12.1

6 1 0
                                    

- Nie, Isami, przestań - sprzeciwiłaś się.

Nie podobało ci się, co ten wyprawiał i na co sobie pozwalał, toteż nie zamierzałaś na to przystać. Może to i był jego dom, jednak jakieś minimum prywatności ci chyba przysługiwało, prawda?

Brunet ściągnął brwi. Wyraźnie nie spodobała mu się twoja reakcja. Spojrzał na ciebie krzywo.

- Wybacz, nie przedstawiłem ci się swoim tytułem, więc chyba nie wiesz, z kim masz do czynienia - odezwał się kwaśno. - Jestem Sōjōbō - przedstawił się oficjalnym imieniem, jednak tobie to niewiele mówiło. - Jestem liderem wszystkich tengu - wyjaśnił, widząc niezrozumienie malujące się na twojej twarzy. - Mnie się nie odmawia - burknął niezadowolony. - Więc teraz chodź - wyciągnął rękę w twoją stronę, czekając aż sama się do niego przybliżysz.

- Nie, przestań... - ponownie zaoponowałaś.

- Niesubordynacja w kręgu tengu jest wielce niemile widziana i surowo karana - warknął. - No nic - westchnął jednak po chwili. - I tak nie ma to żadnego większego znaczenia, kiedy lub w jaki sposób cię zabiję... - mruknął bardziej do siebie.

- Co proszę?! - spojrzałaś na niego zaalarmowana.

- Myślisz, że niby po co przytargałem cię tu taki kawal? Żeby ugościć cię za darmo, bo jestem taki dobry? - prychnął, przewracając oczyma. - Tak jak już wspomniałem, tu, w górach, nie mamy zbyt wiele wygód i musimy walczyć o przetrwanie. W zimę szczególnie ciężko jest o pożywienie, toteż czasem musimy sprowadzać je aż z miasta - wyszczerzył się krzywo. - Dosłownie - zaśmiał się mrocznie. - Zgadza się, demony żywią się ludźmi - wzruszył ramionami. - Będziesz robić dziś za naszą kolację - wyszczerzył się maniakalnie, po czym chwycił cię za kark i siłą wcisnął twoją głowę pod wodę.

Brakło ci powietrza. Próbowałaś się wyszarpnąć z jego uścisku, jednak ten był znacznie silniejszy od ciebie. Rozpaczliwie rozchlapywałaś wodę. Byłaś na straconej pozycji. Próbowałaś dosięgnąć swojego oprawcy i udało ci się go nawet podrapać. Czułaś, jak twoje paznokcie zanurzają się w miękkiej skórze, palce rozjeżdżają się na ciepłej krwi, jednak to w niczym ci nie pomogło. Zaczęło ci się robić ciemno przed oczami. Słabłaś. Twoje ruchy traciły na sile i gwałtowności z każdą chwilą aż w końcu twój obraz został zakryty czarną, aksamitną kurtyną nicości.

O nie, tym razem nie udało ci się przeżyć! Zostałaś utopiona i zjedzona przez tengu! Miejmy nadzieję, że następnym razem (w następnym życiu) będziesz miała trochę więcej szczęścia ^^''  

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now