6.1

6 1 0
                                    

Rozpaczliwie rzuciłaś się szczupakiem do drzwi wyjściowych, których, ku twojemu zdziwieniu, udało ci się dopaść. Słyszałaś, jak wąż sunie po drewnianej podłodze za tobą, jednak udawało ci się zachować prowadzenie. Wybiegłaś z domu, a następnie puściłaś się biegiem w stronę ulicy. Instynktownie wybrałaś kierunek i parłaś przed siebie z uporem maniaka nawet pomimo chłostających się lodowatych podmuchów wiatru, śniegu sypiącego coraz gęściej ci w oczy, rozmokłej, rozjeżdżonej przez samochody pluchy na asfalcie, na której twoje nogi rozjeżdżały się oraz faktu, że właśnie zostałaś pozbawiona kurtki. W duchu cieszyłaś się, że jednak nigdy nie byłaś tym typem dziewczyny, której mama wypisywała lewe zwolnienia z zajęć w-f'u ze względu na "niedyspozycję spowodowaną bolesną menstruacją".

Dopiero po przebiegnięciu dość sporego kawałka drogi zorientowałaś się, że Luvia najwyraźniej znudził się tobą i nie zamierzał cię gonić w tak niesprzyjających warunkach pogodowych. Mając nadzieję, że znalazłaś się już wystarczająco daleko, żeby nie być już dłużej w zasięgu naga, pozwoliłaś sobie nieco zwolnić tempo, modląc się, żeby w stosunkowo szybkim czasie okazało się, że jednak wybrałaś dobrą drogę i żeby udało ci się dostać do miasta lub żebyś przynajmniej natrafiła na jakieś domostwo, w którym ktoś zaoferowałby ci pomoc, ratując cię od zamarznięcia na śmierć. No, i żeby daleki sąsiad wężowego demona nie okazał się jakąś kolejną, przerażająco kreaturą...

Wyglądało jednak na to, że szczęście ci dopisało i udało ci się trafić do miasteczka, o którym zapewne wcześniej mówił twój przygodny znajomy. Ucieszyłaś się, gdyż w większym skupisku zabudowań miałaś większe szanse na znalezienie kogoś chętnego do pomocy oraz łudziłaś się, że prawdopodobieństwo natrafienia na jakiegoś youkai również malały...

⇻ przejdź do 7  

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now