4. „Za dużo do stracenia"

115 17 2
                                    

Odrywam się od razu od Dawida i zrzucam go z siebie.

- Ten mały paź poleci z tym od razu do twoich rodziców - stwierdzam, wzdychając.

- Taka już jego natura - Dawid wzrusza ramionami. Jak zwykle go to nie obchodzi, ale mnie tak... potem jego rodzice uważają nas za parę i myślą o nas nie wiadomo co. - Wera, no ej, chyba się tym nie przejmujesz? Daj spokój, nic się nie stało. Co, to już przyjaciele nie mogą się całować?

- Nie, nie mogą - burczę, zakrywając się kołdrą po uszy.

- Skoro nie mogą, a nam się to często zdarza... to może powinniśmy spróbować? - Proponuje Dawid. Dobrze, że mam zakrytą twarz.

- Już ci mówiłam Dawid... To nie ma sensu, jesteśmy przyjaciółmi praktycznie od urodzenia i chcesz to wszystko zniszczyć, żeby wpakować się w krótkotrwały romans? - Odsłaniam w końcu kołdrę, chyba niepotrzebnie, bo po jego twarzy widzę, że go zraniłam. Świetnie.

- Dlaczego od razu zakładasz, że nasz związek trwałby krótko? Mam całkiem inne zdanie, wiesz? Tak jak sama powiedziałaś, znamy się od zawsze, mówimy sobie wszystko, lubimy spędzać wspólnie czas, więc jaki jest problem?

Taki, że w razie rozstania, straciłabym najlepszego przyjaciela. Tego boję się najbardziej.

- Dawid, przestań, nie rozmawiajmy już o tym.

- Naprawdę nic do mnie nie czujesz? - Pyta, zmuszając mnie żebym spojrzała mu w oczy.

- Przecież wiesz, że cię kocham, jesteś dla mnie jak brat... - kłamię. Chociaż nie do końca... Zawsze był dla mnie jak brat, ale od jakiegoś czasu się to zmieniło. Widzę go inaczej niż tylko przyjaciela.

- Jak brat... - powtarza Dawid, krzywiąc się.

- Dawid...

- Widzisz, tu się różnimy, bo ja cię kocham trochę inaczej - odpowiada, nie patrząc na mnie. - Nieważne... możesz zostawić mnie samego?

Chcę tu zostać i jakoś poprawić mu humor, bo nie lubię gdy jest smutny... Kiedy on jest smutny, ja również jestem smutna. Ale wiem, że teraz potrzebuje czasu, żeby przetrawić to, co mu powiedziałam.

Nie wiem, czy nie popełniłam błędu... Ale tak powinno być. Tylko przyjaźń.

Mamy za dużo do stracenia...

>>>

Dawid nie pojawił się w szkole przez kolejne dni. Nie miałam odwagi, żeby do niego napisać, czy zadzwonić, więc starałam się wypytać Kubę, co niezbyt mi się podobało. Nie dowiedziałam się za wiele, a naraziłam się tylko na niepotrzebne nerwy.

- Idziesz dziś na osiemnastkę Meli? - Pyta Laura, kiedy wracamy do domu autobusem.

- Chyba wpadnę, ale tylko na chwilę - odpowiadam, grzebiąc łyżeczką w swoim jogurcie. Jakoś nie mam ostatnio apetytu. - Nie jestem w imprezowym nastroju.

- Zauważyłam. Dalej przejmujesz się Dawidem? Przejdzie mu, przecież nigdy się na ciebie długo nie gniewał - pociesza mnie Laura.

- Tak, ale nigdy tak wyraźnie nie dałam mu kosza.

- Jak dla mnie, to on jest pojebany. Przyjaźnicie się tyle lat, a on nagle wyskakuje z tym, że wolałby, żebyś była jego dziewczyną. Nie można nikogo zmusić do miłości.

Nie odpowiadam. To nie byłoby zupełne zmuszanie do miłości, bo Dawid jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, po prostu boję się ryzyka, jest zbyt duże. Lepiej zostawić sprawy takie, jakie są.

Chcę, żeby Dawid był szczęśliwy... Jak taka osoba jak ja może mu dać szczęście? Nie należę do ładnych osób, mam paskudny charakter... Co mam mu do zaoferowania?

Nic.

Kolejny powód, przez który nie możemy być razem.

- Nie rozmawiajmy już o tym - mówię w końcu. - O której zaczyna się ta głupia osiemnastka?

- O dziewiętnastej.

- Czyli jedziemy na dwudziestą pierwszą?

- Lubię chwile, kiedy jesteśmy takie zgodne - śmieje się Laura. - Mój tata nas zawiezie. Wyślę ci smsa, kiedy będziemy wyjeżdżać.

- Okej, do zoba - żegnam się z nią, kiedy stoi już przy drzwiach.

- Narka - odpowiada, puszczając mi oczko, po czym wysiada z autobusu.

CDN.

can we still be friends? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz