18.2

6 1 0
                                    

- Festyn? - prychnął. - Nie, zdecydowanie nie! - zawołał i pokręcił głową. - Wiesz, ile ja mam już zachodu z cyklicznymi festiwalami wiosennymi, letnimi i tak dalej? Ile to nakładu pracy i funduszy? Nie wspominając już o sprzątaniu, które później mi zostaje, bo wszyscy przychodzą ochoczo, żeby się bawić, ale nikt nie zostaje i nie kłopocze się, żeby po sobie posprzątać - prychnął niezadowolony. - Ale takie to już to wasze młode pokolenie jest! Nic tylko zabawy w głowie i żeby o resztę zatroszczył się ktoś inny! Nie wspominając już o tym, że żeby zwabić was do świątyni to trzeba użyć podstępu, bo przecież w normalnych i spontanicznych warunkach nie zawitacie w świątynnych progach... - przewrócił oczyma. - Próbowałem, naprawdę próbowałem was zrozumieć, ale wy jesteście zwyczajnie irytujący i nic poza tym! - sapnął ciężko, po czym podniósł się z miejsca i spojrzał na ciebie z góry. - Lubisz się dobrze bawić? - wyszczerzył się krzywo, a w jego oczach zabłysnął obłęd. Byłaś tak zaskoczona jego nagłą zmianą zachowania, że nie mogłaś wykrztusić z siebie ani słowa. - Wspaniale! Zatem zabawmy się! - klasnął uradowany w dłonie.

Nie zamierzałaś czekać na nic więcej. To był jakiś świr. Pierwsze wrażenie jednak nigdy nie kłamało. Naoglądałaś się wystarczająco. Teraz czas było brać nogi za pas. Rzuciłaś się rozpaczliwie do ucieczki, jednak okazałaś się niewystarczająco szybka. Mężczyzna szybko cię dopadł i złapał za włosy, ciągnąc w swoją stronę. W twoich oczach stanęły łzy.

- Puść mnie! - zawyłaś.

- Przecież jeszcze nawet nie zaczęliśmy się bawić! - wyszczerzył się maniakalnie, nachylając się nad tobą. - Pozwolisz, że osobiście zadbam o to, żebyś dzisiejszej nocy się dobrze bawiła? - przekrzywił głowę niczym wielkie ptaszysko, po czym ruszył wraz z tobą w stronę sypialni. - Będzie bal! - zaintonował śpiewnie

Aryu zaciągnął cię do sypialni, gdzie na podłodze leżała martwa, naga kobieta, a dwuosobowy futon pod nią był gęsto zbroczony jej dawno zaschniętą krwią. Na jej widok zalałaś się rzewnymi łzami, wiedząc już, że nie wyjdziesz z tej opresji cało i że przyjdzie ci podzielić jej los.

O nie, tym razem nie udało ci się przeżyć! Co za szkoda! Miejmy nadzieję, że następnym razem (w następnym życiu) będziesz miała więcej szczęścia! Może trzeba było więcej się o nie modlić w świątyni shinto albo składać więcej danin? ^^' ' 

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now