18.1

7 1 0
                                    

- Hm... niegłupie - przyznał twój rozmówca. - Przyznam, że nie pomyślałem o tym. Przyszło mi na myśl, żeby zorganizować jakiś festyn albo jarmark, ale muszę przyznać, że i tak mam już wystarczająco zachodu z cyklicznymi festynami wiosennymi, letnimi i tak dalej... do tego potrzeba sporo nakładu pracy, finansów i od groma sprzątania - przewrócił oczyma. - A faktem jest, że ja też potrzebuję pewnej pomocy, gdyż dbanie o tak wielki przybytek w pojedynkę może być wyzwaniem - przyznał. - Z tej racji wizja młodych osób w roli wolontariuszy jest mi bardzo droga - uśmiechnął się. - Wezmę sobie do serca twoje porady - zapewnił.

Odpowiedziałaś mu uśmiechem, szczęśliwa, że mogłaś się na coś przydać. Po posiłku blondyn pokazał ci pokój, który wcześniej przygotowywał. I wszystko byłoby w porządku... gdyby nie fakt, że na podłodze leżał tylko jeden futon. Był on co prawda dwuosobowy, bez dwóch zdań, jednak to nie zmieniało faktu, że był on tylko jeden, a dookoła pełno było osobistych drobiazgów, które wskazywały na to, że nie był to nieużywany pokój gościnny, ale prywatna sypialnia, w której ktoś sypiał na co dzień. Zdziwiona zwróciłaś się do długowłosego, który jedynie rozłożył bezradnie ręce.

- Uprzedzałem, że hotelu tu nie uświadczysz - wzruszył ramionami. - Wyobraź też sobie, że jako iż nie jest to zbyt często odwiedzane miasteczko przez turystów nikt nie zatrzymuje się tu na dłużej nawet w świątyni - wytłumaczył się. - Koniec końców chyba nie będzie tak źle, co? - szturchnął cię. - Lepsze to niż marznięcie na zewnątrz, prawda? - spróbował cię jakoś rozweselić, a ty nie mogłaś się z nim nie zgodzić.

Mężczyzna zostawił cię na moment w sypialni samą, tłumacząc się, że musi pozamykać wszystkie wejścia do świątyni na noc. Ty w tym czasie wpełzłaś już pod kołdrę, nawet jeśli miałaś dzielić ją z shinshoku (kapłanem od aut.). Byłaś zbyt zmęczona i zmarznięta, żeby zawracać sobie głowę prysznicem. Co prawda po posiłku rozgrzałaś się nieco, jednak wciąż nie było ci wystarczająco ciepło. Położyłaś się, przykładając głowę do poduszki, obiecując sobie, że rano weźmiesz kąpiel.

Jasnowłosy wciąż jeszcze nie wrócił, jednak ty już zdążyłaś się zarumienić na myśl, że będziesz dzielić z nim łóżko. Gdyby był to jakikolwiek inny, zwyczajny facet zapewne nie zawracałabyś sobie takimi mało istotnymi rzeczami głowy, ale... to był kapłan! To jakoś się tak... nie godziło się, nie pasowało, gryzło ze sobą! Z drugiej strony jednak shinshoku mogli przecież się ożenić i posiadać dzieci, rodzinę. Mogli się zakochać i oddawać się cielesnym przyjemnościom, co w niczym nie odróżniało ich od zwykłych mężczyzn... jedyną różnicą między zwykłymi mężczyznami a tymi należącymi do stanu duchownego było to, że ci drudzy pełnili funkcję pośredników z bogami. I to ci jakoś nie dawało spokoju. Sprawiało, że zapatrywałaś się na kogoś pokroju Aryu jak na kogoś "nietykalnego", a nie zwykłego chłopaka, swoją drogą pewnie nie tak znowu dużo starszego od ciebie, z którym możesz po "koleżeńsku" dzielić łóżko bez żadnych podtekstów seksualnych.

...albo i nie. Bo przecież ten nie był zmuszony do życia w celibacie. Po godzinach pracy mógł zamieniać się w namiętnego kochanka i nic nie stało temu na przeszkodzie. Nie zakładałaś, jakoby niebieskooki zamierzał się do ciebie dobierać, jednak same rozmyślania na temat seksualności kapłanów i stanu duchownego z jakiejś racji przyprawiał cię o soczysty rumieniec na policzkach.

Usiadłaś i potarłaś twarz, próbując się opanować. Twoje myśli zaczynały zmierzać w złym kierunku, a ty musiałaś je powstrzymać. Z tej racji zaczęłaś rozglądać się po pokoju, szukając czegoś, co mogłoby cię na tyle zainteresować, żeby odciągnąć twoją uwagę od wiadomych tematów. Twój wzrok padł na dużą, białą świecę, która z niewiadomego powodu przyciągnęła twoją uwagę. Bez namysłu wstałaś z futonu i pozwoliłaś sobie ją zapalić, używając do tego zapalniczki pozostawionej obok. Pokój zalał się miękkim, drżącym światłem pojedynczego płomienia, w którym tańczyły ruchliwe cienie.

Po chwili do sypialni wrócił jej właściciel i stanął jak wryty w przejściu wpatrując się w świecę. Zauważyłaś zainteresowanie malujące się na jego przystojnej twarzy, dokładnie to samo, z jakim wpatrywał się w lampę uliczną.

- Wszystko w porządku? - zapytałaś.

- Ach, tak!... - za sprawą twojego głosu mężczyzna wyrwał się z letargu. - Tak tylko się zamyśliłem... - wytłumaczył się i... chwila, czy to, co widziałaś było naprawdę realne?!

- Em... Aryu...? - zająknęłaś się, ponownie zwracając na siebie jego uwagę.

- Tak? - odwrócił się do ciebie przodem, a ty wskazałaś na srebrzyście połyskującą w świetle kitę, która wystawała spod pół jego tradycyjnego stroju. - Ups... - pacnął się otwartą dłonią w czoło. - Przez tę świeczkę straciłem czujność! - jęknął załamany. - Tak dać się podejść...

a) - Czym ty jesteś? - wydukałaś przerażona. ⇻ przejdź do 19.1

b) - To jakiś cosplay? - zapytałaś z niedowierzaniem. ⇻ przejdź do 19.2  

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now