22. „Wydaje mi się, że pana nie zapraszałam"

121 14 2
                                    

Kiedy rano się budzę, zauważam, że Kuba się w nas wpatruje, więc gwałtownie wstaję, ale czuję opór przez to, że jestem owinięta śpiworem.

- Co się dzieje? - Pyta zaspany Dawid.

- Ten psychol się na nas gapi - skarżę się, wskazując na Kubę, którzy szczerzy zęby. - Całą noc tak się lampisz?

- Taa, pilnowałem was, żebyście się czasami nie bzykali - odpowiada, a ja sięgam po poduszkę, żeby nią w niego rzucić. Nie ma refleksu, więc trafia go prosto w twarz.

- Dlaczego musisz być taki wkurwiający? - Jęczę, wjeżdżając głębiej pod śpiwór. Dawid obejmuje mnie, a ja odskakuję, czując coś twardego na pośladku.

- Przepraszam, ale nie mogę nic na to poradzić - mówi Dawid, a ja rozpinam śpiwór i turlam się na podłogę. - No ej, gdzie idziesz?

- Do siebie - burczę. - Nie byłoby dobrze, gdyby twoja dziewczyna zauważyła, że z tobą spałam.

>>>

Dzień spędzamy nad jeziorem, korzystając ze słońca i ładnej pogody. Leżę na kocu, obserwując, czy przypadkiem nie wchodzi na niego żaden zbędny owad.

- Wydaje mi się, że pana nie zapraszałam - mówię ze wstrętem, zabijając butem pająka, który śmiał wejść na mój koc.

- Jesteś okrutna - stwierdza Laura. - Może on miał żonę i dzieci?

- I był prezesem banku - przewracam oczami. Zamykam na chwilę oczy, ale otwieram je gwałtownie, kiedy ktoś mnie podnosi. - Dawid, nie! - Protestuję, kiedy chłopak zmierza w kierunku jeziora ze mną na rękach. - Tylko spróbuj! Zamorduję cię!

Dawid tylko się uśmiecha i wchodzi ze mną do jeziora. Owijam się wokół niego najbardziej jak mogę, ale on się wyplątuje i wrzuca mnie do wody. Piszczę, kiedy w niej ląduję, bo jest lodowata, jednak narasta we mnie taka wściekłość, że od razu wstaję i zaczynam chlapać wodą na śmiejącego się Dawida. Ucieka przede mną, a ja zaczynam go gonić. Kiedy go dopadam, popycham go do wody.

- Nienawidzę cię - warczę, wciąż ochlapując go wodą, nawet gdy nie może złapać oddechu ze śmiechu.

- Wiem - odpowiada Dawid. Prycham i wychodzę z wody, wracając na swój koc.

>>>

Wieczorem organizują dla nas imprezę na stołówce. Kiedy tam docieramy, okazuje się, że wszystkie stoły i krzesła są przesunięte pod ścianę, więc zrobiło się więcej miejsca. Nadal nie ma go za dużo, ale na szczęście nie ma nas więcej.

Choć wielu z nas jest już pełnoletnich, nadal nie możemy spożywać alkoholu, czego oczywiście nikt nie słucha. Przed wyjściem każdy zdążył się napić w swoim domku.

- Ciekawe co z muzyką - zastanawia się Monika, jednak wtedy zauważamy chłopaków z drugiej klasy, którzy podłączają sprzęt. - Okej, może nie będzie tak źle.

- Co za wiejska potańcówka - komentuje Mela, która wchodzi za nami z Pauliną. - Nie mam ochoty tu być.

- No to stąd wyjdź - odpowiadam, przewracając oczami. - Ktoś cię tu trzyma?

Dziewczyna tylko prycha i omija mnie, nie omieszkając mnie przy tym szturchnąć.

Stołówka powoli zapełnia się wszystkimi i zaczyna się impreza. Kilka osób zaryzykowało i przyniosło alkohol, są też tacy, którzy przynieśli trawkę i palą ją w pobliskim lasku.

Nagle czuję jak oplatają mnie czyjeś ręce. Dawid zaczyna ze mną tańczyć, a ja widzę po nim, że jest jedną z osób, które są zjarane.

- Wyjdziemy na chwilę na zewnątrz? - Proponuje. W sumie i tak chcę się przewietrzyć, więc tylko kiwam głową i wychodzimy.

Nie idziemy daleko. Dawid zatrzymuje się i przez chwilę na mnie patrzy, po czym zbliża się do mnie i zaczyna całować. Odwzajemniam go, ale odrywam się od Dawida, kiedy słyszę niewybredny epitet na swój temat. Patrzę w tamtą stronę i zauważam wściekłą Melę.

CDN.

can we still be friends? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz