13.3

5 2 0
                                    

- A... kiedy będę mogła wrócić do siebie? - zapytałaś niepewnie, nie chcąc rozzłościć swojego gospodarza. - Cóż, nie da się ukryć, że nie mogę przecież resztę życia spędzić na twój rachunek... - zaśmiałaś się nerwowo, próbując się jakoś wytłumaczyć.

Isami podniósł wzrok znad miseczki z ryżem, którą trzymał w dłoni. W pierwszej chwili spojrzał na ciebie zaskoczony, jednak jego spojrzenie szybko złagodniało.

- A co? Źle ci tutaj? - uśmiechnął się półgębkiem. - Poza tym dopiero co tutaj przybyłaś - zauważył. - Może dałabyś sobie trochę czasu, żeby się rozejrzeć? - zaproponował. - A nuż znalazłabyś coś, co przypadłoby ci do gustu... - mruknął, po czym na powrót zajął się jedzeniem. Ty również zaczęłaś jeść.

- No tak, ale wiesz... mam też swoje obowiązki, których nie mogę zaniedbać - nie dawałaś za wygraną. - No i nie chciałabym, żeby moi bliscy niepotrzebnie się o mnie martwili - dodałaś.

- No tak, oczywiście... - mruknął jakoś bez przekonania. - Nie bój się. Tutaj też pewnie znalazłabyś sobie coś do roboty. Stare obowiązki i powinności zawsze można zastąpić nowymi. Podobnie jest z bliskimi. Może warto byłoby rozejrzeć się za jakimiś nowymi? - speszony odwrócił spojrzenie w bok.

- Więc chcesz, żebym...? - urwałaś, kiedy mężczyzna niespodziewanie sięgnął po twoją miseczkę z mięsem, po które właśnie miałaś sięgnąć, i zabrał ci ją, odstawiając na brzeg stołu.

- To... było niedogotowane. Nie chcę, żebyś się rozchorowała - usprawiedliwił się, jednak jego wymówka była co najmniej naciągana. Mimo to nie skomentowałaś jego podejrzanego zachowania. - Wydaje mi się, że jeszcze nie przedstawiłem ci się swoim tytułem - zmienił temat. - Jestem Sōjōbō, to znaczy liderem wszystkich tengu - wyjaśnił. - Mam władzę nad swoimi podwładnymi, jednak ty do nich bezsprzecznie nie należysz, dlatego nie mogę wydawać ci rozkazów... - znów uciekł gdzieś spojrzeniem w bok. - Nie mogę zatem wydać ci polecenia, abyś ze mną została, ale gdybyś tylko zechciała... znaczy!, polecenia, żebyś tutaj została, na górze Kurama - poprawił się szybko, orientując się, że zdradził zbyt wiele.

- Isami ty... - zająknęłaś się, spoglądając na demona, który spąsowiał pod wpływem twojego spojrzenia. - Ja... no dobrze... - westchnęłaś, uśmiechając się delikatnie. - Zostanę na jakiś czas - obiecałaś. - Pod warunkiem, że pozwolisz mi poinformować moich rodziców, gdzie jestem - postawiłaś warunek.

- Naprawdę? - ucieszył się, a jego oczy aż zalśniły z radości. - Oczywiście, że możesz ich poinformować! - zgodził się. - Ale oni nie będą mogli cię tu odwiedzić - zaznaczył. - To święte miejsce tengu. Ludzie nie mają tu wstępu...

- Więc dlaczego wziąłeś mnie tu ze sobą? - zdziwiłaś się.

- Cóż... obserwowałem cię już od jakiegoś czasu... - wyznał. - I prawdę mówiąc, nie mogłem oderwać od ciebie oczu - nachylił się nad stołem, przyciągnął cię do siebie, po czym złożył na twoich ustach delikatny pocałunek.

Brawo, udało ci się przeżyć i w dodatku zostać ukochaną tengu! Jak jednak dalej potoczą się twoje losy? Czy będziesz potrafiła zaakceptować swojego nowego kochanka pomimo pewnych sekretów, jakie ten skrywa? No i cóż, nie masz co liczyć, że Isami pozwoli ci się już opuścić górę Kurama! Albo zostaniesz z nim na dobre, albo... no właśnie, albo co? Musisz odkryć mroczne strony demonicznych kruków, żeby przekonać się o tym, jaką masz inną alternatywę do wyboru!

"Noworoczna gra z dreszczykiem"Where stories live. Discover now