Budzi mnie mój własny kaszel. Duszę się tak, że zaraz wypluję płuca.
- Co tu jest tak biało? - Dobiega mnie głos którejś z dziewczyn. Faktycznie, nawet w powietrzu unosi się jakaś dziwna substancja. Zakrywam buzię poduszką, po czym wstaje z łóżka. Ktoś zapala światło, ktoś inny otwiera wszystkie okna i drzwi.
Musimy chyba nieźle hałasować, bo po kilku minutach przychodzą do nas nauczycielki.
- Dziewczyny, jest noc - upomina nas pani Ola.
- Ktoś chyba uruchomił gaśnicę, niech pani zobaczy - mówię, pokazując jej jak wygląda w środku naszego domku.
- Dobra, wyjdźcie na zewnątrz, nie wdychajcie tego - pani Ola wygania nas na dwór, po czym sama idzie po innych opiekunów.
Siadamy na trawie, która w nocy jest wilgotna i chłodna. Po chwili z domku wychodzą Paulina i Mela, które też się duszą.
We wszystkich domkach zapalają się światła i po kolei wszyscy zaczynają z nich wychodzić. Są zaspani i każdy pyta się, co się dzieje. W oddali widzę Kubę i Dawida, który wyszedł z domku, wciąż w śpiworze i w nim skacze w naszym kierunku.
Spodziewam się, że najpierw doskoczy do Meli, ale on zatrzymuje się przy mnie. Wygląda na zmartwionego.
- Wszystko w porządku? - Pyta mnie i rzuca się na trawę. - Słyszałem o gaśnicy, jak się czujesz?
- Już okej, ale w pierwszym momencie się przestraszyłam - wyznaję i opieram się o jego ramię. Drżę nieco z zimna, co on zauważa i rozpina śpiwór i mnie nim opatula. - Jak tu w nim skakałeś to wyglądałeś jak dżdżownica.
- Chciałaś powiedzieć „seksowna dżdżownica" - poprawia mnie, a ja tylko się uśmiecham. - Dobrze, że nic ci nie jest.
- Chyba powinieneś być teraz z Melą - zauważam.
- Pokłóciliśmy się, a ja nie miałem odwagi z nią zerwać. Poza tym, gdy usłyszałem o tym, co się stało, od razu pomyślałem o tobie. Nie o niej.
- Jesteś koszmarnym chłopakiem.
- Możliwe, ale nie potrafię zmienić swoich uczuć - wzrusza ramionami.
Podchodzi do nas pani Ola z nauczycielem z matematyki, który pojechał z nami jako opiekun. Trzyma w rękach gaśnicę.
- Leżała pod oknem waszego domku - wyjaśnia nauczycielka. - Dowiemy się kto to zrobił. Poczekajcie te pół godziny aż się wywietrzy i wtedy wróćcie do domku, dobrze?
Kiwamy głowami. Jestem śpiąca, więc opieram się o Dawida, a on jeszcze bardziej otula mnie śpiworem i chwyta mnie tak jak małe dziecko, po czym kołysze.
- Chcesz mnie uśpić i zgwałcić?
- Naprawdę kusząca propozycja - uśmiecha się szyderczo. - Ale dzisiaj dam ci spokój - zamyśla się na chwilę. - Chcesz spać dzisiaj u nas?
- Boję się Kuby. On też ma penisa i nie złożył mi obietnicy.
- Obronię cię.
Wizja spania w ramionach Dawida okropnie mnie kusi. W naszym domku jest syfiasto, chociaż pewnie nie bardziej niż w domku Dawida. Kuba potrafi zrobić śmietnik z wszystkiego w zaledwie minutę.
- Dobrze, ale jak już Mela będzie w domku, okej?
- Okej.
>>>
Po kilkunastu minutach wszyscy rozchodzą się do swoich domków. Kiedy upewniam się, że Mela i Paulina weszły do środka, mówię Dawidowi, że możemy już iść. Bierze mnie na ręce, opatuloną śpiworem i kieruje się do siebie.
- A co to za gość specjalny? - Kpi Kuba, kiedy wchodzimy do środka.
- Wera śpi dzisiaj ze mną - wyjaśnia Dawid. Kładzie mnie delikatnie na łóżku, po czym rozsuwa zamek śpiwora.
- Co robisz? - Oburzam się.
- No chyba nie będę spał bez niczego, zamarznę - przewraca oczami i wciska się do środka. Kiedy zapina zamek, robi się bardzo ciasno. Leżymy w pozycji na łyżeczki.
- Biada mnie rano czymś ukłujesz - ostrzegam go.
- Przecież nie mam na to wpływu - broni się. - Zwłaszcza, że Janusz będzie miał przed sobą twój seksowny tyłek.
- Gdybym nie miała uwięzionych rąk, to byś dostał.
- Na szczęście są w takim, a nie w innym miejscu - słyszę śmiech Dawida. - Gdybyś przesunęła rękę odrobinę do tyłu i chwyciła...
- Dawid! - Protestuję.
- Przepraszam - nadal się śmieje. - Dobranoc, piękna.
- Dobranoc, bestio - burczę.
CDN.
CZYTASZ
can we still be friends?
Novela JuvenilHistoria pewnej przyjaźni, która z każdym dniem staje się coraz bardziej skomplikowana.