9

6 1 0
                                    

Zaczęliście oddalać się od miasta, a ty zastanawiałaś się, dokąd tak właściwie zmierzacie. Czyżby ciemnowłosy był jakimś leśnikiem? Nie wyglądał ci na takiego... To może zwyczajnie był outsiderem, który nie lubił towarzystwa innych ludzi i wolał zaszyć się w głuszy lasu? Jakaś niezrozumiana, artystyczna dusza, która potrzebowała spokoju? Ale po co w takim razie wziąłby sobie na głowę taki problem, jakim byłaś ty? Ruszyło go sumienie? Miejmy nadzieję. Próbowałaś się uspokoić i zaprzestać czarnowidztwa, jednak miałaś mieszane uczucia, co do kierunku, w którym zmierzaliście. Miałaś tylko nadzieję, że długowłosy nie okaże się jednak jakimś maniakalnym mordercą...

Koniec końców musiałaś przyznać, że minimalnie, bo minimalnie, ale jednak jakoś udało ci się rozgrzać dzięki bliskości chłopaka. Wsunęłaś jedną ze zgrabiałych z zimna dłoni w poły jego ubrania, aby się ogrzać i to było całkiem niezłe posunięcie. Mężczyzna nawet nie zareagował, kiedy przytknęłaś lodowatą rękę do jego pleców, zupełnie tak, jakby mu to nie przeszkadzało. Chyba faktycznie był jakiś mało wrażliwy na temperaturę... może wychował się w górach albo coś?

Isami próbował zabawiać cię rozmową, żeby droga mijała ci szybciej i była choć trochę mniej męcząca, jednak z czasem szczękanie zębami stało się dla ciebie takim problemem, że nie mogłaś już nawet poprawnie artykułować słów w odpowiedzi. Nie umknęło jego uwadze także to, że z czasem zwalniałaś kroku, gdyż byłaś już nie lada zmęczona, miałaś przemoknięte buty i właściwie to miałaś już tego wszystkiego po dziurki w nosie i chciałaś do domu. Brązowooki widząc twoją kwaśną minę zatrzymał się w końcu i westchnął.

- No dobrze, zaszliśmy chyba wystarczająco daleko... - mruknął do siebie.

- Co proszę? - wydusiłaś z siebie zszokowana. No nie! Wizja zakładająca, że twój dobrodziej ściągnął cię do lasu tylko po to, żeby zrobić ci tu krzywdę nie mogła przecież okazać się prawdziwa! - Nie widzę tu żadnych zabudowań... - zauważyłaś, przełykając ślinę z trudem przez zaciskające się ze strachu gardło. - Mówiłeś, że idziemy do twojego domu - przypomniałaś mu.

- Bo tak jest - skinął ci głową. - Ale gdybyśmy faktycznie mieli tam iść pieszo, droga zajęłaby nam kilka dni - rozłożył bezradnie ręce.

- Że co?! - wytrzeszczyłaś na niego w niedowierzaniu oczy.

- Spokojnie, nie denerwuj się - uniósł dłonie w uspakajającym geście. - Nie będziemy już więcej iść. Powiedzmy, że teraz zmienimy trochę nasz środek transportu... - zaśmiał się pod nosem, po czym... stało się coś, czego z pewnością byś się nie spodziewała.

Mianowicie, brunet odsunął się na pewną odległość od ciebie, po czym rozłożył ogromne, czarne, krucze skrzydła, które wzbiły biały puch z ziemi w powietrze, wzniecając małą zawieruchę. Uśmiechnął się przy tym delikatnie, uważnie obserwując każdą twoją reakcję. Ty z kolei wpatrywałaś się z niego z niedowierzaniem, nie mogąc uwierzyć w to, na co właśnie spoglądałaś szeroko otwartymi, wytrzeszczonymi ze zdumienia oczami.

- Ty jesteś...! - urwałaś, nie mogąc i nie chcąc wypowiedzieć na głos to, co cisnęło ci się na usta. Przecież to był jakiś czysty obłęd!

- Tengu, zgadza się - przytaknął, po czym skłonił ci się. - Czy dalej chcesz kontynuować ze mną swoją drogę? - zapytał, wyciągając w twoim kierunku rękę w szarmanckim geście. - Mogę zabrać cię do siebie i otoczyć opieką lub z powrotem odprowadzić do miasta - zaproponował. - Mieszkam tam, na górze Kurama - wskazał palcem na odległe wzniesienie zasypane śniegiem. - Szczególnie o tej porze roku szlaki są niebezpieczne, ale do mojej wioski możemy bezpośrednio wlecieć, nie kłopocząc się wspinaczką, jeśli nie masz nic przeciwko - wyjaśnił. - Jaka jest zatem twoja decyzja? - zapytał.

a) Tego było już stanowczo zbyt wiele jak na jeden raz! Miałaś dość i z pewnością nigdzie nie wybierałaś się z żadnym youkai! Chciałaś wrócić do miasta i poszukać jakiegoś prawdziwego, bezpiecznego miejsca na nocleg, a nie pchać się w kłopoty na własne życzenie! ⇻ przejdź do 14

b) Nie wiedziałaś, czego mogłaś spodziewać się po youkai i miałaś pewne obiekcje, co do tego czy udawanie się z nim do jego wioski, która była tak znacząco oddalona od jakichkolwiek ośrodków życia ludzkiego, było dobrym pomysłem, ale postanowiłaś zaryzykować. Możliwe, że to głód i doskwierające ci zimno wpłynęło w jakimś stopniu na twoją decyzję, jednak musiałaś także przyznać, że Isami wydał ci się być czarujący i nie wyglądał raczej na niebezpiecznego gościa... prawda? Postanowiłaś mu zaufać, nawet jeśli jakiś cieniutki głosik rozsądku darł się w twojej głowi na alarm, że powinnaś wiać, gdzie pieprz rośnie. ⇻ przejdź do 10  

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now