich małym synkiem Zhiyu.

Ale było już za późno.

Sehun pragnie pielęgnować każdą chwilę, jaką daje mu jego krótkie życie.

- Sehunnie, tu jest zbyt pięknie. - Sehun odwrócił się od układania smakołyków, które kupili po drodze, by spojrzeć na swojego męża, który trzymał śpiącego Zhiyu w kocu. Luhan patrzył przez duże oszklone okno wychodzące na spokojną plażę.

- Cieszę się, że ci się podoba.

Obecnie są w domku na plaży, który Sehun kupił kilka dni temu, by spędzić wymarzoną podróż w następny tydzień. Pogoda była spokojna i piękna, a Zhiyu miał już jeden miesiąc, ale Sehun wiedział, że nie może dłużej czekać, bo życie nie było po jego stronie.

- Jesteś głodny, Sehunnie? - spytał Luhan, gdy Sehun podszedł bliżej niego i delikatnie pocałował go w czoło.

- Tak, ty też musisz być głodny, wezmę Zhiyu do jego pokoju i przyjdę ci pomóc.

- Nie, w porządku, odpocznij...

- Luhan - przerwał Sehun surowo, ale na jego ustach pojawił się uśmiech pewności. Delikatnie wziął śpiące dziecko z ramion Luhana, ignorując wyraz zaniepokojenia, zanim znów go pocałował i skierował się do sypialni Zhiyu.

Sehun westchnął ciężko, wchodząc do wygodnego pokoju dziecinnego, a jego odbicie w przeciwległym oknie spojrzało na niego bez wyrazu. Bolało go serce, ponieważ musiał codziennie patrzeć na swoją bladą i chorą twarz, aby pamiętać, że jego życie jest ograniczone. Smutny uśmiech szarpnął wargami Sehuna, jakby po cichu rzucał wyzwanie śmierci.

Lekarze powiedzieli mu, że ma dwa miesiące życia. Dwudziestoczteroletni mężczyzna zamierzał żyć, tak długo, jak długo będzie mógł walczyć.

Mały odgłos bulgotania wyrwał Sehuna ze swoich myśli. Spojrzał na swojego maleńkiego chłopca, który ziewał i mrugał wielokrotnie, jego piękne oczy łani spoczęły na twarzy Sehuna, zanim rzucił swoje maleńkie rączki, dopóki nie złapał małego palca Sehuna.

- Zhiyu. - Sehun wyszeptał cicho, gdy zaczął kołysać śpiącym dzieckiem w swoich ramionach. - Wiesz, nigdy nie wierzyłem w Bogów, dopóki nie modliłem się do nich, żebyś wyglądał jak twój tatuś. - Sehun zamilkł, kiedy różowe usta Zhiyu wciągnęły w senny, mały uśmiech, a jego oczy znów się zamknęły, słysząc kojący głos Sehuna.

Cherish YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz