4.2

7 1 0
                                    

- Może i masz rację... - mruknął nieprzekonany. - Jednak co niby jest takiego dobrego w tym, że poznałaś w tym wszystkim mnie? Jakiegoś przypadkowego, nic nieznaczącego nieznajomego? - prychnął.

Odgłos szurania stawał się coraz głośniejszy, jakby coś wielkiego mogło zbliżać się do ciebie. Twoje mięśnie spięły się, przygotowując się do natychmiastowej reakcji, jaką mogła być obrona lub ucieczka. Rozglądałaś się dookoła, jednak wciąż nie widziałaś żadnego zagrożenia ani nawet właściciela domu, przez co miałaś wrażenie, że ten wodzi cię za nos i robi z ciebie kretynkę. Zaczynałaś się denerwować i to nie był tylko i wyłącznie wynik niezrozumiałego stresu. Miałaś dziwne i niepokojące wrażenie, jakby Luvia przeskakiwał z kąta w kąt, z cienia w cień za każdym razem, kiedy się odwróciłaś, żeby znaleźć go spojrzeniem. Jakby specjalnie się chował i wychodziło mu to szalenie dobrze - wręcz nieludzko. Bo jak to niby możliwe, żeby zwykły człowiek poruszał się w taki sposób? Niby już czułaś ciepło bijące od drugiego ciała, oddech na skórze lub we włosach, jednak gdy się odwracałaś za tobą stało jedno wielkie nic. Za każdym razem ciemna, ziejąca pustka i nic więcej. Jakim cudem? I przede wszystkim po jaką cholerę? W co ten się bawił i dlaczego? Czyżby miał jakieś powody ku temu, żeby stronić od stanięcia przed tobą w pełnym świetle w pełnej krasie? Dlaczego wciąż się ukrywał, okrążając cię przy tym niczym dzikie zwierzę czające się na swoją ofiarę?

- A co jest złego w poznawaniu nowych osób? Wszyscy na początku jesteśmy sobie obcy i nieznajomi - zauważyłaś. Dziwnie się czułaś mówiąc tak do mroku zacienionych pomieszczeń, nie wiedząc dokładnie, gdzie znajdywał się twój rozmówca. - Nawet dziecko tuż po urodzeniu nie zna swoich rodziców. Musi ich poznać. Wszyscy z czasem poznajemy nowe osoby, tworzymy nowe relacje, z których jedne decydujemy się pogłębiać, a inne nie - wyjaśniłaś swój tok myślenia. - Wystarczy trochę czasu i chęci, żeby zwykły nieznajomy mógł zmienić się w twojego przyjaciela - wydałaś osąd.

- A co jeśli życie nie jest takie proste, jak starasz się je przedstawić? - cmoknął z niezadowoleniem. Tym razem miałaś wrażenie, że coś zimnego i oślizgłego otarło się o twoje łydki, przez co podskoczyłaś przestraszona. Odwróciłaś się, jednak oczywiście w miejscu, w którym spodziewałaś się coś zobaczyć, nie było absolutnie nic. - Czy życie to bajka? Wychodząc naprzeciw kolejnym nieznajomym wychodzisz naprzeciw kolejnym niebezpieczeństwom - argumentował. - Nie znasz zamiarów innych. Nie wiesz, co ci mogą ukrywać - nie dawał za wygraną.

a) - Może i tak. Nikt w końcu nie jest idealny. Każdy z nas ma swoje słabości i niedoskonałości, jednak prawdziwie bliskie nam osoby powinny być w stanie zaakceptować nas pomimo naszych wad. Poza tym to, co dla kogoś może być defektem, dla drugiego może być zaletą. ⇻ przejdź do 5.1

b) - Wierzę, że nikt nie jest tak faktycznie zły do szpiku kości. Nawet ci, którzy uchodzą w naszym społeczeństwie za tych "złych" mają jakieś pozytywne cechy, jakieś ważne dla nich wartości, których chcą bronić, bliskich, dla których się starają. Czasem trzeba wyłącznie zmienić kąt, pod którym spogląda się na ludzi, żeby dostrzec w nich to, co najlepsze, żeby pozbyć się swoich uprzedzeń. ⇻ przejdź do 5.2  

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now